III

954 72 12
                                    

Zaszyłam się w najbardziej oddalonym i odludnym miejscu w ogrodzie, jakie mogłam znaleźć, razem z piwem, które gwizdnęłam komuś ze stolika.

Tak cholernie bałam się wrócić do domu, dlatego też siedziałam na ławce, popijając to piwo i patrząc w niebo. Nie miałam nawet telefonu ze sobą, bo zostawiłam go w pokoju Dineh. Westchnęłam ciężko, patrząc w butelkę. Nudziłam się cholernie, jednak nie zamierzałam wracać. Bałam się, że spotkam Lauren, a wtedy nie byłoby kolorowo, zwłaszcza, że dziewczyna pewnie już była pijana. Poprawiłam swoje włosy. W pewnym momencie usłyszałam kroki, na co cała się spięłam. Byłam pewna, że to Jauregui, że mnie znalazła. Od razu serce podeszło mi do gardła, zwłaszcza, kiedy zobaczyłam cień. Po chwili jednak zza rogu wyszła Ally, na co odetchnęłam z ogromną ulgą.

- Co tu robisz? - spytała, podchodząc.

- Chowam się - odpowiedziałam.

- Przed kim? - Blondynka podeszła do mnie, siadając obok na ławce.

- Taką jedną dziewczyną. Um, nie lubimy się mocno - mruknęłam.

- Cóż, skoro się nie lubicie to czemu ona może się bawić, a ty masz tu siedzieć sama i się chować? - Spojrzała na mnie. - Chodź do domu, grają w różne gry - dodała.

- Umh... nie wiem. To zły pomysł - odpowiedziałam, zagryzając wargę. - Naprawdę miło mi się tu siedzi - dodałam, wymuszając uśmiech.

- Jasne, właśnie widzę. - Niższa prychnęła pod nosem. - No chodź, co ta dziewczyna ci niby może zrobić? Na pewno w ogóle nie myśli o tobie, tylko się bawi. Ty też powinnaś. - Ally wstała z ławki.

- Okej... - Uległam, również wstając.
Wiedziałam, że to się źle skończy.

Byłam pewna, że Lauren tylko na mnie czeka, by mnie upokorzyć, dlatego też zamierzałam jedynie wejść na chwilę, uciec blondynce i wrócić do swojego miejsca w ogrodzie. Razem z Ally poszłam do domu. Impreza się mocno rozkręciła; nie wiedziałam, ile siedziałam na zewnątrz, ale sądząc po stanie ludzi, którzy tu byli, musiałam tam być przynajmniej dwie godziny.

Poszłam z blondynką do salonu, gdzie zebrał się mały tłum. Ludzie stali w okręgu, a w środku coś się działo. Przedostałam się przez nich, by zobaczyć, co dokładnie się dzieje. Uniosłam brwi, widząc, że na stole leży Jauregui, w samym staniku i spódniczce, a na jej ciało Normani leje shoty, które po chwili zlizała Lucy. Skrzywiłam się na ten widok, jednak inni ludzie byli zachwyceni, zwłaszcza, gdy Vives pocałowała Lauren, która z chęcią oddała pocałunek.

-  Dobra, ludzie, czas na grę w butelkę! - Usłyszałam głos Reginy. - Wszystkich chętnych zapraszam do pokoju na piętrze, a reszta niech zagra w piwnego ping-ponga - dodała.

Lauren zeszła ze stołu, ubierając na siebie czarny top i razem z Lucy i Normani poszły na górę. Ally spojrzała na mnie.

- Nie, nie idę - powiedziałam poważnie, widząc jej wzrok. - Gra w butelkę jest dla dzieci - dodałam.

- No proszę, Camila. Nie znam tu innych ludzi, a chcę się zabawić - powiedziała, nie odrywając ode mnie wzroku.

- Ale nie będę w to grać. Będę się przyglądać - mruknęłam, idąc razem z dziewczyną na piętro.

Weszłyśmy do pokoju, w którym miała odbywać się gra. W kole siedziała już Lauren, Lucy, Normani, Dinah, Regina oraz kilku facetów ze szkoły, których nie znałam.

- O, Mila! - krzyknęła DJ, widząc mnie. Była już pijana i wiedziałam, że jutro będzie umierać. - Tęskniłam! - dodała, wstając i podchodząc do mnie. Przytuliła mnie mocno.

I hate you, don't leave me❌Camren[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz