ostatni

211 12 0
                                    

Wbiegłam z płaczem do pokoju. Zatrzasnęłam drzwi i usiadłam przy nich wcześniej zsuwając się. Bardzo bolało mnie to. Liczyłam na to, że Ashton będzie się starał, że zapomni o wszystkim i będzie chciał zacząć znów od nowa. Ja sama chciałam zacząć od nowa. Kiedy słuchałam go, gdy znów mówił to samo przy wszystkich nienawidziłam go. Nie widziałam tego człowieka, którego pokochałam. Widziałam człowieka, który myśli tylko o sobie, nie zwracając uwagi na innych. Nie pomyślał o mnie. Widział moją reakcję, gdy mi o tym mówił. Nie minęło dużo czasu, nic się nie zmieniło. Nie jestem jednak taką osobą i uważam, że każdy zasługuje na kolejną szansę. Ashton ode mnie trzeciej szansy nie dostanie.

Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi, wstałam z podłogi i usiadłam na łóżku.

- Miley, otwórz drzwi. – prosił Ashton – Ja ci to wytłumaczę, tylko otwórz drzwi.

Nie ma mowy. Nie chcę go widzieć, nie chcę znać tego człowieka. Jeśli chce z kimś pogadać, niech wynajmie sobie kogoś, albo najlepiej pójdzie do Gabrielli, skoro tak dobrze się dogadują.

- Ja przepraszam, okej? – powiedział i chyba odszedł, bo słyszałam kroki.

Minęła chwila i znów rozległo się pukanie.

- Miley, to ja – usłyszałam głos Caluma. Otarłam łzy i otworzyłam drzwi. Calum mnie przytulił. Doskonale wiedział, czego teraz potrzebuję. Wsparcia. Potrzebuję chwili na uspokojenie się.

- Luke powiedział, że możemy pójść jutro zwiedzać

- Nie, będzie okej. Nie chcę psuć planów, po prostu potrzebuję dziesięciu minut – wyszeptałam

- Dobrze.

Weszłam do łazienki. Zmyłam makijaż i nałożyłam nowy. Zawsze kiedy płaczę moje policzki robią się czerwone. Wzięłam bluzę, bo zaczynało się robić zimno.

Gdy wyszłam z łazienki, Caluma już nie było, musiał zejść na dół. Zamknęłam pokój na klucz i dołączyłam do przyjaciół. Była nas czwórka. Widocznie Michael i Ashton nie mieli ochoty iść z nami. Chłopaki zamówili taksówkę. Usiadłam z tyłu wraz z parą blondynów, a Calum przy kierowcy. Jechaliśmy przez miasto i, boże tam było tak pięknie, że cieszyłam się, że nie zmieniłam zdania i pojechaliśmy zwiedzać miasto po konflikcie z Ashem.

Chłopaki zadecydowali, ze najpierw pojedziemy na jakąś wielką wieżę widokową. Zgodziłabym się na każde miejsce do zwiedzania tutaj, więc było okej, mimo że mam lęk wysokości.

Na górę pojechaliśmy windą. Była cisza, a ja rozmyślałam. O tatuażu Caluma. Calum stwierdził, że mam dziwną minę i muszę myśleć o czymś poważnym.

- Nie myśl o nim. – dotknął moich pleców, a ciarki przeszły przez moje ciało.

- Nie myślę.

- To na czym jesteś tak skupiona?

- Na tym, że kiedyś weźmiesz ślub i kiedy będziesz zakładał obrączkę, to moje inicjały będą tam zawsze, co nie spodoba się twojej narzeczonej.

- Może to ty nią będziesz…

- Co? – zapytałam zdezorientowana. Dobrze słyszałam?

- Tylko żartuję. Żałuj, że nie widziałaś swojej miny.

- To nie jest śmieszne, to poważna sprawa.

- Myślałem nad tym, co robię, Miley, jest okej. Zobacz, jesteśmy na samej górze.

Rozejrzałam się dokoła i było tak pięknie, że mój lęk wysokości mi już nie przeszkadzał. Można było widzieć całe miasto i wszystkie światła. Razem z Calumem odeszliśmy trochę dalej od pary, by mogli chwilę pobyć sami. To jest idealne miejsce na randkę. Luke musiał trochę popracować, żeby znaleźć to miejsce. Tu życie zaczynało się dopiero w nocy. Nie chciałabym tutaj mieszkać, bo uwielbiam Sydney, ale wrócę tu na pewno. Najlepiej wtedy, kiedy będę miała chłopaka i przyjechać tu wraz z nim. Pff, miną wieki.

FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz