# Vlll.

436 31 5
                                    

Ciemnowłosa dziewczyna siedziała na podłodze w pokoju, upewniając się, że zapakowała już wszystkie swoje rzeczy. Nie miała ich za wiele, może przybyło kilka drobiazgów, które nabyła podczas pobytu w Paryżu, jednak nadal swobodnie mogła dopiąć swoją jedyną i nie taką całkiem wielką torbę. Sama dziwiła się sobie jak udało jej się przetrwać ten czas, mając tak niewiele ubrań, jednak jak widać, dała radę. Nie spodziewała się po prostu, że ten spontaniczny, zupełnie nieprzemyślany wyjazd okaże się czymś więcej; nie potrafiła tylko zdefiniować tego więcej.

Kiedy obudziła się rano została powitana tym zadowolonym uśmiechem, który kiedyś znaczył dla niej wiele; i tym razem dała się mu pochłonąć bez reszty, zapadając w krótki sen, z którego obudzić się miała za kilka godzin. Oboje byli jednak w doskonałych nastrojach – żartowali, śmiali się jeszcze, rozmawiali. Dopiero, kiedy Freya przebrała się i wyszykowała, zaczęło narastać w niej dziwne uczucie. Nie chciała się obudzić. Pakując powoli swoje rzeczy cały czas zastanawiała się, co zrobi i jak będzie wyglądało jej życie od tej chwili? Tyle się przecież wydarzyło w ostatnim czasie. Była jak w transie – robiła wszystko mechanicznie, myślami będąc zupełnie gdzieś indziej. I tak do chwili, kiedy zapięła walizkę; siedziała jeszcze jakieś piętnaście minut na podłodze, nie wiedząc co dalej. W tym samym czasie, Liam pił kawę w kuchni, pilnując się, aby do niej nie pójść, o co prosiła go wcześniej przy śniadaniu. Nie spał za wiele w nocy, pragnąc jak najwięcej czasu spędzić w jej towarzystwie, nawet jeśli tylko spała, zdawał sobie jednak sprawę, że nie może jej zatrzymać. Przynajmniej nie teraz, kiedy w jego życiu panował chaos, z którym najpierw musiał zrobić porządek. Nie wiedział, jak będzie to wyglądać jutro, co z tym zrobi i czy w ogóle podejmie jakieś kroki, ale coś mu podpowiadało, że powinien ruszyć do przodu.

– Wyglądasz jakbyś myślał, a to niecodzienny widok. – Usłyszał nagle jej rozbawiony głos. Spojrzał na nią i kręcąc głową, dopił resztkę kawy. – Nie odpowiesz mi nic?

– A co mógłbym powiedzieć?

– No nie wiem. Zaczynam się jednak bać, skoro myślisz, milczysz; jeszcze wyjdzie na to, że całkowicie już spoważniejesz.

– I kto to mówi. – Roześmiał się, kiedy wywróciła oczami. – Po prostu nic sensownego nie przychodzi mi do głowy.

– Cokolwiek!

– No dobra… Mam! Cieszę się, że będę miał cię już z głowy. – Spojrzał poważnie w jej stronę, oczekując jakiejś reakcji. Freya jednak wzięła oddech, zrobiła kilka kroków i usiadła na krześle obok niego. – Spokój i nuda znowu zapanują w moim życiu.

– Aż tak bardzo rozbujałam twój niezobowiązujący tryb życia? To chyba dobrze.

– Jak dla kogo.

– Czyli jesteś zadowolony, że odlatuję? – Uśmiechnęła się rozbawiona, patrząc na niego tym samym spojrzeniem, którego nauczyła się dawno, dawno temu, na samym początku ich związku. Uwielbiali się przedrzeźniać, droczyć, ale zawsze znali swoje granice i nawet jeżeli nikt inny tego nie rozumiał, to był ich ulubiony sposób komunikacji.

– Ależ oczywiście, jeszcze się pytasz?

Patrzyli na siebie bez słowa, nie wiedząc, co dalej. Zapewne jedno i drugie liczyło na ruch którejś ze stron, ale żadne nie chciało być tym pierwszym. Nie brakowało wiele, aby przekroczyć granicę – tylko kilka słów. I nawet jeżeli padły takowe w nocy ze strony Liama, kobieta nie była tego świadoma, a może i była tylko wmawiała sobie, że to był sen? Mimo wszystko, Freya była niemal pewna, że gdyby usłyszała w tej chwili z jego ust „zostań”, nie wahałaby się długo. Chciała to usłyszeć, ale modliła się również, aby nic takiego się nie zdarzyło, bała się. Liam natomiast dobrze odczytał jej obawy, o których upewnił się podczas ich rozmów. Było zdecydowanie za wcześnie, poza tym, mimo iż zdawał sobie sprawę ze swoich uczuć, nie chciał powtórki z rozrywki dla dziewczyny. Chciał dla niej jak najlepiej, aby wreszcie ułożyła sobie życie tak, jak zawsze o tym marzyła. A gdzieś w środku niego od zawsze była ta pewność, że nie zapewniłby jej tego wszystkiego. Kiedy uświadomił sobie to po raz pierwszy, złamał jej serce; teraz o tym wiedział i nie zamierzał dopuścić drugi raz do tej sytuacji. Oboje wmawiali sobie, że nadal istnieje między nimi pewien dystans, którego nie przekroczyli, nienaruszona granica uczuć, zachować, słów… Pewne wyobrażenie, wymazanie z głowy myśli, że ta druga osoba może czuć to samo.

Distance // Liam Payne ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz