5. Masz ognia?

2.2K 80 9
                                    

Nie wiem, jakim cudem właśnie stoję pod studiem nagraniowym.
Nie no dobra, wiem.
Olivia.
Ona zawsze znajdzie jakiś sposób, żeby wyszło na jej. Tak było nawet w dzieciństwie.

Przeszłyśmy przez rozsuwane drzwi i pokierowałyśmy się do windy. Szybko znalazłyśmy się na odpowiednim piętrze.
Miałyśmy mały problem z znalezieniem odpowiedniego pomieszczenia, ale w końcu się udało.

- Cześć dziewczynki. - Przywitał nas wujek. Chyba w oczach każdego ojca, jego dzieci choćby miały 30 lat, to będą małymi dzieciaczkami. Chociaż nie byłam jego córką, to od zawsze mnie tak traktował. Podobało mi się to. Miałam tak jakby dwóch ojców. Jeśli mojego biologicznego taty nie było, to wiedziałam, że jeśli miałabym jakiś problem, mogłam się zwrócić do Borygi.

- Tato, mamy po prawie 20 lat. Już dawno nie jesteśmy dziewczynkami. - Przewróciła oczami Olivia.

- Dla mnie zawsze będziecie. - Dopowiedział.

A nie mówiłam?

- Siadajcie, zaraz przyjdą chłopaki. - Powiedział i odwrócił się do nas plecami, skupiając się na pracy.

Parę minut później pojawili się kolejno: Żaba, dwóch Patryków, Zetha i Igor. Wszyscy się z nami przywitali, a potem zrobili coś w rodzaju próby, ponieważ koncert Chillwagonu zbliża się wielkimi krokami.

- Zaraz wracam. - Rzuciłam do siedzącej obok mnie brunetki i ruszyłam w stronę drzwi.
Wyszłam na dwór, stanęłam za dużym koszem, po czym wyjęłam z torebki paczkę LM'ów i zapalniczkę. Odpaliłam papierosa i zaciągnęłam się nim.

- Masz ognia? - Tak się wystraszyłam, że aż podskoczyłam.

- Kurwa, nie strasz. - Powiedziałam łapiąc się
za serce.

- Haha, spokojnie. - Zaśmiał się szatyn. - To co?- Przewróciłam oczami z uśmiechem i podałam mu zapalniczkę. Chłopak szybko odpalił swoją fajkę i oddał mi przedmiot. - Zastanawiam się czy nie kupić sobie IQOS'a. Wiesz lepiej dla środowiska.

- Kto by pomyślał, że Igor Bugajczyk, będzie przejmował się środowiskiem. - Prychnęłam.

- Wiesz chciałbym, żeby moje wnuki mogły oddychać świeżym powietrzem. - Rzucił kiepa na chodnik i zdeptał go butem, a ja zrobiłam to samo.

- Żeby były wnuki, muszą być dzieci. - Zaczęłam powoli iść, chłopak za mną. - No a żeby były dzieci, potrzebna jest kobieta, która Ci je urodzi. A ty..- Zatrzymałam się i odwróciłam. - jej nie masz. - Uśmiechnęłam się.

- A skąd ty to wiesz? - Uniósł wysoko brwi.

- Mam swoje źródła. - Oczywiście nie wiedziałam czy Igor ma dziewczynę czy też nie, a już tym bardziej nie miałam żadnego źródła.

- Olivia i Tomek to nie jest rzetelne źródło, mała.

- Japierdole, to nie było na serio. - Przewróciłam oczami. - Nie wiem czy masz dziewczynę, czy nie. Z resztą nawet mnie to nie obchodzi.  Nie znamy się nawet za bardzo. - Pokręciłam głową.

- Wiesz, zawsze możemy się poznać. Może jakaś kawa jutro? - Zaproponował.

- Okej, ale to ma być zwykłe spotkanie towarzyskie, a nie żadna randka. - Zaznaczyłam.

- Ma się rozumieć. - Uniósł ręce w geście niewinności. - Przyjadę po Ciebie o 17.

- Dobra. - W tym momencie, zobaczyłam że drzwi windy rozsunęły się, a przez nie wybiegła Olivia. - Gdzie tak biegniesz? - Zapytałam.

- Do szpitala. Mój Igor coś zrobił w nogę. - Szybko wytłumaczyła. - Odwieźć cię do domu, czy zostajesz?

- Mną się nie przejmuj, jedź. Ja jakoś dotrę do domu. - Posłałam jej uśmiech.

- Okej, to lecę, pa!

- W razie czego to dzwoń! - Krzyknęłam za nią. - Zdecydowanie muszę sobie kupić auto.. - Mruknęłam pod nosem.

- Mogę cię podrzucić. - Odezwał się Bugajczyk.

-Nie, spoko. Pojadę busem, albo wujek mnie odwiezie.

- Jak chcesz. - Wzruszył ramionami. - Idziemy na górę?

- Jasne.

•••

- Wujku, podwieziesz mnie do domu? - Zapytałam, gdy opuściliśmy studio.

- Pewnie, siadaj. - Wskazał na swój samochód. Szybko do niego wsiadłam. Zapięłam pas i czekałam na chrzestnego. Problem pojawił się w momencie, gdy mężczyzna próbował odpalić pojazd, ale nie udawało mu się to. - Chyba jednak cię nie odwiozę. Ale któryś z chłopaków na pewno. - Z powrotem wysiedliśmy i stanęliśmy na chodniku. Zaraz obok nas pojawili się chłopcy.

- Dobra to ja dzwonię po pomoc drogową i ubera. - Westchnęłam.

Kilka minut później przyjechał pojazd, który odholował auto do mechanika.

- Siadaj Borygo odwiozę cię. - Powiedział Zetha, ponieważ jechał w prawie tym samym kierunku.

- Już. - Rzucił. - Zdążyłaś już zamówić taksówkę? - Zwrócił się do mnie, a ja pomachałam głowa na nie.

- Spoko Tomek, jedź. Ja ją podrzucę. - Podszedł bliżej nas Igor.

- Dobra, to trzymajcie się. - Wujek zbił grabę z chłopakami i odjechał. To samo zrobili pozostali, oprócz Bugajczyka, który musiał odpalić fajka.

- Jedziemy? - Spojrzał na mnie.

- Jedziemy. - Ruszyłam w kierunku auta szatyna.

Droga minęła nam w ciszy. Z lekka niezręcznej. Jak tak będzie na tej kawie to ja nie wiem.

- To co do jutra? - Wyszczerzył się.

- Tak. - Odpowiedziałam. Chciałam wysiąść ale zatrzymał mnie głos chłopaka.

- A dostanę coś, za dostarczenie cię pod drzwi? - Jego wyraz twarzy zmienił się na poważny?

- Ym, co? - Zdziwiłam się.

- Buziak. O tu. - Wskazał na usta.

- Nie tu a.. - Przybliżyłam się do niego i chwyciłam jego twarz w obie ręce. I delikatnie musnęłam ustami jego policzek. - o tu. Dzięki za podwózkę. Do jutra. - Wyszczerzyłam się.

- Cześć. - Usłyszałam tylko gdy zamykałam drzwi.

••••
777 słów ❤️💕

No one || ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz