W odległej przyszłości, roku 1010, po milionach lat pokoju okupionego krwią astralnych wojowników, nieopisany chaos z czasów, które dopiero nadejść mają, raz jeszcze zawitał do potężnej stolicy Międzygalaktycznego Imperium Przenajświętszej Rzeczpospolitej...
Majestatyczne pola mgławicy Grunwald zachwiały się, gdy świetlisty międzyczasowy tunel przyniósł ze sobą krwawe pobojowisko. Posiekane cielska niegodnych pomiotów przewracały się w nieładzie, wysadzone w chwale skrzydlate czołgi smętnie strzegły swych ostatnich posterunków, międzyplanetarne niszczyciele trwały jako garstka atomów, hologramowe sztandary i plazmowe chorągwie z niegodnym znakiem czarnego krzyża powiewały smętnie na kosmicznym wietrze. Wszystko to niosło ze sobą smród tak ostateczny, że wszelkie gwiazdy wokół opuściły swe orbity, a krążąca nieopodal stacja kosmiczna pogrążyła się w pradawnym mroku, który dopiero miał nadejść.
Wśród jęków umarłych i szczęków wysadzonych androidów dało się słyszeć jeden głos. Jeden, potężny skowyt, jaki gardło zbawionego człowieka wydać by nie mogło. Wtem wielka sterta trupów zwaliła się na bok, gdy szponiasta dłoń wystrzeliła w powietrze, podrywając swego właściciela.
Ulrich von JunginGun, wszechwładny czarnoksiężnik i cesarz plugawego królestwa, wylądował na stercie z poległej armii. W ciemności spojrzał pełnymi czarnego szaleństwa oczami na pozbawione życia cielska swego wojska i wybuchł potężnym śmiechem, który odbił się echem od pobliskich księżyców.
- WSZYYYYYYYSTKO POSZŁO ZGODNIE Z PLANEM! – zachwycił się koszmarny władca. – Teraz, gdy ofiara potrzebna do międzyczasowej podróży złożona została, możemy zmiażdżyć naszych wrogów zanim ich potomkowie zawładną wszechświatem, a światło ich chwały padnie na nasze Cesarstwo Ciemnego Krzyża!
Mówiąc to, podniósł swą drugą dłoń przyozdobioną pierścieniami z czystych neutronów i wykrzyczał zgniłym głosem plugawe zaklęcie.
Coś poruszyło się wśród pobojowiska. Pobudzone czarem ciała drgnęły w doniosłej konwulsji. Ręce, nogi, cybernetyczne ramiona i macki wszechrzeczy wystrzeliły z pobojowiska, podnosząc wysączone ciała zgniłych wojowników. Machiny oblężnicze, skrzydlate czołgi i międzyplanetarne niszczyciele odetchnęły galaktycznym powietrzem, gdy magia czarnoksiężnika pobudziła ich zdezelowane korpusy.
- Cóż za majestatyczna armia godna władcy wszechrzeczy! – ryknął JunginGun, z uśmiechem wlokąc wzrokiem po polach mgławicy. – Dzięki niej Imperium Rzeczpospolitej zredukowane zostanie do płynnych atomów, a chaos raz jeszcze zawładnie tym wymiarem! I nie ma ani w tym świecie, ani czasie, nikogo, kto mógłby powstrzymać mój przeklęty marsz!
Słuchając jego głosu, nieumarli Krzyżacy ponieśli swą broń i zakrzyknęli w swym spaczonym języku.
Międzyplanetarne odliczanie do ostatecznej anihilacji Przenajświętszego Imperium Rzeczpospolitej właśnie się rozpoczęło.
CZYTASZ
Laserowa Potęga Imperialnych Orłów
FantasyNAJBARDZIEJ EPICKA GALAKTYCZNA POWIEŚĆ, JAKĄ ZRODZIŁA POLSKA ZIEMIA! W odległej przyszłości, roku 1010, Nieumarli Krzyżacy pod wodzą czarnoksiężnika Urlicha von JunginGuna powrócili z czasów, jakie dopiero nadejść mają, by zniszczyć, a następnie zn...