XVIII

919 73 3
                                    

- Wiedziałam, że w końcu przyjdziesz. - Usłyszałam, gdy tylko przekroczyłam próg łazienki. Lauren zakręciła wodę w kranie. Och, czyli to był podstęp. - Widzę, że bardzo ciągnie cię do bycia eko - dodała, podchodząc do mnie. Dopiero teraz zauważyłam, że ma na sobie tylko ręcznik. Próbowałam nie gapić się na jej piersi, ale... to było bardzo trudne. - Moje oczy są wyżej, Camz - mruknęła dziewczyna, po czym położyła pod moim podbródkiem palec wskazujący, kierując moją głowę w górę, przez co patrzyłam prosto w jej zielone oczy.
Nie wiedziałam, czy wolę patrzeć w jej tęczówki, czy na jej piersi. Obydwie te rzeczy były naprawdę piękne. Czarnowłosa pochyliła się i musnęła moje usta, na co przymknęłam oczy. Jej wargi były takie miękkie i delikatne. Odłożyłam rzeczy gdzieś na bok, a następnie wplotłam palce w jej włosy, pogłębiając pocałunek. Lauren uśmiechnęła się szeroko. Chyba podobało się to, że wykazałam choć trochę inicjatywy.
- Zdejmiemy to - mruknęła w moje usta, łapiąc za gumkę moich spodenek, które założyłam jak wstałam. Dziewczyna zaczęła zsuwać je powoli, a ja aż wstrzymałam oddech, przestając ją całować. Bałam się jej pozwolić na to, jednak po krótkiej chwili uspokoiłam swój organizm. Przecież nic złego mi się nie działo, prawda? - Wszystko dobrze, Camzi. Nie bój się - powiedziała Jauregui. Kilka chwil później stałam przed zielonooką w samej bieliźnie. Spuściłam wzrok, zawstydzona tym, że moje majtki nie pasują do stanika. Dziewczyna zaśmiała się cicho, widząc to. - Jesteś urocza - stwierdziła i pocałowała mnie w czoło.
- Kurwa! - Do łazienki wparowała Dinah, która od razu dopadła toaletę, zaczynając wymiotować.
Westchnęłam i podeszłam do przyjaciółki. Złapałam jej włosy, głaszcząc jej plecy, gdy ta zwracała wszystko to, co wczoraj zjadła. Kątem oka widziałam sfrustrowaną Lauren, która stała, jakby czekając, aż Hansen wyjdzie. Zdawałam sobie sprawę, że Di wszystko zepsuła, ale teraz to nie było ważne. DJ przestała wymiotować, więc odsunęłam się lekko od niej, by mogła swobodnie wstać. Dziewczyna widząc mnie i Lauren, uniosła brwi.
- Wooo... okej... sorry - mruknęła i podeszła do umywalki, by opłukać usta. Kiedy to zrobiła, jeszcze raz na nas spojrzała. - Chyba musiałam wypić za dużo i jeszcze mnie trzyma, bo widzę Jauregui w ręczniku. Też to widzisz, Mila? Koszmar - wymamrotała. Przetarła piąstkami oczy. - Nadal nic. Nadal koszmar - dodała.
- Spadaj stąd, Hansen. Przerwałaś nam - powiedziała Lauren, krzyżując ręce na piersiach.
- Chodź, Di. - Westchnęłam.
Założyłam na siebie koszulkę i poszłam z przyjaciółką na dół do kuchni. Dałam jej tabletki i dużo wody. Reszta już się obudziła i właśnie siedzieli w ogrodzie. Mani widząc Dineh, szybko do niej podeszła. Widać było, że jest zmartwiona. Wiedziałam, że teraz DJ jest w dobrych rękach, więc szybko wróciłam do łazienki. Może jeszcze nie wszystko stracone.  Weszłam do pomieszczenia, ale Jauregui już brała prysznic. Rozebrałam się. Dopiero teraz poczułam obawy i to, jak szybko wali mi serce. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do kabiny, otwierając przeszklone drzwi. Kabina była naprawdę spora i ładna. Lauren, czując, że ktoś za nią stoi, odwróciła się przodem do mnie. Cieszyłam się, że zdążyło narobić się dużo pary od gorącej wody, bo przynajmniej nie widziała za wiele mnie.
- Normani zajęła się Dinah - powiedziałam. - Znaczy, nie w tym sensie - wymamrotałam, zdając sobie sprawę, jak mogło to zabrzmieć. - DJ jest w dobrych rękach - dodałam, gdy zielonooka dalej się nie odzywała. Czułam jej wzrok na sobie i, szczerze, ja również ją obczajałam. Miała piękne ciało, wręcz idealne. Kiedy skanowałam ją wzrokiem, zatrzymałam go na jej brzuchu. Widząc dziwne czerwone ślady i blizny, zmarszczyłam brwi. - Od czego to? - zapytałam ją, dotykając delikatnie jej brzucha.
- Nieważne - mruknęła.
- Ktoś ci robi krzywdę? - Spojrzałam w jej oczy.
- Nie. Nie twoja sprawa - warknęła dziewczyna, odsuwając się trochę. Westchnęłam cicho.
- Okej, okej - odpowiedziałam. - Nie mówmy o tym - dodałam, nie chcąc denerwować bardziej Lauren. Jeśli będzie kiedyś gotowa, to mi opowie.
Jauregui objęła mnie w pasie, wzdychając cicho. Woda spływała po naszych ciałach, a ja czułam jakby czas się zatrzymał. Było... bardzo przyjemnie. Inaczej niż zawsze. Oblizałam usta, patrząc na nią uważnie. Przysunęłam się do niej i pocałowałam ją. Jauregui oddała od razu pocałunek. Zaczęło się robić gorąco i to nie od ciepłej wody. Czarnowłosa zjechała dłońmi na mój tyłek, ściskając go lekko. Sapnęłam, czując to.
- Mm... o ile bardzo cię chcę, tak prysznic nie jest dobrym miejscem na seks - powiedziała Lauren, przerywając w końcu pocałunek. - Złamałam nogę podczas takiego seksu. Nie chcę tego powtórzyć. - Zaśmiała się, a ja wróciłam pamięcią do tamtego roku. Faktycznie, przez jakieś dwa miesiące, czarnowłosa miała gips na nodze.
- Um... dobrze - mruknęłam tylko. Dziewczyna pocałowała mnie lekko i po chwili wzięła swój żel. Gdy tylko nalała go na dłoń, poczułam zapach mango.
- No co? Lubię mango - powiedziała wyższa, po czym zaczęła myć moje ramiona, a następnie klatkę piersiową i brzuch. Byłam jej wdzięczna, że nie zjeżdża swoimi dłońmi za nisko.
Kilkanaście minut później obie wyszłyśmy spod prysznica. Owinęłam swoje ciało ręcznikiem Lauren, na co ona spojrzała na mnie rozbawiona.
- A ja to co? Mam nago paradować? - zapytała, unosząc brwi.
- Mogłabyś. Ale tylko przy mnie. - Wzruszyłam ramionami. Szybko wytarłam swoje ciało, po czym zaczęłam się ubierać. Prawdopodobnie mało higienicznym było dzielnie się ręcznikiem, jednak nie miałyśmy za bardzo wyjścia, bo ja, jak to ja, zapomniałam ręcznika.
Gdy obie byłyśmy gotowe, wyszłyśmy z łazienki. Zeszłyśmy na dół, a wszyscy od razu na nas spojrzeli. Wiedziałam, co sobie mogli pomyśleć, ale starałam się mieć to gdzieś.
- Okej, teraz my - powiedziała Perrie. Złapała Zayna za rękę i poszła z nim do góry. Westchnęłam, patrząc na Jade, która nagle udawała, że bardzo interesuje ją trawa, na której siedziała. Nawet nie chciałam sobie wyobrażać, jak bardzo Thirlwall cierpi.
Usiadłam na schodkach, prowadzących z tarasu do ogrodu. Wyjęłam telefon z kieszeni dżinsów, który zgarnęłam z salonu po drodze tutaj. Napisałam do babci SMS-a, że wszystko w porządku i że ma się nie martwić. Potem przejrzałam Instagrama i Twittera. Nic ciekawego. Zdziwiłam się, gdy dostałam powiadomienie.
Lauren Jauregui dodał/a Cię do grupy „Popierdoliło was do reszty"
Normani Kordei dodał/a Dinah Jane Hansen do grupy „Popierdoliło was do reszty"
Nialler🦕: Witamy😌
ManiBear🐻: Musicie mieć jakieś nicki
Dinah Jane Hansen: Leave it to me bby
Dinah Jane Hansen ustawił/a Twój pseudonim jako „Canoola🐮"
Dinah Jane Hansen ustawił/a swój pseudonim jako „Queen👑"
Queen👑: Nie ma za co!!!
Jaguar🐆: Nie mam pytań...
Poopey💩: Co dzisiaj robimy?
Lou😆: Jezioro?
Nialler🦕: Good idea
Canoola🐮: Dinah, zmień mi pseudonim
Queen👑: A w życiu XD
Canoola🐮: Czyli już nie masz kaca? Bo widzę że masz świetny humor
Allysus🙏: Nie kłóćcie się, dzieci Boże
Queen👑: Yyy... nevermind. Już się czuję zajebiście 😏
ManiBear🐻: Hihi🙈
Jaguar🐆: Ohyda. Dlaczego w ogóle piszemy tu a nie rozmawiamy ze sobą?
- Ej, ludzie, serio - powiedział Niall, odkładając swój telefon. - Siedzimy wszyscy obok siebie, więc poważnie, nie piszmy na grupie - dodał.
Zaśmiałam się pod nosem. Wszyscy od razu odłożyli swoje telefony.
- Więc, jezioro? - zapytał Louis.
- Taaak... chętnie się poopalam - powiedziała Dinah, która leżała z Normani na trawie.
- Nie ma słońca, idiotko - odpowiedziała Lauren, ale Hansen pokazała jej tylko środkowy palec.
- Ogarnijmy się i chodźmy, szkoda tracić czas - stwierdziła Ally, wstając z krzesła. Poszła do domku, a po chwili w jej ślady poszła reszta. Zostałam z Lauren sama.
- Będziesz pływać? - spytała mnie, a ja pokręciłam głową.
- Boję się wody - mruknęłam cicho, odwracając od niej wzrok. - I nie umiem pływać - dodałam. Zaczęłam bawić się palcami.
- Och... cóż, to może cię nauczę? - zaoferowała.
- Nie, dzięki. Jest mi dobrze na lądzie - odpowiedziałam. Jauregui westchnęła cicho, a ja czułam jej wzrok na sobie.
- Okej. Ale jeśli będziesz chciała to mogę cię nauczyć - powiedziała, przybliżając się. Zagryzłam wargę. Jej bliskość działa na mnie... dość dziwnie. Jednocześnie bałam się, że zrobi mi coś złego, ale też chciałam, by była jak najbliżej. - Mogę nauczyć cię też innych rzeczy - mruknęła mi do ucha. Po moim kręgosłupie przeszły dreszcze.
- N-nie. Dzięki - wymamrotałam.
Czarnowłosa położyła swoją dłoń na moim udzie, ściskając je delikatnie. Czułam ciepło w tamtym miejscu i nie chciałam, by zabrała swoją dłoń. Oblizałam nerwowo usta.
- Wiesz, może łazienka nie jest dobrym miejscem na seks, ale trawa już trochę lepszym - powiedziała dziewczyna. Spojrzałam na nią niepewnie, a ona wykorzystała to i pocałowała mnie. Wstrzymałam oddech, czując dziwne uczucie w brzuchu. Zupełnie jakby automatycznie wyłączyłam myślenie i poddałam się temu momentowi. Oddawałam pocałunek, który z każdą chwilą stawał się namiętniejszy. Już niedługo później siedziałam okrakiem na kolanach Jauregui, mając palce wplecione w jej włosy. Jej dłonie błądziły po moim ciele i nie przeszkadzało mi to. Właściwie, podobało się. Gdy nasz pocałunek stawał się chaotyczny i coraz mniej dbały, zielonooka wsunęła ręce pod moją koszulkę.
- Lo... musimy przestać - wydyszałam w jej usta. Nie chciałam, byśmy pieprzyły się w ogródku. Zwłaszcza, że w każdej chwili ktoś mógł nas zobaczyć.
- Masz rację - mruknęła dziewczyna. Założyła kosmyk moich włosów za ucho. - Chodź, musimy się ogarnąć na jezioro - dodała.
Po chwili obie wstałyśmy z trawy. Bez słowa poszłam do domku, idąc w stronę pokoju, w którym spałam. Z plecaka wyjęłam koszulkę i spodenki, w których zamierzałam iść nad jezioro. Dzisiaj było dość ciepło, mimo, że nie było jakoś dużo Słońca, tak więc mogłam sobie pozwolić na taki ubiór. Przebrałam się szybko i wzięłam telefon. Zeszłam na dół, czekając na resztę. W końcu, gdy wszyscy byli już gotowi, Niall zaprowadził nas nad jezioro w lesie. Było tu naprawdę pięknie. Prawie wcale nie było czuć, że człowiek tu kiedykolwiek był. Znaleźliśmy miejsce dla siebie, a gdy ja usiadłam na kocyku Dinah, reszta zaczęła się rozbierać. Nie miałam ze sobą stroju kąpielowego, tak więc nie miałam z czego się rozbierać. Poza tym, nie zamierzałam się kąpać czy opalać, a przede wszystkim pokazywać swojego ciała. Nie lubiłam go i tyle. Kiedy chłopacy z Lauren, Mani i Perrie poszli do wody, reszta dziewczyn usiadła na swoich kocykach.
- Ach, tego było mi trzeba - powiedziała Di, zakładając swoje okulary przeciwsłoneczne.
- Fajnie jest się tak wyluzować - przyznała Jade, kładąc się na swoim kocu.
- Mhm - mruknęłam, wyciągając swój telefon.
Zaczęłam grać w Subway Surfers, jedną z moich ulubionych gier. Siedziałam tak dobrych kilkanaście minut. Tak bardzo wciągnęłam się w grę, że nie zauważyłam, że ktoś do mnie podchodzi. Nagle mój telefon został wyrwany z moich dłoni. Spojrzałam w górę, a widząc Lauren, sapnęłam niezadowolona.
- Oddaj mi go - powiedziałam, wstając z miejsca.
- Przyjechaliśmy się relaksować, Canoola - odpowiedziała dziewczyna, trzymając mój telefon.
- Ja się relaksuję grając w gry, więc oddaj go! - warknęłam.
Rzuciłam się w stronę Jauregui, by zabrać jej urządzenie, jednak ona zaczęła mi uciekać. Goniłam ją, nie chcąc, by uciekła z moim telefonem. Zielonooka świetnie się bawiła przy tym, bo cały czas się śmiała. W pewnym momencie, Lauren upadła na ziemię. Przerażona, podbiegłam do niej.
- Lo? - spytałam, patrząc jak się podnosi. Spojrzała na mnie. Wyciągnęłam dłoń, by pomóc jej wstać, ale ona bezczelnie to wykorzystała. Pociągnęła mnie w swoją stronę, przez co upadłam na jej ciało.
- Ale dałaś się nabrać, Camz. - Zaśmiała się, trzymając mnie mocno. Jej strój był mokry od wody, przez co ja też robiłam się mokra. Zaczęłam się wyrywać, nie chcąc na niej leżeć.
- Puść mnie - sapnęłam. - I oddaj mi telefon, Jauregui - dodałam, patrząc jej w oczy.
- Nie-e - odpowiedziała, kręcąc głową. - Wygodnie mi. - Wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.
- Nienawidzę cię - powiedziałam poważnie.
- Wcale tak nie myślisz - mruknęła, a uśmiech zszedł z jej twarzy. Byłyśmy dość daleko od jeziora, więc reszta nie widziała nas. Lauren daleko uciekła z tym telefonem.
- Wcale tak myślę - odpowiedziałam.
Dziewczyna westchnęła cicho. Patrzyła na mnie przez dłuższą chwilę, chyba próbując ułożyć sobie to, co chce powiedzieć.
- Nie nosisz kolczyków ode mnie - odezwała się w końcu. Uniosłam zaskoczona brwi. - Kolczyki. Te, które ci dałam, jak szłyśmy na bal charytatywny - wyjaśniła, widząc moje zdziwienie.
- I co z tego, że ich nie noszę? - zapytałam, nie rozumiejąc tej zmiany tematu.
- Nic. Nieważne. Lepiej wracajmy - wymamrotała, puszczając mnie. Wstałyśmy z ziemi, a dziewczyna oddała mi telefon. Schowałam go od razu do kieszeni, a potem ruszyłam w stronę plaży. - Wiedziałam, że mogłam wybrać naszyjnik. Idiotka ze mnie, po prostu idiotka. - Usłyszałam, jak Lauren mówi to do siebie. Nie skomentowałam tego, ale zrozumiałam, że chyba było jej przykro, że nie noszę tych kolczyków.
Westchnęłam cicho, idąc przed siebie. Lauren nie ma uczuć. Nie da się jej zranić. Prawda?
~~~
Już niedługo koniec☺️

I hate you, don't leave me❌Camren[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz