33. KONIEC

1.7K 93 53
                                    

Prawda, Remus, Ja, My..

Z pewnością wyglądałem jak debil krążąc przy ścianie w tą i w tamtą. W końcu jednak drzwi się pojawiły. Kiedy jednak położyłem dłoń na klamce naszły mnie wątpliwości. Ale wróciło też pewne wspomnienie, w którym leżałem na łóżku, a Remus przeczesywał moje włosy siedząc nade mną. To było dziwne, ale przyjemne uczucie. Skłoniło mnie jednak wystarczająco, aby z impetem otworzyć drzwi. Widok, który zastałem w środku był mi dobrze znany. Kanapa, stolik, koce i poduszki oraz pełno pustych i pełnych butelek ognistej. Właściwie od wypadku jej nie piłem. Próbować? Nie? Ehh, co się ze mną stało.. Kiedyś w życiu bym się nie zawahał. Jak nic dziadzieje.. Pierwszy, drugi, trzeci łyk. I po co mi to wszystko było. Po co próbuję przypomnieć sobie coś o czym zapomniałem. Skoro o tym zapomniałem to znaczy, że nie było to takie waż.. O kurwa.

Stałem przy tej cholernej ścianie i zamknąłem oczy. Jego oddech był taki ciepły, a usta tak namiętne. Tkwiłem w miejscu przez kolejne sekundy, póki siła wspomnienia nie pchnęła mnie na ścianę, a głowa nie powędrowała w górę odsłaniając szyje. Wtedy w otchłani moich myśli usłyszałem głos Pottera i wróciłem na ziemie. Moje ciało przebiegło nagłe zimno, a wewnątrz zawitała pustka. Przekląłem James'a w myślach, a następnie wszystko co sprawiło, że utraciłem to ciepło.

Biorąc pod uwagę, że nie mam nic do stracenia.. Skończyłem szkołę, po kilku miesiącach przypomniałem sobie, że kocham mojego przyjaciela, który a pro po jutro bierze ślub, na który jestem zaproszony i na którym jeśli nic nie zrobię to będę patrzył jak mój ukochany facet obiecuje miłość, wierność i tym podobne jakiejś suce, zamiast mnie, bo w dodatku on nadal mnie nie pamięta. Ou fuck.. Jestem w dupie. Czas działać.

Dotarłem do drzwi, ale wróciłem jeszcze po napoczętą butelkę whiskey. Wybiegłem przed zamek potrącając przy okazji uczniów wychodzących z sal. O dziwo przewróciłem akurat jakiegoś ślizgona. Ah ta natura.. Pędziłem na błonia jak szalony, jedno z naszych ulubionych miejsc. Widać stamtąd zarówno zamek, jezioro jak i najbliższe wzgórza. Osunąłem się pod drzewem, przy którym wtedy piłem i rozmawialiśmy. To bolało, ale przecież dobrze się rozwinęło. Kto wie, może w tych krzakach wciąż leży ta butelka.

- Też się nad tym zastanawiam. - czyjś głos wyrwał mnie z przemyśleń i totalnie zamurował. Spojrzałem w górę, a on stał nade mną oparty o pień. Nie mogłem w to uwierzyć.

- Co tu robisz? - spytałem chwiejnym głosem podnosząc się. Przy okazji mało nie zemdlałem i nie wróciłem z powrotem na dół.

- To samo co ty. -uśmiechnął się rozbrajająco i dotknął mojego policzka zewnętrzną częścią dłoni.

- A-a-alee ty masz jutro ś-ślub. - czułem jak moje oczy wypełniają się łzami, które z trudem powstrzymywałem.

- Mam albo nie mam. Zerwałem z Alice. - CO?!

- CO?!

- To. - zaśmiał się widząc moją minę. - Ale w końcu wszyscy dostali zaproszenia i tak dalej.. Może nie ma co tego odwoływać.. - w jego oczach błysnęła iskierka nadziei, a uśmiech odrobinę się zmniejszył. Nie wiedziałem gdzie jestem i co się właściwie dzieje.

- W co ty grasz? - zapytałem na co oboje spoważnieliśmy.

- Kocham cię.

- Ja.. Ja ciebie też, ale.. Remus..

- Nie ma żadnego ale..

Kocham cię i nic tego nie zmieni.

Syriuszu Black III.. Wyjdziesz za mnie?..




KONIEC




* BARDZO, ALE TO BARDZO DZIĘKUJE WAM, ŻE BYLIŚCIE ZE MNĄ PRZEZ TEN CAŁY CZAS, MIMO ŻE WIELE RAZY WAS ZAWIODŁAM. BARDZO TEŻ PRZEPRASZAM, ŻE BYŁAM TOTALNIE NIESYSTEMATYCZNA I DŁUGO MUSIELIŚCIE CZEKAĆ NA TO ZAKOŃCZENIE, ALE W KOŃCU SIĘ DOCZEKALIŚCIE. KOCHAM WAS I DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO!

PISZCIE CO MYŚLICIE O TYM ZAKOŃCZENIU I CAŁYM OPOWIADANIU. MAM NADZIEJĘ, ŻE WAM SIĘ PODOBAŁO, DO ZOBACZENIA! <3



Natt







To tylko przyjaźń.. / Syriusz x Remus *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz