15

104 4 0
                                    

  John
Zastanawiałem się co będzie najlepszą karą dla Ewy. Muszę ją ukarać bo przecież inaczej jeszcze raz będzie próbowała uciec. W ogóle miałem wyjechać na kolejne spotkanie biznesowe, ale sprawy się pokomplikowały. Gdyby tylko Ewa nie uciekła.
- Szefie - odezewał się Diego
- Co się znowu dzieje Diego?
- Potrzebuje papierów z poprzednich dwóch tygodni za dragi.
- Weź sobie są w sejfie.
Diego zaczął przeglądać papiery, a ja  przeglądałem e-maile.
- Szefie brakuje jednego dokumentu.
- Przecież wszystko jest w sefie, przejżyj jeszcze raz.
- Ale naprawdę nie ma.
- Jezu czy ja wszystko muszę robić.
Wstałem z za biurka i przejżałem wszystkie dokumenty.
- Rzeczywiście nie ma, może gdzieś się zawieruszyły.
- Szefie mogą być problemy.
- Spokojnie znajdą się.
Jeżeli ktoś mi ukradł ten dokument to mogę popaść w poważne kłopoty. Alvaro no tak, że wcześniej o tym nie pomyślałem. Szybko wybiegłem z biura i udałem się do celi Alvaro.
- Gadaj gdzie papiery z ostatnich dwóch tygodni za dragi.
- Przecież wszystko było w sefie - odpowiedział ledo słyszalnie Alvaro pokasłując trochę.
- Jeżeli nas wydałeś ? - spojrzałem na niego groźnie.
- Przecież sam bym się pogrążył bracie może źle szukaliście.
Nie chciałem go już dalej słuchać, ale ma racje sam by się pogrążył. Może zostały przełożone w inne miejsce. Nie chciałem już o tym myśleć więc postanowiłem pójść zobaczyć co z Ewą.
Biedna siedziała w samym rogu celi. Była strasznie brudna i wycięczona. Przez ostatnie dwa dni dostawała tylko kubek wody i dwie kromki chleba.
- Dobra koniec tej menczarni, choć się ogarnąć - podeszłem do niej i złapałem ją za ręke.
- Nigdzie nie idę - odparła
- Nie wygłupiaj się, wygladasz okropnie.
- Chce tu umrzeć.
- Nawet o tym nie myśl - wziąłem ją na ręce i zaniosłem do naszego pokoju.
- Choć pójdziemy się umyć.
- Nigdzie z tobą nie idę.
- Sama nie dasz rady się ogarnąć - spojrzałem na nią karcąco.
- Nie ma mowy, albo sama się umyje albo w ogóle.
- No dobrze niech ci będzie.
Podałem jej czyste ubrania i ręcznik. Sam się zdziwiłem, że z nią nie weszłem, ale po prostu nie chce się kłócić. Ostatnio zrobiłem się przy niej za miękki to musi się zmienić.
Może na poprawę humoru zrobię dzisiaj sobie jakąś imprezkę, ale w sumie muszę mieć ją na oku. Po około 2 godzinach Awi wyszła z łazienki już umyta i przebrana.
- No nareście, a tak w ogóle mam dla ciebei niespodziankę.
- Nie chcę twoich niespodzianek - odburknęła i usiadła na łóżku.
- Czyli nie chcesz zobaczyć Alvaro ?
- Alvaro gdzie on jest, zaprowadz mnie do niego - uradowana wstała z łóżka.
- Z wielką chęcią. - uśmiechnąłem się do niej chytrze
To będzie jej pierwsza kara. Zaprowadziłem ją do celi Alvaro, chyba ten widok zbytnio jej się nie spodobał bo zaczęła płakać.
- Co ty mu zrobiłeś ? On ledwo żyje.
- Zasłużył sobie, nie wyrywaj się. Diego trzymaj ją.
Diego trzymał ją za ręce aby ta się nie wyrywała, a ja chciałem wcielić swój plan w życie.
- Wiesz mam ochotę go trochę potorturować. Wyjąłem nóż i zacząłem przejeżdżać po jego gołym ciele.
- John błagam nie rób tego, zostaw go - Ewa jeszcze bardziej zaczęła płakać, a Alvaro tylko syczał z bólu.
- Mam robić dalej, no dobrze
Chciałem aby ona cierpiał, a Alvaro i tak się pozbęde w swoim czasie.
- Debilu to go boli  - odezwała się Ewa była tak silna że nawet wyrwała się Diego i podbiegła do Alvaro.
- Odsuń się od niego bo dostanie kulą w łeb - wycignąłem pistolet, a Ewa automatycznie się odsunęła.
- Proszę zostaw go - błagała mnie. Zrobię wszystko.
- Dobrze zostawię go, ale masz spędzić ze mną romantyczną noc. Nie mogę już dłużej na ciebie czekać.
- Zrobię co zechcesz, tylko proszę wypuść go.
  Ewa
Nie mogłam patrzeć jak John torturował Alvaro dlatego zgodziłam się na jego propozycję. Kazał przebrać mi się w sukienkę którą on wybrał. Była ona czrwona i koronkowa. Założyłam ją z nie wielką chęcią i czekałam na mój koniec.
- Ewo pan na ciebie czeka w kuchni. - poinformował mnie Diego wchodząc do pokoju.
- Już idę
Starałam się iść jak najwolniej się da. W salonie był naszykowany przepiręknu stół, a John czekał przy stole.
- Witaj moja królewno - odsunął mi krzesło, a ja usiadła.
Na stole znajdowały się dwie świece i talerze wypełnione po brzegi jedzeniem.
- Mam nadzieję, że ten dzień będzie należał tylko do nas. Czemu nic nie mówisz ?
- Po prostu brakuje mi słów, wszystko wygląda przepięknie. - postanowiłam być dla niego miła może go jakoś przekupie żeby wypuścił Alvaro.
Postanowiłam go uwieść i wykorzystać to jak wygladam. Wstałam z krzesła i usiadłam na Johnie.
- Wiesz co bardzo cię kocham John.
- Tak szybko zmieniłaś zdanie ? - spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Wypierałam to z siebie i zrozumiałam, że od samego początku coś do ciebie czułam.
- To dlaczego uciekłaś ?
- Chciałam zwrócić twoją uwagę.
Zbliżyłam swoją twarz do jego twarzy i go pocałowałam.
Musiałam to bardzo dobrze zagrać żeby uwierzył. Już nie byłam tą samą dziewczyną co kiedyś. Chciałam tylko uratować Alvaro.
- Kotku to może przejdziemy do deseru.
- A co jest na deser spytałam ?
- Sypialnia.
I tu mnie zatkało Alvaro pociagnął mnie w stronę sypialni. Popchnął mnie na łóżko i w ekspresowym tępie ściągnął z siebie bluzkę i spodnie.
- John to za szybko się dzieje.
- Nie mogę dłużej na ciebie czekać. Rzucił się na mnie i zaczął mnie nachalnie całować.
- John nie jestem na to gotowa, zerozum.
- Spokojnie wiem że jestem twoim pierwszym prawdziwym mężczyzną. Tylko ja mogę cię zaspokoić i wiem że mnie pragniesz.
- Oczywiście, że cię pragnę ale nie teraz - jego ręce cały czas krażyły po całym moim ciele aż w końcu zdjął ze mnie sukienkę.
- Nie mogę teraz, zrozum.
- Powiedz tylko dlaczego ?
Nie wiedziałam jak go powstrzymać.
Nagle do głowy przyszedł mi wspaniały pomyś.
- Mam okres.
- Trzeba było tak od razu. - i odsunął się odemnie.
- Ale za tydzień już żadnej wymówki nie będzie, a teraz śpij - odparł John i objał mnie w pasie.
Nie wieżę, że tak szybko odpuścił. Postanowiłam jeszcze z nim pogadać o wypuszczeniu Alvaro.
- John
- Tak
- Chyba wiesz, że bardzo cię kocham.
- Wiedziałem, że wreście mnie pokochasz. Mnie się nie da nie kochać.
- Bo wiesz taki pewien pomysł mam.
- Jaki ?
- Może byśmy wywieźli twojego brata gdzieś.
- Co ty kombinujesz ?
- No nie jest nam potrzebny, a przecież to twój brat, więc pomyślałam, że mógłbyś go wygnać.
- W sumie to nie jest zły pomysł, ale ja miałem inne plany wobec niego.
- Ale jednak to twój brat. Wygoń go i  powiedz żeby nie wracał, a my wreście będziemy żyć w spokoju.
- No dobrze dla ciebie zrobię wszystko, a teraz choć się przytul do mnie.
Nie wiem dlaczego, ale coś za łatwo poszło. Miejmy nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli.

Skazana na wieczne więzienie. Zakończona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz