Rozdział 3: Posiedzenie członków Rodziny Królewskiej

44 2 0
                                    

- Torturować kazałem i przesłuchać nakazałem każdego ostałego przy życiu władcę goblinów. Wyprawiłem krwawą krucjatę niegodziwym trollom znad ujścia. Powiesiłem pierwszych synów każdego z otaczających nas królów. Nic. Nikt ani o JunginGunie, ani o armii jego nie słyszał! – krzyczał wniebogłosy władca Mieszkobij Piastomiot, który, choć zmarł już jakiś czas temu, wciąż wspomagał swe królestwo zza zaświatów, wykorzystując do tego swego wiernego androida. – Jakim cudem ten niegodziwiec zawitał na naszej ziemi!?

- Nie wiem ojcze, lecz obawiam się, że ktoś z wewnątrz królestwa pomóc mu mógł – rzekł Lambert, młodszy i gorszy syn Mieszkobija, który od dziecka nie był w stanie dorównać swemu bratu w żadnej dziedzinie, najmniej kochany i chwalebny członek rodu, osoba, która po śmierci Bolesława niespodziewanie stałaby się następcą tronu i mogłaby udowodnić wszystkim, jak bardzo mylili się co do niego. – Tak zdążyć się mogło...

- Myślę, mój umarły i ukochany mężu – odparła królowa dwugłowa Dobrawa'Oda – że nasz gorszy syn rację mieć może... Nikt nie przeszedłby z armią tak wielką niezauważony przez granicę naszego Galaktycznego Imperium. I nikt nie ukryłby się w nim...

- Ta rozmowa prowadzi do nikąd! – ryknął nagle piękny głos zza złoconych drzwi.

Android zmarłego króla, majestatyczna podwójna królowa oraz niekochany i gorszy książę odwrócili się w ich stronę.

Do pomieszczenia, eskortowany przez oddział gwiezdnych orłów, wkroczył Bolesław, już w swą zbroję oraz solarny plecak ubrany.

- Mój umarły ojcze. Moja matko. Mój bracie, nad którym górowałem i zawsze górować będę. Witajcie. Przybyłem, aby poinformować was, że decyzję podjąłem. Niezwłocznie ruszam do Wielkiej Matki po radę. Ona powie mi, jak pokonać JunginGuna.

Gdy ostanie słowa Bolesława w sali rozbrzmiały, zapanowała w niej niewypowiedziana cisza. Nie od dziś wiadome było, że Galaktyczne Imperium Przenajświętszej Rzeczpospolitej w nie najlepszych stosunkach jest z niebiosami.

Lecz i tak, Mieszkobij, widząc determinację i majestat swego syna, rozpłakał się w zaświatach, Dobrawa'Oda, przypominając sobie czasy, gdy bujała swego potomka na obłokach mgławic, wzruszyła się dosadnie, Lambert zaś uśmiechnął się tajemniczo, zupełnie jak niegodny nieudacznik, którego złowieszczy plan póki co się powodził.

- Tak też postąp, mój Wielki Synu – rzekł Mieszkobij. – Idź po swą chwałę. Walcz o nasze królestwo! WALCZ O IMPERIUM! POKAŻ JUNGINGUNOWI, ŻE TEN, KTO Z ORŁAMI ZADZIERA, TEN OD ICH MAJESTATYCZNYCH LASERÓW ZANIHILOWANY ZOSTANIE!!!   

Laserowa Potęga Imperialnych OrłówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz