Rozdział 7.

309 10 0
                                    

- Chyba nie dam rady… - powiedziałam do słuchawki

- Mi odmówisz? No Miley, nie daj się namawiać…

- Kiedy?

- Kiedy ci pasuje.

- Będziesz sam?

- Tak

- Dobra, możesz przyjechać za pół godziny. – zrobiło mi się żal Mike’go, a przecież on nic mi nie zrobił.

Umyłam się, ubrałam i przygotowałam do wyjścia. Ubrałam sweter, więc zasłoniłam jednocześnie rękę.

Michael przyszedł pieszo. Poszliśmy razem do supermarketu. Kiedy Michael szukał coś w innym regale, ja poszłam znaleźć moje ulubione cukierki.

- No proszę, kogo ja tu widzę – usłyszałam głos Gabrielli

- Em… Hej

- Hm… Calum dzisiaj nie miał czasu dla mnie, bo był u ciebie. Powiem wprost. Masz się odczepić od niego, rozumiesz? Już nie jest taki jak kiedyś. Teraz ma mnie. Dopóki jest ze mną, masz się z nim nie kontaktować, rozumiesz?

- Pff. Bo co?

- Możesz ostro tego pożałować. Mam kontakty.

- Myślisz, że się ciebie boję? Ha, chciałabyś.

- Jeszcze zobaczysz

- Grozisz mi?

- Ja tylko ostrzegam.

- Hej, zostaw ją w spokoju! – pojawił się Michael – Wyjdź już stąd lepiej, bo może zrobić się nie przyjemna atmosfera.

- Jeszcze zobaczysz, Miley – wyszła

- Czego chciała? – zapytał Mike.

- Żebym się odczepiła od Caluma. Chyba śni.

Poszliśmy do kasy. Kupiłam sporo rzeczy, więc miałam pełne siatki. Michael też.

- Wiesz co, sami raczej nie dojdziemy. Zadzwonię po Asha, żeby przyjechał. Podwiezie nas, nie będziemy musieli dźwigać tych siatek, z resztą ciemno już – powiedział i wyciągnął telefon.

- Michael, nie trzeba, dam radę. Dodźwigam, aż taka słaba nie jestem – powiedziałam uśmiechając się

- Miley, bez obrazy, ale nie dasz rady – i zadzwonił.

Nie mogłam nic zrobić. Nie mogłam iść, bo nie wypada. Poddałam się. Nie chciałam tego. Nie chciałam widzieć się z Ashem. Po chwili czarny samochód Ashtona zatrzymał się przed nami. Michael otworzył mi przednie drzwi, dając znak, abym usiadła z przodu. Ja natomiast otworzyłam drzwi z tyłu i wsiadłam.

- Okej, jak wolisz. – powiedział

Ashton ciągle patrzał się na mnie przez lusterko, co pogarszało sprawę. Nie wiem czemu najpierw zawiózł Michaela do domu. Wiedziałam już, że nie uniknę rozmowy z nim. Ashton zatrzymał się pod moim domem, ja natychmiastowo wysiadłam, biorąc siatki z zakupami.

Ash wysiadł za mną

- Miley, zaczekaj – złapał mnie za ramię, tak, że odsłonił moją zabandażowaną rękę. Zobaczył ją. Nie da się opisać jego miny.

- To… to przeze mnie? – zapytał

Nie odpowiedziałam nic.

- Odpowiedz.

- Zaczekaj, zaniosę tylko siatki – chciałam mieć wymówkę, by chwilę się zastanowić co mu odpowiedzieć. Weszłam do domu, położyłam siatki na korytarzu i wyszłam. Jednak to nic nie dało, wciąż nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Ash siedział w samochodzie, wsiadłam. Tym razem koło niego.

FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz