Rozdział 6

145 21 4
                                    

Tygodnie mijały, a Nosaka coraz bardziej gasnął. Napady miewał coraz częściej i stawały się one nie do zniesienia. Na szczęście miał przy sobie ukochanego, który nie odstępował go na krok. Przecież to właśnie mu obiecał. Będzie z nim do końca, nie ważne ile by to trwało. Mimo wszystko groźba śmierci stawała się coraz bardziej realna.

*******

Tej nocy Nosaka miał kolejny atak. Nishikage już praktycznie nie spał. Czuwał nad przyjacielem i starał się mu jakoś pomóc. Nie zawsze było to takie proste. Czasami napady były tak silne, że utrzymanie chłopaka przy życiu wymagało interwencji lekarzy. Niestety ostatni taki incydent pokazał, że Nosaka nie jest już w stanie funkcjonować poza szpitalem. Został więc ulokowany w jeden z sal i teraz to tu miał być jego dom.

Mimo takiego stanu rzeczy, taktyk był bardzo pogodny. Nie dawał po sobie poznać, że przejmuje się tym wszystkim. Wiedział, że to tylko by pogorszyło jego sytuację. Najprawdopodobniej załamał by się i mógłby zrobić coś głupiego. A tak ratował się myślami o tym, że ma kochanego chłopaka, który będzie z nim do końca. Miał jednak świadomość, że będzie mu na prawdę ciężko pożegnać się z nim. Nishikage przecież zasługuje na szczęście. Jak każdy z resztą. Ale czy po jego odejściu, bramkarz ułoży sobie jakoś życie? Tym się właśnie przejmował Nosaka. Nie sobą. Lecz ukochanym. Może i długo ze sobą nie byli, ale wiedział, że to nie gra takiej roli. Miłość jest na prawdę silna. Zwłaszcza w tym przypadku.

Tego dnia Nosaka czuł się nieco gorzej niż zwykle. Starał się jednak tego tak nie pokazywać. Gdy tylko do pokoju wszedł Nishikage, usiadł na łóżku i przywitał go promiennym uśmiechem.

- Cześć Nishikage.- rzucił dość radosnym głosem.- Co tam na treningu?- bramkarz rzucił rzeczy na podłogę i usiadł na łóżku przyjaciela a zaraz mocno go przytulił. Różowowłosy odwzajemnił uścisk. Czuł, że coś jest nie tak.- Co się stało?- chwilę brązowowłosy milczał aż w końcu odparł.

- Ja nie umiem... Nie umiem grać bez ciebie. Nic mi nie wychodzi.- wyznał i mocniej się wtulił.- Nie wiem co to będzie jak...

- Nie myśl o tym.- ściął szybko taktyk.- Wiem, że będzie ci ciężko, ale to nie powód aby rezygnować z tego co się szczerze kocha.

- Ale...

- Tak wiem. Mnie też kochasz. Ale jak mnie zabraknie, musisz sobie radzić sam. Nie możesz się poddać. Przecież jesteś jeszcze młody.

- Tak jak ty. To nie powinno się tak skończyć.

- Ale tak jest. Nishikage, musisz się nauczyć żyć beze mnie. Jak skupisz się na tym co jest chwilowe, nie zobaczysz tego co jeszcze na ciebie czeka. Zapamiętaj to. Z takimi myślami, możesz dalej iść. A na razie uspokój się i powiedz mi co się tam stało.

Bramkarz w kilku zdaniach powiedział co było problemem. Oczywiście chodziło o skupienie i szukanie na widowni Nosaki, który będzie go wspierał nie ważne w jaki sposób. Gdy go nie zobaczył, nie potrafił wrócić już do gry i był rozproszony. Uciekł więc czym prędzej z boiska nie chcąc narażać się na pośmiewisko. Nosaka wysłuchał tego i delikatnie pocałował ukochanego w usta. Sam miał dzisiaj gorszy dzień i skorzystał z okazji, że teraz są w nastroju na takie romanse. Potem mocno go przytulił.

- Wiem, że to nie będzie proste.- zaczął.- Ale wierzę w ciebie. Zawsze byłeś silny. I teraz też pokaż te siłę. Przecież to, że mnie nie ma fizycznie nie oznacza, że w ogóle zniknąłem. Zawsze będę przy tobie. O tutaj.- w tym momencie położył dłoń na sercu przyjaciela.- Tych, których kochamy, nie odchodzą. To tylko tymczasowa rozłąka. Potem znów się spotkamy. Pamiętaj, miłość a zwłaszcza ta prawdziwa, jest wieczna. Więc nie ważne, czy coś nas rozłączy czy nie, ona będzie trwać.- bramkarz uśmiechnął się i również pocałował ukochanego. Tak było mu teraz dobrze. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Jednak koniec niechybnie śpię zbliżał...

*****

The Last Chance || Inazuma Eleven ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz