Dwadzieścia sześć

2.9K 279 71
                                    

a/n; hej jestem w miłości do levanter

chcę już moje urodziny, bo obiecałam sobie, że kupię sobie ten album na urodziny jshsh czemu to dopiero za niecałe 2 miesiące;;

anyway stream levanter

ps. wcale nie kupiłam wczoraj 3 kart jeongina, wcale

***

Pożegnał się z Hyunjinem i Seungminem, machając im ręką. Poczekał, aż znikną za rogiem i dopiero wtedy ruszył w stronę swojego domu. Jak zwykle, zajęło mu to ledwo pięć minut - jednak tym razem cieszył się z tego powodu. Minho powinien już skończyć swoje zajęcia, więc Jisung miał nadzieję, że będą mogli porozmawiać. Minął już pierwszy tydzień szkoły po przerwie wakacyjnej i bardzo tęsknił za swoim chłopakiem.

No i chciał z kimś ponarzekać na nauczycieli.

Wpisał kod i wszedł do mieszkania, zostając przywitanym przez ciszę. Jego mama była jeszcze w pracy i nie zapowiadało się na to, że wróci wcześnie. Cieszył się, że mieszkają blisko szkoły, dlatego nie musiał się aż tak martwić, kiedy kobieta wracała wieczorem.

Ruszył do swojego pokoju, by jak najszybciej przebrać się z mundurka szkolnego w luźny dres. Po całym dniu chodzenia w koszuli, krawacie i pasujących spodniach potrzebował czegoś mniej... eleganckiego.

Był piątek i ostatnim, co Han chciał dziś robić, było odrabianie prac domowych. Najchętniej rzuciłby się na łóżko i zasnął; odzwyczaił się od szkoły i jeden dzień tam był bardzo wyczerpujący, nie wspominając o pięciu.

Nagle jego telefon zadzwonił, sprawiając, że zupełnie zapomniał o śnie.

Spojrzał na wyświetlacz i od razu odebrał, widząc, kto dzwoni.

- Cześć, hyung-ah - przywitał się, a z jego ust nie znikał uśmiech. - Co u ciebie?

- Hej, Jisungie - zaśmiał się chłopak. - Powiedziałbym, że wszystko dobrze, ale wcale nie jest dobrze. To dopiero pierwszy tydzień po wakacjach, a nauczyciele już zapowiedzieli mi milion sprawdzianów. Mam dość, tak szczerze.

Usiadł na łóżku i zaczął bawić się rąbkiem koszulki.

- Współczuję ci, ja bym pewnie nie dał rady.

- Nie gadaj głupot - powiedział stanowczo starszy. - Dałbyś sobie radę bardzo dobrze, bo uczysz się pilnie i systematycznie. Ja jestem leniem i dlatego to wszystko jest takie ciężkie.

- Skoro tak mówisz... - mruknął siedemnastolatek, czując, jak jego policzki zaczynają lekko piec od pojawiających się na nich rumieńców.

- Wiesz, że zawsze mam rację, więc się słuchaj, mały.

Nic nie odpowiedział. Szczerze powiedziawszy, mimo wszystko dalej był trochę niepewny, jeśli chodziło o... wszystko. Znaczy, teraz był zdecydowanie bardziej spokojny, bo Minho wielokrotnie zapewniał go, że nigdzie się nie wybiera i że nie ma zamiaru zostawić go samego, ale to wszystko było dla niego nowe. Lee był jego pierwszym chłopakiem, więc niezbyt wiedział, jak powinien się zachowywać.

Dopiero chwilę później zorientował się, że powiedział swoje myśli na głos.

- O, mój Boże... - jęknął cicho, rzucając się na łóżko i przykrywając głowę poduszką. Chciał w tym momencie zniknąć albo umrzeć z zażenowania. - Minho, proszę, zapomnijmy o tym...

- A więc w swoich myślach nazywasz mnie po imieniu - powiedział Lee, ale bardziej do siebie, niż do siedemnastolatka. - Niech będzie, nie musisz nazywać mnie hyungiem, Minho jest w porządku.

- C-co? - wydukał do telefonu, mrugając kilka razy i niezbyt rozumiejąc, co się stało.

- Powiedziałem, że możesz mówić do mnie Minho. Nie obrażę się. I nie proś, żebym zapomniał, bo wydaje mi się, że jako twój chłopak powinienem wiedzieć o pewnych rzeczach. Na przykład o tym, czego się boisz w związku - mówił, a Jisung uważnie wsłuchiwał się w jego słowa. - Moje doświadczenie też jest zerowe, ale jako starszy postaram się nie wystraszyć cię tak, żebyś ze mną zerwał po to, by zostać mnichem albo księdzem.

Nie mógł się powstrzymać i parsknął śmiechem w poduszkę.

Before the dawn ⋄ minsung ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz