6

180 5 0
                                    

Ewa
Na jego polecenie udałam się do tego przeklętego pokoju, a on sam gdzieś zniknął. Nie wiem co on kombinuje, ale mam złe przeczucia. Nie było go jakieś dwadzieścia minut, gdy wszedł do pokoju w rękach miał bat. To nie wróży nic dobrego.
- Po co ci bat ? - zapytałam odsuwając się coraz to bardziej do tyłu.
- Może w ten sposób nauczysz mnie szanować.
Gdy ja się cofałam on się do mnie przybliżał.
- Przecież cię szanuję nic złego nie zrobiłam, byłam tylko głodna.
- A ile razy mam ci powatarzać,że masz nie gadać z moim bratem.
Ściana, z którą miałam się zetknąć była coraz bliżej a ja wiedziałm, że nie mam dokąd uciec.
- Ja z nim nie gadałam, przysięgam
- Wiesz co jakoś ci nie wieżę - gdy moje plecy zetkneły się z twardą ścianą John z morderczym wzrokiem uderzył pięścią w ścianę.
- Proszę nie rób mi nic nic złego ja nic nie zrobiłam, obiecuję będe posłuszna - moje oczy powoli stawały się oceanem łez.
- W to nie wątpie, ale jednak lekcja pokory ci się przyda.
- Proszę, proszę nie - powoli zaczął rozpinać mi spodnie
- Błagam zostaw mnie - nic sobie z tego nie robił. Chciałam się od niego uwolnić, próbowałam się wyrwać lecz to nic nie dawało. Gdy moje spodnie znalazły się na podłodze,  wiedziałam do czego zmierza. W ostatniej chwili kopnełam go w krocze. Najszybciej jak umiałam podbiegłam do drzwi lecz nie zauważyłam kiedy je zakluczył.
- Pomocy - krzyczałam, szarpałam ile wlezie. Nagle John znalazł się koło mnie i zaczął szeptać mi do ucha.
- Niegrzeczna dziewczynka, wiesz co chciałem cię tylko nastraszyć, ale teraz to przegiełaś
- Proszę zostaw mnie, zrobie wszystko co chcesz, będe ci posłuszna tylko nie rób mi krzywdy.
- Dobrzę, nie użyje dzisiaj tego bata. A propo tego co od ciebie chce. Nasz pierwszy pocałunek nie należał do najmilszych w ogóle go nie oddałaś. Dlatego chcę, żebyś mnie teraz pocałowała.
- Co !
- Wybieraj, bat albo pocałunek
Nie miałam wyboru musiałam go pocałować. To było ochydne z każdą minutą pogłębiał swój pocałunek a ja nie mogłam przestać.Gdy już wreście się odemnie odkleił powiedział:
- Nie można było tak od razu. Kocham cię skarbie, a teraz choć czas na kąpiel.
- Ale ja się już myłam - musiałam skłamać bo wiedziałam co ten zboczeniec chce zrobić.
- No dobrze to sam się wykąpie, a ty idź odpocznij, jutro długi dzień.
O tak długi dzień.
Nie chciałam z nim spać, ale wiedziałam, że ten psychopata jeszcze zrobi mi krzywdę. Raz dwa polożyłam się spać i modliłam się aby John uwieżył, że zasnęłam. Czułam jak łóżko się powoli ugina pod jego ciężarem. Odczekałam kilka godzin i gdy wiedziałam, że śpi udałm sie do łazienki żeby obmyć twarz. Nie chciałm się kłaść do jego łóżka. Postanowiłam wziąść poduszkę i położyć sie na podłodzę i tak właśnie zasnęłam. Nad ranem znajdowałam się w łóżku. Jakim cudem, pewnie John mnie przeniusł.
- Dzień dobry kruszynko - jakgdyby nigdy John wszedł do pokoju z tacą pełną jedzenia. W nocy musiałaś spaść z łóżka, więc podniosłem cię. Powinnaś mi podziękować, bo przynajmniej się wyspałaś.
- Dziękuje - powiedziałam to z lekką niepewnośćią.
- Skarbie posłuchaj mnie - usiadł na łóżku i patrzył mi głęboko w oczy. Wiem, że między nami się za dobrze nie układa, ale chce żebyś mnie pokochała. Tak wiem jestem skąplikowany, ale zobaczysz jeszcze mnie pokochasz.
- No nie byłabym tego taka pewna jak narazie to tylko mnie krzywdzisz
- To się zmieni, a i dzisiaj muszę gdzieś wyjechać. Wiesz sprawy biznesowe, ale i tak Diego będzie cię miał na oku więc nic nie kombinuj, będe wieczorem.
Zostawił mnie samą w pokoju z przemyśleniami. Podeszłam do okna i widziałam jak wsiada do auta. Chociaż chwili będe miała spokoju. W sumie mogłabym teraz uciec gdy nikogo nie ma. Może to moja ostatnia szansa. Szybko podbiegłam do drzwi z nadzieją, że wreście wyjdę z tego przeklętego miejsca lecz tuż za drzwiami stał sługus Johna
- A gdzie się panienka wybiera ? - zapytał z cwaniackim uśmiechem.
- Chciałam trochę rozprostować kości - matko co ja wygaduję
- A nie chciałaś uciec? - skrzyżował ręce
- Ja no co ty, po prostu chciałam się przejść po domu - zaczełam się nerwowo śmiać
- Szef dał mi instrukcje masz z tąd nigdzie nie wychodzić, a jak coś będziesz chciała  jestem za drzwiami.
Uśmiechnęłam się leciutko i zamknęłam za nim drzwi. No to ekstra mój plan nie wypalił. Choć mam nadzieję , że Alvaro mnie uratuje, a tak w ogóle to gdzie on jest. Jak na zawołanie ktoś zaczął rzucać kamieniami w okno. Otworzyłam je i zobaczyłam Alvaro.
- Co ty robisz ?
- Poczekaj wchodzę do ciebie - zaczął wchodzić po drabinie do pokoju.
- Tylko uważaj na siebie żebyś nie spadł - patrzałam na niego jak w chodzi i modliłam się żeby nic sobie nie zrobił
- Cześć piękna, uważaj bo wchodzę.
- Zwariowałeś - cały czas mówiłam do niego szeptem gdyż wiedziałam, że Diego jest za drzwiami.
- Tak na twoim punkcie.

Skazana na wieczne więzienie. Zakończona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz