Epilog

226 20 19
                                    

Od odejścia kapitana Outei minęło już 10 lat. Klub tuż po tym wydarzeniu przestał po prostu istnieć. Nikt nie mógł pogodzić się z tak potworną stratą. Nosaka był nie tylko ich kapitanem, ale i przyjacielem. Zawsze służył radą i wiedział jak pomóc. Gdy go zabrakło, po prostu wszystko się posypało. Coraz to więcej osób dochodziło, aż w końcu nie został tu nikt.

Każdy poszedł w swoją stronę. Nigdy jednak nie zapomnieli o chłopaku. Największą stratę przeżywał Nishikage. Wszyscy wiedzieli, że byli ze sobą na prawdę blisko, ale nie sądzili, że byli nawet parą. Trwało to może kilka miesięcy, ale byli szczęśliwi mogąc dzielić ostatnie chwile. Tego już po prostu się nie zapomni.

******

Seiya miał już 23 lata. Dalej był sam. Jakoś nie potrafił sobie nikogo znaleźć mimo podejmowanych prób. Po prostu coś go blokowało. Czy to był chłopak czy dziewczyna. Gdy tylko sprawy zbaczały na bardziej romantyczne tory, chłopak czym prędzej wycofywał się. Mimo wielu prób, wszystkie kończyły się tak samo.

Mężczyzna wracał teraz ulicą w kierunku swojego domu. Jak po każdym spotkaniu, był przybity i nie chciał z nikim rozmawiać. Pragnął zamknąć się w swoim mieszkaniu i dnie wychodzić z niego do końca świata.

Mijał właśnie park, gdy nagle zaczepił się o kogoś paskiem od płaszcza. Pociągnięty znienacka zatrzymał się i spojrzał na sprawcę zamieszania. Był to jakiś facet ubrany w białe spodnie i czarną bluzę z kapturem, który był naciągnięty na jego twarz. Przez chwilę nie wiedział co powiedzieć.

- Przepraszam.- rzucił niedbale i schował pasek do spodni.- To moja wina.- tamten nawet nie drgnął. Stał do byłego bramkarza przodem i lekko przekręcił głowę.

- Ależ wszystko w porządku. Ważne, żeby nic się nie stało.- odpowiedział i uśmiechnął się.- Jak ci na imię?

- Nishikage Seiya. A kto pyta?

- Jestem Hiroki. Grałeś kiedyś w drużynie piłkarskiej. Wiele razy widziałem wasze mecze. Były bardzo dobre. Dlaczego tak nagle znikneliście?- brązowowłosy spuścił wzrok na ziemię. Nie chciał już o tym pamiętać. Od lat próbuje sobie ułożyć życie na nowo, ale nie potrafi.

- Był pewien incydent.- odparł w końcu.- Nas, kapitan... On odszedł. Po tym jakoś wszystko się posypało i nikt nie miał chęci do dalszej gry. Teraz to bym nawet piłki nie złapał...

Nagle znikąd nadleciała piłka, która wymierzona była w głowę tajemniczego chłopaka. Nishikage nie stracił mimo wszystko starych instynktów. Dostrzegł niebezpieczeństwo kątem oka i zdążył wyskoczyć przed chłopaka i złapać piłkę. Hiroki stał chwilkę oszołomiony aż wreszcie odparł.

- Uratowałeś mnie. Wygląda na to, że nie wszystko zapomniałeś.- bramkarzowi zrobiło się głupio. Myślał, że już jego dawne życie zniknęło. Gdy tylko dotknął piłki, wszystkie wspomnienia z nią związane wróciły. Dobre i złe chwilę. Spojrzał na przedmiot trzymany w dłoni. W oczach pojawiły się mu łzy. Chłopak w kapturze bacznie się mu przyglądał. Czekał najwyraźniej na dalszy rozwój akcji.

- Wiesz... Tak dawno nie grałem w piłkę...-wyznał brązowowłosy.- To była jedyna rzecz, która mnie łączyła z pewną bliską mi osobą. To dzięki niej potrafiłem się doskonalić. Gdy odeszła, jakoś sam straciłem chęć do gry. Pamiętam, że obiecałem jej, że nie przestanę grać... Niestety to zrobiłem. Zająłem się moją karierą w świecie biznesu. Nie mam teraz na nic czasu.

- Może czasem warto się zatrzymać i rozejrzeć dookoła. - zaproponował zamaskowany mężczyzna. Seiya spojrzał na niego.- W natłoku codziennych spraw zapominamy co tak na prawdę jest dla nas ważne. A co jest ważne dla ciebie?

Nastała cisza. To pytanie było dość zaskakujące, jednak pozwalało dojrzeć swoją prawdziwą drogę. Nishikage stał teraz i wpatrywał się w towarzysza przed sobą. Ktoś kiedyś zadał mu to pytanie. Nie mógł sobie jednak przypomnieć kto to był i w jakich okolicznościach to było. W tym momencie coś do niego dotarło. Po plecach przeszedł mu dreszczyk emocji. W oczach pojawiły się szalone iskierki radości. Spojrzał na mężczyznę przed sobą i rzucił.

- Już wiem o co chodzi. Wiem co jest dla mnie ważne. Muszę się skontaktować z kilkoma osobami. Dziękuję Panu.- już chciał pobiec do swojego mieszkania i wykonać kilka telefonów, jednak w momencie, gdy przechodził obok chłopaka, ten złapał go za rękę i wyszeptał do ucha.

- Będę czekać Nishikage. Chce poznać twoją prawdziwą moc. Tym jednak razem jako przeciwnik...

Ten głos.... Ten głos wydawał się być znajomy. Bramkarz zatrzymał się. Tylko jedna osoba miała taki czysty i ciepły głos. Od tak dawna go nie słyszał, że jego dźwięk, wywołał w nim dreszczyk emocji. Odwrócił się nie dowierzając temu co właśnie usłyszał. Chciał o coś jeszcze zapytać tajemniczą osobę, lecz ona zniknęła. Rozejrzał się jeszcze. Ani śladu po niej. Nishikage stał tak jeszcze chwilę zastanawiając się co właśnie się wydarzyło. Wyciągnął z kieszeni telefon, aby sprawdzić przypadkiem, czy do kogoś nie zadzwonił. Jakiego było jego zdziwienie gdy zobaczył, że do ekranu głównego przypięty była różowa karteczka z napisem.

- Trenuj a jeszcze się spotkamy. Będę czekał. NY.

Bramkarz nie mógł wyjść z szoku. Czytał notatkę z 10 razy i dalej nic z tego nie rozumiał. Inichały jakich ten ktoś użył... Przecież to były...

- Niemożliwe... To jest... Niemożliwe....

*********

The Last Chance || Inazuma Eleven ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz