23. Wypadek

2.1K 139 44
                                    

Obudziłem się, a kiedy otworzyłem oczy od razu musiałem je zamknąć. Światło tak mocno dawało mi po oczach, że dopiero po kilku próbach się przyzwyczaiłem. W sumie nic dziwnego, to światło naturalne, a więc jest już ranek, czyli przespałem trochę czasu. Chociaż mimo to wcale nie czułem się wyspany. Stwierdziłem, że najpierw wezmę szybki prysznic i dopiero pójdę szukać Remusa. W końcu nie wiedziałem co się działo w nocy, a nie powiem dość mnie to intrygowało. Po 10 minutach wylewania chłodnej wody ubrałem bordowy sweter i zwykłe jeansy. Ułożyłem w miarę włosy i pobiegłem szukać mojej miłości. Jednak ona postanowiła chyba pobawić się ze mną w chowanego. Biegałem po całej szkole olewając wszystko co się da. Trącałem wszystkich spacerujących uczniów, dwóch nawet niechcący przewróciłem. Nie interesowało mnie też czy mam teraz lekcję i jaką, czy akurat okienko. Jednak wiadomo, że kiedy ja byłem na pierwszym piętrze, on mógł być akurat na szóstym. Biorąc to pod uwagę poddałem się i postanowiłem poczekać, aż to on mnie "znajdzie". Zrezygnowany usiadłem na schodach, jednak coś po chwili przykuło moją uwagę. Usłyszałem głosy jakiś dziewczyn za ścianą. Najprawdopodobniej z mojego roku, mówiły chyba coś o Remusie.

- Nieźle, co nie?
- Totalna masakra, w dodatku chyba się jeszcze nie wybudził.
- Ciekawe czy on o tym wie.
- Myślisz, że nie? Przecież dziś rano przyznał wszystkim, że jest z Syriuszem. Musi wiedzieć.
- Biedna Alice. Swoją drogą, kto by się spodziewał. W końcu pół szkoły leciało na tę dwójkę.
- Pewnie już są tłumy przed skrzydłem szpitalnym.

Poderwałem się od razu po ostatnich słowach i stanąłem na wprost nich.
- O czym mówicie? - zapytałem bardziej im rozkazując, niż pytając.
- Nie twoja sprawa. - "No właśnie chyba kurwa moja idiotko." Na szczęście zamiast tego stwierdzenia, złapałem dość brutalnie odchodzącą jedną z dziewczyn, która mi odpowiedziała za ramię i trzymałem dość mocno.
- Mów. - powiedziałem stanowczo, ale z wściekłością wypisaną na twarzy i w głosie. Musiałem wyglądać naprawdę przerażająco, bo laska od razu zaczęła się tłumaczyć.
- Znaczy.. Bo j-ja.. Słyszałam, że Remus j-jest w skrzydle szpitalnym b-bo.. spadł ze schodów.. a-ale.. - mamrotała coś jeszcze, ale już jej nie słuchałem. Puściłem jej rękę jak tylko to co powiedziała do mnie dotarło i zacząłem szybko biec do naszego Hogwartskiego szpitala. Chyba jeszcze nigdy nie zbiegłem, przepraszam, nie zeskoczyłem ze schodów i pokonałem tylu metrów w tak krótkim czasie. Mówiąc wprost, już po kilkunastu sekundach byłem pod salą chorych. Zobaczyłem tam Peter'a zajadającego się batonikiem oraz James'a krążącego od ściany do ściany ze zdenerwowania. Spostrzegł mnie po chwili i podszedł do mnie.
- Dobrze, że już jesteś.
- Jak on się czuje? - kompletnie go zignorowałem.
- W miarę dobrze. Ale jest pewien problem.. - w tym momencie podszedłem do w połowie szklanych drzwi. To co zobaczyłem.. Poczułem jakby ktoś uderzył mnie łopatą w łeb.
- CO ONA TU ROBI?! - myślałem, że ich wszystkich tam pozabijam.
- No właśnie.. - przerwałem mu.
- To powinienem być JA! JA! NIE ONA! - zacząłem krzyczeć, a później coraz szybciej i ciężej oddychać, aż osunąłem się na krzesło.
- Uspokój się. To jest właśnie ten problem.. B-bo.. Remus ma.. Ma amnezje.. - co?
- Co?
- On.. On cię nie pamięta.. - zemdlałem.

*
*

Ta da!
Czytałam wasze komentarze, więc będzie jak sobie życzycie.
Buziaki, dobranoc ;* (bądź dzień dobry) <3

To tylko przyjaźń.. / Syriusz x Remus *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz