3. BTS

414 20 8
                                    

-Aish... - pieklił się J-Hope, gdy wysiedli ze swojego busa.

Mężczyzna był rozgoryczony tym jak potoczyły się rozmowy z ich agentem w wytwórni i przez całą drogę do domu marudził niczym obrażone dziecko. Wesoły chichot, który rozchodził się po całej ulicy najwyraźniej był dla niego niczym przelanie się czary goryczy. Ho-seok spojrzał w stronę domu ich nowych sąsiadek i wskazał na niego oskarżycielsko palcem.

-Śmieją się całymi dniami! Chichoczą rano, chichoczą popołudniem i chichoczą wieczorem... każdego dnia! Osiwieję od tego chichotu!  – odprawił pantomimę z wyrywaniem włosów z głowy i zrzędził  dalej, podczas gdy reszta ekipa dalej gramoliła się na zewnątrz z wnętrza busa.

-I to ci tak bardzo przeszkadza? – zapytał z powątpiewaniem Nam-joon, który zarzucił rękę na ramię przyjaciela. Zawsze dobrze wywiązywał się z roli lidera. Starał się uspokajać przyjaciół, gdy byli poddenerwowani ale i potrafił nimi potrząsnąć, gdy wymykali się spod kontroli. -Sąsiadki wyglądają na naprawdę miłe. – stwierdził z lekkością, czym zasłużył sobie na strącenie jego ręki przez J-Hope'a. -A ten śmiech... niczym miód na moje uszy. - drażnił się z nim dalej. Na jego twarzy wyrósł uśmiech, który był dziwaczną mieszanką złośliwości i rozmarzenia. -Dźwięczne głosy, piękne twarze i kilomeeeetry szczupłych nóg. Widziałeś te nogi?!

Jungkook słysząc wymianę zdań między starszymi kolegami, wywrócił oczami i spojrzał w kierunku domu, a dokładniej jednego, konkretnego okna w którym firanka powiewała na wietrze. To stamtąd dochodził znajomy dźwięk kobiecego śmiechu.

Lalisa. Była tam. Razem ze swoimi przyjaciółkami.

Czy obserwowały ich? Zapewne tak właśnie było, niemniej był przekonany, że nie działo się to na taką skalę względem tego jak oni interesowali się nimi. Cóż... jak ON się interesował NIĄ.

-Czy tylko mnie działają na nerwy? – zawołał J-Hope, mierząc wyzywającym spojrzeniem swoich przyjaciół.

Mężczyźni spojrzeli po sobie a następnie skinęli skwapliwie głowami na potwierdzenie.

-Wyglądają na uprzejme. – Yoon-gi potwierdził wcześniejsze słowa RM'a, czym zasłużył sobie na niezbyt przychylny gest J-Hope'a w jego kierunku. Suga pokręcił z niedowierzaniem głową, a następnie ściągnął z twarzy maskę i cisnął nią w kierunku niesfornego przyjaciela. -Aish! Tobie to słowo najwyraźniej jest obce.

Gdy reszta członków BTS opuściła wnętrze auta, kierowca Yi czym prędzej odjechał, złorzecząc pod nosem. Był chyba jedyną osobą zatrudnioną przez Big Hit, która była im nieprzychylna albo po prostu pan Yi nie lubił nikogo i był sceptycznie nastawiony do całego świata. Nie uśmiechał się gdy BTS żartowali albo odnosili sukcesy, jojczył na nich, gdy byli marudni i się kłócili. Dzisiaj natomiast obraził się śmiertelnie i nie odpowiedział nawet na chórem wypowiedziane "dziękujemy".

-Co za ponurak... - pokręcił głową z niedowierzaniem Jin, który skutecznie ignorował rozgrywającą się obok niego scenę. Wzruszył jedynie ramionami i razem z Jiminem pomaszerował do wnętrza ich zacisznego jeszcze domu.

-Uspokójcie się.  Wszyscy trzej.– westchnął V i podniósł z ziemi maskę należącą do Yoon-gi'ego, by mu ją podać. -Agent Choi prosił abyśmy uważali aby się nie zdemaskować, a wy urządzacie tu pokaz sił. Znacie definicję słowa "incognito"?

-Czy po łacinie oznacza to "mam już dość zrzędzenia"? - zawołał Suga. Kolejny raz rzucił swoją maską w J-Hope'a. Ten złapał ją w locie i cisnął daleko w krzaki.

-Ja mam dość waszej bezczynności! - odparował J-Hope. -Jak długo macie zamiar godzić się na to jak BH nas traktują? Trzymają nas tu niczym zwierzęta w klatce!

-Mam ci przypomnieć z czyjej winy? - zapytał twardo V.

Po tych słowach nastała cisza jak makiem zasiał.  Zarówno V jak i pobladły nagle J-Hope patrzyli na siebie w milczeniu, a reszta była nazbyt zszokowana aby się chociaż ruszyć. Zupełnie tak jakby weszli na minę i każdy ich ruch mógłby grozić nagłym wybuchem.

Od czasu pamiętnego skandalu z J-Hope'em w roli głównej, nikt nie był na tyle zawzięty aby wytykać mu jego niezaprzeczalną winę. Każdy członek zespołu starał się go wspierać i jak jeden mąż, milczeli, gdy JH miał gorszy dzień i wyżywał się na nich za nic. Wszyscy byli pełni empatii, gdyż ich przyjaciel rozstał się z dziewczyną, którą naprawdę kochał. Tak było do dziś.

-Powtórz to. - zażądał J-Hope tonem wypranym z emocji.

Jungkook nagle oprzytomniał. Ruszył do przodu i stanął pomiędzy przyjaciółmi z wyciągniętymi rękoma na wypadek, gdyby zamierzali doskoczyć do siebie. Tylko bójki im tu brakowało.

Spojrzał z przyganą na Tae-hyung'a i pokiwał nieznacznie głową, aby już się nie odzywał.

Niestety. Niebiesko włosy mężczyzna nie posłuchał go.

-Co masz na myśli? - zapytał z uśmiechem godnym samego diabła. -Aaa! Może chodzi o to, że to twoja wina, że musimy się tu gnieździć? Mam rację? Ktoś w końcu musiał powiedzieć to głośno.

To nie była akcja niczym na zwolnionym kadrze z filmu. Wszystko stało się nagle i z taką szybkością, że zanim Jungkook zdążył mrugnąć, znalazł się pomiędzy dwoma rozjuszonymi, dzikimi zwierzętami, których plątanina kończyn okładała go rykoszetem z każdej strony.

-Aish! - wrzasnął, niezbyt udolnie odgradzając przyjaciół, jednego od drugiego. -Może mi pomożecie?!

To wystarczyło aby Suga i RM ruszyli się z miejsca i doskoczyli do przyjaciół aby ich rozdzielić. Gdyby tylko Jungkook wiedział, że to jedynie pogorszy sytuacje... nigdy nie poprosiłbym ich o pomoc. Nie minęła minuta a wszyscy leżeli na podjeździe, szarpiąc się i przekrzykując nawzajem.

-Odszczekaj to, Pabo! - wrzeszczał J-Hope, usiłując zdzielić pięścią V'a w nos. Uniemożliwiało mu to jednak ramię Yoon-gi'ego, który syknął z bólu.

-Aaaa! Złaź z mojej nogi Kook! 

-No dalej, uderz! Ciężko spojrzeć prawdzie w oczy, co?! Ty...

-Yah! Uspokójcie się natychmiast!

Wijący się po ziemi mężczyźni zamarli nagle. Przywyknąwszy do męskiego towarzystwa, byli tak zdziwieni słysząc głos kobiety, że momentalnie zapomnieli o kłótni i bójce. Spojrzeli w kierunku chodnika i zobaczyli cztery szczupłe dziewczyny. Na ich czele stała śliczna blondynka z grzywką o niekoreańskiej urodzie. Kolejna była wyraźnie przerażona brunetka, trzymająca pod rękę posągową piękność i na końcu urocza dziewczyna, którą większość z facetów opisałoby jako ideał kobiety. O ile ta pierwsza wyraźnie była nieustraszona i gotowa rozdzielić chłopaków, tak jej przyjaciółki trzymały bezpieczny dystans.

-Lisa... - bąknął pod nosem oszołomiony Jungkook. Nie miał zamiaru mówić tego na głos, ale imię dziewczyny wymsknęło mu się zanim zdążył się ugryźć w język.

Ich spojrzenia spotkały się. Jego - pełne zażenowania, oraz jej - wyrażające nieme zaskoczenie. Przez chwile po prostu gapili się na siebie. Aż jedna z jej koleżanek przyłożyła rękę do serca i dramatycznym tonem wykrzyknęła:

-Dziewczyny! To przecież V! Z BTS!



Cześć! Jak wrażenia po trzecim rozdziale? Komentujcie, dawajcie znać co myślicie i zostawiajcie po sobie ślad ❤️

you makin' me a boy with luvOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz