Rozdział 2

164 22 1
                                    

Minęło kilka godzin od ich ostatniej rozmowy. Od tamtej pory Nosaka nie wyszedł z pokoju ani na chwilę. Nikt nie wiedział co chłopak tam robi, ale powoli zaczynało to niepokoić Nishikage. Znów zapewne przesadzał z troską, ale on już taki był. Odkąd poznał Nosake nie mógł zapomnieć o tym co zrobił dla tamtego dziecka, które uratował. Narażał tym samym własne życie. Ale mimo to, wszedł do palacego się domu i ocalił młodą istotę. Od tamtej pory Nishikage stał się jego najlepszym przyjacielem. Chodzili razem wszędzie. To jednak nie trwało wiecznie.

Przez te dziwne napady Nosaki, ich przyjaźń powoli zaczynała się rozpadać. Nie dlatego, że coś się między nimi zmieniło. Po prostu taktyk przestał mówić koledze o czym myśli. Stał się bardziej skryty. Od tak po prostu. Nie pokłócili się ani nic. Dlatego to tym bardziej zaczynało być podejrzane.

W końcu bramkarz nie wytrzymał i poszedł do pokoju przyjaciela. Miał dość tych podchodów. Już bez płukania i zbędnych formalności wparadował do pomieszczenia i od razu przeraził się nie na żarty. Nosaka po raz kolejny w ciągu kilku dni leżał na ziemi zwijając się z bólu. No teraz to się brązowowłosy wściekł. Nie dość, że nic nie wie o stanie zdrowia to Nosaka jeszcze specialnie wszystkiemu zaprzecza.

- Co się dzieje?- spytał i uklękną obok przyjaciela. Ten ledwo mógł mówić.

- Głowa....boli...- wyjęczał przez zaciśnięte zęby.

- Masz jakieś leki na to?

- Biurko...- Nishikage szybko podszedł do mebla i wziął niewielkie pudełko. Obok stała jeszcze butelka z wodą. Logiczne było, że trzeba będzie to popić. Podał obie rzeczy różowowłosemu i usiadł obok. Nie miał doświadczenia w takich typu sprawach, ale wiedział jedno. Musi mu pomóc bez względu na wszystko.

W końcu lekarstwo zaczęło działać i Nosaka odczuł wielką ulgę. Ciężko jednak mu było się teraz poruszać więc został jeszcze na podłodze. Gapił się teraz w sufit w nadziei, że bramkarz odpuści i zostawi go samego. Oczywiście się mylił.

- Możesz wstać?- spytał Nishikage podając dłoń przyjacielowi. Ten pokrecił głową.- Dalej jest ci słabo?

- Trochę. Ale nie ma czym....

- Skończ już z tym!- zagrzmiał chłopak i wstał na równe nogi.- Ciągle tylko nic mi nie jest, nie martw się. Łatwo powiedzieć, ale nie wykona się tego! Nie ważne ile razy będziesz mówił, że jest dobrze. Ja wiem, że nie jest. Martwię się o ciebie, bo obiecałem Ci, że będę Ci we wszystkim pomagać. To też jest tego typu sprawa. Zaufaj mi choć raz na Boga.

Nastała cisza. Nosaka patrzył teraz na bramkarza lekko zaskoczony. Znał jego przeszłość i bycie wybuchowym to jedna z jego dawnych cech, jednak od dawna jej nie widział. Głupio się mu zrobiło, że zdenerwował go. Nie o to mu chodziło. Po prostu uważał, że nic takiego strasznego się nie dzieje. Najwyraźniej mylił się. Westchnął i wyciągnął rękę do przyjaciela.

- Wybacz. Nie chciałem, żeby to tak wyszło.- Nishikage wstał i pomógł kapitanowi stanąć na nogi. Ciągle go podtrzymywał w obawie, że znów może się coś stać.

- Dobra, a teraz idziemy do lekarza. Dość już mam tych akcji. W mojej obecności miałeś zjazd 5 razy. To w takim razie ile, gdy tego nie widziałem? Nie ma dyskusji. Idziemy.

Chcąc nie chcąc Nosaka zgodził się na propozycje chłopaka. Może to faktycznie pokaże w czym jest problem i zapobiegnie dalszym sytuacjom tego pokroju. Zamówili taksówkę i pojechali do najbliższego szpitala.

W samochodzie Nishikage wiercił się niespokojnie. Coś czuł, że ma rację a Nosaka po prostu nie chce sobą martwić innych. Ale jaki to ma sens? Jeśli coś mu się stanie i tak wszyscy będą wiedzieć i zmartwi ich jeszcze bardziej. Co jakiś czas spoglądał na kapitana. Ten wydawał się być spokojny i z zaciekawieniem obserwował krajobrazy miejskie przesuwające się za oknem. W końcu nie wytrzymał i rzucił.

- Nosaka-san, nie bierz tego do siebie. Ja po prostu mam złe przeczucia. Od jakiegoś czasu twoje zdrowie jest poszarpane. Nie chcę, aby to miało jakieś konsekwencje.- różowowłosy odwrócił wzrok. Też coś czuł, że nie jest z nim najlepiej. W końcu nie może spać, je w jakiś przedziwnych godzinach a do tego dochodzi ten straszny ból głowy. Coś musi być na rzeczy. Bał się jednak pójść do lekarza. Co jeśli ten zaskoczy go jakąś bardzo złą wiadomością? Co ma powiedzieć innym? Ma przecież do wykonania bardzo ważną misję. Musi zmienić świat własnymi rękoma. Jak będzie chory, to kto się tym zajmie? Kto prowadzi zespół do zwycięstwa? Musiał jednak zachować jakieś pozory i odparł.

- Wszystko będzie dobrze Nishikage. Skoro już mnie ciągniesz do tego lekarza, miejmy to za sobą. I proszę, więcej mnie tak nie zaskakuj. Dobrze?

- Jasne. Przepraszam. Po prostu...

- Wiem. W porządku.

Tak na prawdę Nosaka znał przyczynę tego wszystkiego już od dawna. Chciał o tym jednak zapomnieć. Im więcej o tym myślał, tym gorzej było. Jego psychika także na tym cierpiała. Nie miał z kim się podzielić tą wieścią. Pojechał z Nishikage tylko dla świętego spokoju. Miał tylko nadzieje, że jak będzie miał już wyniki, chłopak o niczym się nie dowie. Z całą pewnością byłaby to dla niego trauma. W końcu to jednostronny wyrok...

*******

The Last Chance || Inazuma Eleven ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz