71

1.4K 94 38
                                    

Ceremonia w pięknym kościele sprawia, że Jisung praktycznie krztusi się łzami. Oczywiście był przygotowany na taki obrót spraw i tylko jego silna wola trzymała go w miejscu, bo tak już dawno byłby przy Minho i jego trumnie.

Mimo, że msza trwała krótko dla Hana trwała wieki. Hyunjin, który stał obok razem z Yangiem i innymi przyjaciółmi Lee, raczej z obawy trzymał ramie Jisunga w uścisku, żeby zapobiec jakiemuś incydentowi. Na pewno było to potrzebne.

Kiedy wszyscy wyszli z kościoła Han wytarł swoje oczy, żeby po chwili znów łzy zamazały mu widok. Większość zaproszonym miała smutne miny. Kilkanaście, w tym Jisung, płakało. Jednak żadna z tych osób nie była z Minho tak blisko jak on czy jego matka. Dlatego to bolało jeszcze bardziej.

- Chodź - powiedział Hwang i pociągnął chłopaka w stronę układającej się już procesji - Stańmy gdzieś z tyłu, a może...

- Z przodu - przerwał mu Jisung i ruszył do przodu wyciągając swoje ramie z jego uścisku.

Stanął obok matki Minho, która pogłaskała jego ramie, a on na nowo poczuł łzy na policzkach. Już nawet nie kontrolował kiedy opuszczają jego oczy, samoistnie wypływały i Jisung był zdziwiony jaką ilość łez jeszcze posiada. Cała procesja ruszyła do cmentarza.

                                      ***

- A teraz głos zabierze bliski przyjaciel Minho, Jisung - ogłosiła matka zmarłego chłopaka i potarla ramie chłopca, który stanął obok niej - Powodzenia - mrukneła tak, że tylko on usłyszał i ścierajac łzy odeszła na swoje miejsce.

- Emm...Hej - mruknął niepewnie do mikrofonu i odchrząknął rozglądając sie. Większość osób patrzyła na niego ze współczuciem. Stal na niedużym wzniesieniu, a przed nim była kammiena ambona, której ksiądz używał jeszcze kilka minut temu. Na niej był mikrofon i biblia - Minho był...Był moim pierwszym i ostatnim bliskim przyjacielem. Może i znaliśmy się krótko, ale była to dobra znajomość. Przeżyliśmy razem cudowne chwile. Mieliśmy dużo upadków i wzlotów. Często się kłóciliśmy, nawet o drobiazgi. Nasze charaktery były zbyt podobne, żeby się nie kłócić.

- Dużo czasu nie minęło od kiedy do wiedziałem się, że jest chory - powiedział i starł łzy, które płynęły po jego policzkach. Pociągnął nosem i odchrząknął - Zareagowałem na to bardzo emocjonalnie. Nie chciałem na początku w to uwierzyć. Ale to była prawda. I wiem, że nie mogę tego zmienić.

- W dodatku Minho już tutaj nie ma, a ja czuje dużą pustkę po nim - Han przełknął ślinę i wygrał oczy - Nie wiem czy dam sobie radę kiedy będę tutaj bez niego. Będzie mi go tam strasznie brakować. Będzie mi brakować jego śmiechu. Jego uśmiechu. Jego oczu, które naprawdę były cholernie ładne. Jego dłoni. Tak miał naprawdę cudowne dłonie. Będzie mi brakować jego często nie śmiesznych żartów. Po prostu będzie mi brakować całego Minho.

- Mam nadzieje, że teraz tam gdzie się znajduje, a mam podejrzenia, że mógł nie trafić do nieba, jest mu lepiej. Wiem, że teraz będzie najtrudniejszy okres dla nas i powiem tylko tyle. Śpieszmy się kochać ludzi, bo zbyt szybko odchodzą - to mówiąc Han starł ostatnie łzy i odszedł od abony stając obok Hwanga i Yanga, którzy od razu potarli jego ramiona.

Jisung według nich był silny, nawet wtedy kiedy siłą musieli odciągać go od nagrobku zmarłego i uspokojać przez kolejne pół godziny dopóki nie zasnął z przemęczania na ramieniu Hwanga. A później razem z śpiącym chłopakiem pojechali do ich wspólnego mieszkania. Nie mogli zostawić go samego. Nie mogli, nie chcieli i nie mieli sumienia tego zrobić. Musieli z nim być nawet jeśli znają się krótko.

~~~~~
Wybaczcie za ceremonie sjshsjsh

Jest tak słabo opisana hshshhss

Kolejny jest epilog i dokładnie to nie wiem kiedy się pojawi, ale się pojawi

нey нyυng [✔✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz