13. Krew

372 23 4
                                    

Estera powoli uniosła wzrok. Zobaczyła coś, czego zdecydowanie nie chciała widzieć. 

Boka podpierał się o przydrożne drzewo, dysząc ciężko. Spodnie miał podziurawione, koszulę wymiętą i zakurzoną, a poszarpana marynarka ledwo trzymała mu się na barkach. Kolana i dłonie poplamiła krew.

- Boka! - krzyknął Nemeczek.

Podbiegł do niego i zdążył złapać go za ramię, nim upadł.

Na twarzy Janosza dało się zobaczyć odrobinę ulgi. Przyjaciel dodał mu otuchy.

Skierował wzrok na Esterę i natychmiast mina mu zrzedła.

- Co się stało? - zapytała dziewczyna, starając się ukryć emocje.

Boka, dysząc, podniósł głowę do góry. Ledwo trzymał się na nogach.

- Pobili mnie... dranie... - wysapał.

- Kto?

- Bracia Masodik.

Ostatnie dwa słowa przyprawiły Esterę o dreszcz. Nagle stanęły jej przed oczami ich twarze i ich zimne spojrzenia. Po chwili zadumy dziewczyna wzięła Bokę pod ramię i razem z Nemeczkiem zaczęli powoli iść.

- Weźmiemy cię do domu - odparła Estera. - Tam się tobą zajmą. Jesteś w okropnym stanie.

- Matko Boska! Janoszu! - matka chłopaka zakryła usta dłonią. - Szybko, zanieście go do pokoju! Ja przygotuję wodę do przemywania ran.

- Proszę się uspokoić - Estera podeszła do matki Boki. - Wdał się... w pewną bójkę. Nic mu nie jest.

Wbiegła do pokoju chłopaka, zostawiając osłupiałą kobietę na korytarzu. 

Razem z Nemeczkiem posadzili chłopaka delikatnie na tapczanie.

Boka przenosił wzrok z Ernesta na Esterę. Otworzył usta, jakby coś chciał powiedzieć, ale widocznie się rozmyślił. 

- Erno! Przyjdź, proszę, pomożesz mi nieść wiadro - usłyszeli głos z kuchni, a chłopiec wybiegł z pokoju.

Estera powolnym krokiem podeszła do drewnianego fotela w rogu pomieszczenia. Przez chwilę było słychać jedynie stukot jej pantofli o drewnianą, skrzypiącą posadzkę. Usiadła w fotelu i wcisnęła się w jego oparcie. Posłała Boce jadowite spojrzenie.

Chłopak zaczął cichą rozmowę.

- Możesz mnie wziąć za głupka po tym co powiedziałem o Placu. Nierozsądnie postąpiłem, naprawdę żałuję - słychać było, że dokładnie rozważa każde słowo.

Dziewczyna pozostała w bezruchu.

- Masz - Janosz wyciągnął z kieszeni zgiętą czterokrotnie kartkę, brudną nieco od pyłu. Podał ją dziewczynie.

Estera z każdą chwilą czuła coraz większe napięcie. Co to była za kartka?

Wyprostowała ją i wygładziła na kolanach. Na papierze był nakreślony czarnym atramentem zarys budynku. Zaraz... przecież już gdzieś widziała podobny obrazek!

Dziewczyna uśmiechnęła się najszerzej jak mogła do Boki, który resztką sił odwzajemnił uśmiech.

- Ten kawałek papieru wyleciał z kieszeni jednemu z braci. Pomyślałem, że dzięki niemu możemy dowiedzieć się paru ważnych informacji.

- Bardzo ważnych, Boka. Bardzo.

Nemeczek wrócił z wiaderkiem wody. Za nim szła roztrzęsiona matka. Natychmiast ukucnęła obok łóżka syna i zaczęła przemywać mu rany, gładząc go po ciemnych włosach.

- Janoszu, wieczorem przyjdzie do ciebie lekarz. Dzieci... - kobieta odwróciła się w stronę Nemeczka i Estery. - Wracajcie do domu. Bardzo wam dziękuję, że przyprowadziliście go tutaj.

Dwójka przyjaciół skinęła głowami i w milczeniu opuściła dom Boki. 

Estera, podekscytowana, obracała w palcach karteluszkę i przyglądała się bacznie każdemu zagięciu, każdej rysie i atramentowej linii.
Zwycięstwo jest coraz bliżej.

Chłopcy z Placu Broni › EinstandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz