Diego przyszedł po mnie do szpitala. Niestety już mnie wypisali, a najgorsze jest to, że nie mogłam nikomu powiedzieć, że zostałam porwana. Ci wszyscy ludzie pracują dla Johna.
- Choć mała czas na nas - powiedział Diego
- A ty co taki miły - powoli wstałam ze szpitalnego łóżka
- Zawsze mogę przestać być miły, a teraz choć nie mamy czasu.
Jechaliśmy dobrą godzinę. Chciałam, żeby ta podróż trwała wieki. Nie chciałm tam wracać. Gdy dojechaliśmy oczywiście John czekał przed drzwiami domu.
- Moja ukochana nareście wróciła, choć pokaże ci twój nowy pokój. - złapał mnie za rękę prowadząc do domu.
Chciałam mu ja wyrwać lecz ten od razu mocniej ją ścisnął.
- Póść to boli - wysyczałam przez zęby.
- To przestań się wyrywać.
Pokój znajdował się na samej górze można by powiedzieć, że na strychu. Pokój oczywiście był jak z bajki ale wiedząc kto będzie moim towarzyszem to wcale mnie nie pocieszało. Pomieszczenie było całe w bieli tylko jedna ściana była pomalowana na niebiesko. Na środu znajodwało się wielkie łóżko z baldachimem. Po bokach były dwie małe półeczki a na nich pozłacane lampy. Okno było małe ale wątpie żebym przez nie uciekła. Prędzej bym sie połamała. W pokoju znajdowało się jeszcze małe pomieszczenie, zapewne to łazienka. Oczywiście jak przystało na luksusy, znajdował się w niej prysznic jak i wanna na pięć osób. Oczywiście ze złotymi dodatkami.
- I jak ci się podoba twoje nowe królestwo
- Było by lepsze gdyby ciebie nie było
- Nie przeginaj. W szafie masz wszystkie swoje rzeczy przebierz się. Ja muszę załatwić pare spraw.
I co ja teraz poczne. Nie nie mogę tak żyć muszę spróbować uciec. Trzeba obmyślić jakiś plan. Nagle ktoś zapukał i po cichu wszedł do pomieszczenia.
- Alvaro co ty tu robisz idz z tąd. John zaraz wróci.
- Musiałem cię zobaczyć - zaczął nerwowo łapać się za kark.
- Matko co on ci zrobił - dotknęłam jego policzka a on pod wpływem mojego dotyku zamnkął oczy.
- Chciałm zobaczyć czy u ciebie wszystko w porządku. Polubiłem cię bardzo i nie chcę żebyś cierpiała.
- To pomóż mi uciec, proszę - zaskomlałam cicho.
- Właśnie przyszedłem do ciebie w tej sprawie, za tydzień John wyjeżdża i wtedy będziesz mogła się stąd wyrwać.
- Naprawde pomożesz mi uciec.
- Tak ale jak na razie musisz wytrzymać - uśmiechnął się leciutko.
- Jej - z radości mocno go przytuliłam - a teraz idź zanim on przyjdzie.
Nie mogę w to uwierzyć, czyżby świat mnie wysłuchał.
John
Siedziałem nad tymi papierami chyba z kilka godzin. Myślałem, że mój mózg zaraz wybuchnie.
- Szefie - Diego szybko wszedł do mojego gabinetu
- Ile razy mam ci mówić, że masz pókać
- Przepraszam szefie, ale mamy problemy. Gang lucyfera się zbliża jeśli im nie zapłacimy to rozszarpią nas na kawałki.
- Przecież nasz dług jest już dawno uregulowany - walnąłem wściekły pięścią w biurko.
- Ale oni twierdzą inaczej, poleje się krew. Ich szef powiedział, że przyjdzie w następnym tygodniu po odbiór kasy.
- Damy im nauczkę z nami się nie zadziera. Przełóż moje spotkanie. Muszę obmyślić plan jak się ich pozbyć. - Diego wyszydł, wieć postanowiłem zajrzeć trochę do mojej kruszynki. Gdy wszedłem do pokoju a jej tam nie było myślałem,że zaraz mnie coś strzeli.
- Ewaaaa gdzie jesteś
Cisza, nikt nie odpowiadał. Pustka jakby nikogo nie było. Jeżeli uciekła to to jest jej koniec. Schodząc na dół w kuchni zastałem nieoczekiwany widok. Awi i Alvaro byli w kuchni i jakby nigdy nic jedli kolacje.
- Awi gdzieś ty byłaś i co robisz z tym przydupasem.
- Ej ej ej nie zapominaj,że jesteśmy braćmi - odezwał sie Alvaro
- Byłam głodna a twój brat zrobił mi kanapki czy to już jest przestępstwo.
- Nie, ale nie wolno ci przebywać w jego towarzystwie, żeby to było ostatni raz. A teraz marsz na góre - złapałem ją za nadgarstek i ciągnąłm w stronę schodów.
- Puszczaj mnie nigdzie z tobą nie idę, nie chcę spać w twoim pokoju
- Nie masz wyjścia, a teraz marsz na górę.
- No dobra dobra tylko mnie póść - póściłem ją, ale i tak dostanie karę.
CZYTASZ
Skazana na wieczne więzienie. Zakończona.
ChickLitDzisiaj są moje 18 urodziny. Wszystko się zmieni w ten dzień nie wiem czy na gorsze czy na lepsze. Wiem jedno od dziecka byłam gnębiona, a moi biologiczni rodzice zgineli w wypadku. Opowieść ta jest o dziewczynie która nie łatwo ma w życiu. Musi bor...