10

140 4 0
                                    

Na dworze zrobił się wielki tłum. Wszyscy goście patrzeli na mnie z zaskoczeniem.
- Szefie co się stało ? - odezwała się jeden z gości.
- Tom dobierał się do mojej kobiety. To jest przestroga dla was wszystkich. Jeżeli, któryś się do niej dobierze, skończy tak jak Tom.
- Szefie Tom się rusza, on chyba żyje - odezwał się Luke
- Już nie. - wyjąłem pistolet i strzeliłem mu w głowę. Wszyscy patrzeli na mnie z przerażeniem.
- Niech, któryś pochowa tego gnoja, brudzi mi tylko trawnik.
Postanowiłem pójść do Awi, zobaczyć jak się miewa. Biedna została tam sama i jest pewnie cała roztrzęsiona.
Ewa
Nie mogłam się pozbierać po tym co się stało. W mojej głowie miałam cały czas obrazy napalonego Toma i to jak John wypchnął go przez okno. To był straszny widok, pełno szkła znajdowało się w pokoju. Siedziałam przykryta kołdrą w samym rogu łazienki.Nadal byłam naga i nie miałam żadnych ubrań. Mój stan psychiczny uległ jeszcze większemu pogorszeniu. Nawet gdy wszyscy mnie bili i poniżali nie wpłyneło na mnie tak jak dzisiejsza sytuacja. Chciałabym żeby to wszystko się skończyło, nie chcę tak żyć. Zaczęłam coraz bardziej płakać, nie mogłam pozbierać myśli.
John
- Awi proszę wyjdz już z tej łazienki - cisza słyszałem tylko cichy szloch dziewczyny.
- Nie wygłupiaj się wyjdź już - zacząłem się coraz bardziej martwić.
Nadal cisza nikt się nie odzywał.
- Wyjdź albo wywarzę te drzwi !
Drzwi się otworzyły, a zapłakana dziewczyna patrzyła na mnie swym pustym wzrokiem.
- Podaj mi ubrania - powiedziała to ledwo słyszalnie i bez żadnych chęci do życia. Podszedłem więc do szafy po jakąś bieliznę, sweter i spodnie. Podałem jej przez drzwi a ona się zakluczyła.
- Awi nie zamykaj się. Nie chcąc jej jeszcze bardziej denerwować już się nie odzywałem.
Po jakiś dzięsięciu minutach wyszła z łazienki i od razu położyła się do łóżka.
- Ewa wszystko będzie dobrze, nie martw się. Czas leczy rany.
- Czas nie uleczy moich ran gdyż za dużo mi ich wyrządzono - odezwała się mówiąc to pustym tonem głosu
- Nie mów tak razem wszystko przezwyciężymy - przytuliłem ją mocno by ją pocieszyć.
- My chyba sobie kpisz! - spojrzał na mnie wściekle. To wszystko twoja wina nigdy ci tego nie wybaczę!
I na tym temat się już urwał. Postanowiłem ją zostawić by się przespała. Nie wiedziałem, że mnie tak nienawidzi. Z czasem zrozumie i mnie pokocha wiem to. Chcąc zapomnieć o tej całej sytuacji postanowiłem zająć sie pracą.
Ewa
On mnie nie rozumie nigdy mnie nie zrozumie. Jest zapatrzony we mnie jak w jakąś zabawkę. Nie troszczyć się o mnie, tylko o włsne potrzeby. On myśli, że go pokocham. Powiedźcie mi jak można pokochać własnego porywacza to nie wyobrażalne. Z wyczerpania zasnęłam.
Sen
Znajdowałam się na przepięknej polanie. Miałam na sobie białą sukienkę, a moje stopy dotykały puszystej trawy. Byłam bardzo szczęśliwa. Słyszałam śpiew ptaków i szum wodospadu,  postanowiłm pójść w jego stronę. Droga nie była długa zaczęłam się rozkoszować przepięknym widokiem. Nagle w oddali zobaczyłam dziwną postać. Nie wiem dlaczego ale od razu zaczęłam iść w jej stronę.
- Mama ! Mamo co ty tu robisz ?
- Skarbie - uśmiechnęła się do mnie szeroko.
- Nie mogę w to uwieżyć - ze szczęścia zaczęłam płakać. Nie mogąc sie powstrzymać szybko do niej pobiegłam i ją przytuliłam.
- Kochanie tak się za tobą stęskniłam
- Co ty tu robisz ? Tak się cieszę, że cię widzę. Oderwaliśmy się od siebie i patrzeliśy sobie w oczy.
- Wyrosłaś na piękną kobietę jestem z ciebie taka dumna. - złapała mnie delikatnie za podbródek i otarła moje łzy.
- Mamo tęsknie za tobą, tak bardzo mi ciebie brakuje.
- Chciałam ci tylko powiedzieć, żebyś sie nie poddawała i w każdej chwili możesz do nas dołczyć.
- Do was ?
- Tak do nas jest nas tu mnóstwo, byłabyś tu szczęśliwa. - uśmiechnęła się do mnie leciutko. 
- Z chęcią, ale ...
- Ale ..., nie możesz ?
- Nie teraz. W moim świecje czeka na mnie pewnien chłopak.
- Jesteś dzielna i na pewno sobie poradzisz, pamiętaj tylko...
I w tym momencie się obudźiłam. Ten sen był taki prawdziwy. Dał mi dużo do myślenia. To dzisiaj się z tąd wyrwę i opuszczę to piekło. Zastanawia mnie tylko jedno co chciała przekazać mi moja mama. W sumje to tylko sen i może nic nie znaczyć.
Dzięki temu snu zapomniałam o problemach z dnia wczorajszego. Postanowiłam sprawdzić czy mam wszystko naszywkowane do ucieczki. Teraz tylko czekać na Alvaro.
- Cześć kochanie widzę, że już wstałaś. Do pokoju wszedł John.
- Nie najgorzej.
- Miałm na dzisiaj zaplanowane spotkanie biznesowe, ale po wczorajszej sytuacji postanowiłem je przełożyć.
O nie tylko nie to. Muszę coś wymyślić aby wyszedł dzisiaj z tego domu.
- John przecież już ze mną wszystko w porządku, nie musisz się o mnie marwić idź do pracy.
- Nie ma takiej mowy dzisaj zostaje z tobą.
- Ale praca jest ważniejsza, idź mi nic nie jest. Sen dobrze mi zrobił.
- No dobrze pójdę do pracy, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim ? - spojrzałam się na niego unosząc jedną brew
- Pocałuj mnie. Tak dawno nie czułem twojego smaku.
Szybkim ruchem do niego podeszłam i z czułością go pocałowałam. Musiałam się z tąd wyrwać nie chciałam tu dłużej siedzieć.
- I co podobało się ? - musnęłam go na koniec jeszcze delikatnie ustami
- I to bardzo. Widzę, że nic ci nie dolega, ale gdyby coś się działo dzwoń.
- Tak jest kapitanie.
- No i to rozumiem. Dobra ja już się muszę zbierać. Pa kochanie
- Pa -  i nie do zobaczenia pomyślałam.

Skazana na wieczne więzienie. Zakończona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz