Rozdział 6 Dodatek

1.6K 94 25
                                    

Wydarzenia przedstawione w tym rozdziale mają miejsce zaraz po zakończeniu rozdziału 6

Siedziałam przy stole w kuchni pijąc już zimną kawę. Levi pojechał do sklepu ponad godzinę temu i jeszcze nie wrócił. Zaczęłam się poważnie martwić.
Jakby na zawołanie czarny samochód zaparkował przed domem. Patrzyłam przez okno jak biznesmen wysiada z samochodu z mnóstwem siatek.
Zaśmiałam się widząc uciekającego przed deszczem Leviego. Wstałam z miejsca i ruszyłam na przedpokój, otworzyłam drzwi do małego pomieszczenia, które odgradzało resztę domu od drzwi wyjściowych. Kiedy Ackerman otworzył drzwi uderzyło we mnie okropne zimno. Wzdrygnęłam się.
Chyba już wiem po co jest to pomieszczenie.
- I co kupiłeś? - zapytałam opierając się o framugę drzwi.
- Dużo faj -- dzwoniący telefon przerwał jego wypowiedź. Mężczyzna spojrzał na mnie jakbym na sam dźwięk przychodzącego połączenia miała wybuchnąć.
- No odbierz, może to coś ważnego - mężczyzna położył zakupy na ziemi i odebrał telefon. Wróciłam do kuchni nie chcąc wyjść na taką co podsłuchuje. Z braku lepszego zajęcia zabrałam się za mycie kubka po mojej kawie. Po kilku chwilach Ackerman wpadł do kuchni jakby ktoś go gonił. Rzucił zakupy na stół i łapiąc mnie za rękę wyprowadził z pomieszczenia.
- Bardzo cię przepraszam, ale muszę pilnie jechać do firmy. Nie jesteś zła? - spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Nie, dlaczego? - uśmiechnęłam się uspokajająco.
- Wiesz... mieliśmy dzisiejszy dzień spędzić razem.
- Aj przestań... firma jest najważniejsza - powiedziałam uśmiechając się.
Zostałam zaprowadzona do garażu, gdzie stało piękne rodzinne auto obowiązane czerwoną wstążką z wielką kokardą na dachu...
- Proszę - zawołał wyciągając przed siebie rękę. Spojrzałam w tamtą stronę, ale nie ujrzałam nic poza niebieskim samochodem.
- Ale co? - zapytałam po chwili ciszy.
- No auto
- Co auto... ty chyba nie kupiłeś mi tego auta, prawda?
- Kupiłem - miałam wrażenie, że serce mi stanęło.
- Nie ja... nie mogę tego przyjąć - powiedziałam kiwając głową na wszystkie strony.
- Musisz - zrobił krótką przerwę - już za niego zapłaciłem a poza tym nie ładnie jest oddawać prezent z powrotem.
- Ale -- przerwał mi.
- Żadnych, ale - wyciągnął z kieszeni kluczyki do auta i wcisnął mi je do ręki.
- Po prostu je weź. No chyba, że ci się nie podoba.
- Nie, bardzo mi się podoba po prostu... czy to nie za dużo? Pozwalasz mi u siebie mieszkać, załatwiasz mi prace w twojej firmie a do tego kupujesz mi samochód. Jakoś tak źle się z tym czuje.
- Maja spójrz na mnie - obrócił mnie u swoja stronę i złapał za ręce.
- Jesteś dla mnie ważna. Myślisz, że miło mi się tu mieszkało samemu? W ogóle, czułem się samotny i nikomu nie potrzebny. Jeśli mogę cię uszczęśliwić to to robię. Lubię patrzeć, jak się uśmiechasz - na moje policzki wkradł się rumieniec. Czułam się jak w jakieś kiepskiej komedii romantycznej, ale nie... to rzeczywistości, do której muszę się przyzwyczaić.
- Poza tym - utworzył drzwi samochodu i wyjął z środka szary karton - to też jest dla ciebie. Nie ma tam nic co nie przydało by ci się w pracy. Zajrzałam do środka.
- Portfel? Telefon?
- W portfelu masz nową kartę płatniczą, trochę gotówki i dowód osobisty
- Dowód osobisty...? To do tego był ci mój podpis! - przypomniałam sobie jak Levi przyszedł kiedyś do mnie do szpitala i poprosił o podpisanie jakiegoś świstka. Wyszliśmy z garażu, postanowiłam odprowadzić mężczyznę do drzwi.
- Pa - zawołałam, kiedy Levi wchodził do auta.
- Pa, postaram się wrócić jak najszybciej - zatrzasnął drzwi i wyjechał z posesji. Weszłam szybko do środka cały czas ściskając szary karton, który Levi mi wręczył. Położyłam karton na stole w kuchni i wyciągnęłam z niego kartonik z telefonem. W środku oprócz telefonu, ładowarki i słuchawek znajdowała się karta pamięci i karta SIM z nowym numerem. Włożyłam obydwie karty do telefonu i włączyłam urządzenie. Po kilku chwilach mogłam już robić z nim co chciałam.
A właśnie... gdzie jest mój telefon? Mój portfel? Mój dowód osobisty? Przecież miałam te rzeczy. Po co mi nowe? Podrapałam się po głowie wprawiając w ruch moje szare komórki.
Usłyszałam ciche kroki gdzieś na schodach.
- Cześć - usłyszałam za sobą.
- Cześć - odburknęłam witając się z Kate.
- Co na śniadanie? - zapytała sześciolatka.
- Szczerze to nie wiem - wstałam z krzesła i zaczęłam grzebać w siatkach leżących nieopodal. Zmarszczyłam brwi.
- No i co ja z tego zrobię?
- No jak co? - dziewczynka zajrzała do siatek.
- No bo... - spojrzałam na dziewczynkę.
- Ja nie wiem po co on te produkty kupił. On sobie chyba jeszcze nigdy w życiu kanapek nie robił. Mam chleb a co do chleba? Nie mam masła, nie mam wędliny. Mam cukier, ale po co mi on? Przecież nie będę się w cukrze kąpać.* Co ja mam ci zrobić kanapkę z kalafiorem? - Kate usiadła na krześle z miną obrażonej królewny. Westchnęłam ciężko.
- Ubierz się, pojedziemy na zakupy.

[*]

- Nie!
- Ale ja chcę!
- Powiedziałam nie! - od jakiś pięciu minut kłócę się z Kate o Kinder niespodziankę. Ta mała jest jeszcze bardziej uparta niż ja.
'Co ona się taka nieznośna zrobiła?'
- Levi mi zawsze kupował
'Yhym i wszystko jasne'
- Po prostu odłóż to cholerne jajko - wiem, że nie powinnam używać przy niej takich słów no, ale ja już nie mogę!
- Nie! - krzyknęła po raz kolejny. Warknęłam zła i już miałam wyrwać jej to z ręki, ale wtedy pojawiła się niska blondynka, która wcięła się w naszą rozmowę.
- Co, problemy z dzieckiem? - spojrzałam na kobietę i uśmiechnęłam się.
- Ta...
- Niech zgadnę... Kinder jajko? - pokiwałam głową.
- No niestety - kobieta schyliła się do Kate.
- Wiesz... nie możesz być taką naciągarą... - patrzyłam, jak mała dostaje lekcje życia od kompletnie obcej baby, ale w sumie nie przeszkadza mi to, dopóki dziewczynka będzie się mnie słuchać.
- Dobrze już nie będę - jajko zostało odłożone na swoje miejsce.
- Wow ma pani podejście do dzieci - byłam szczerze zdumiona, że dała sobie z nią rade.
Już miała mi odpowiedzieć, gdy nagle usłyszała za sobą kobiecy głos.
- Christa, idziesz?
- Tak, już lecę. No to pa - odwróciła się i podeszła do drugiej kobiety
- Pa - odpowiedziałam choć szczerze to nie wiem czy mnie usłyszała.

**********

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

**********

Tak jakoś mnie wzięło na pisanie z rana. Krótki dodatek do 6 rozdziału myślę, że może być. 😊😊

*Oglądałam dziś Baśke Blog ( film pt. "Koszyk Jarka„ ) i jakoś tak mi się spodobało 😅

25 listopada

Korekta 7.06.2020r.

Po drugiej stronie chmur [Levi X OC] [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz