Ugh co za stary pryk! Właśnie stoję w sali tronowej i rozmawiam.... No dobra... On mówi spokojnie, a ja staram się protestować... Mniej grzeczniej. Kręcę się po sali jak drapieżnik, który zdobywa swój obiadek.
- Viveko... Twoja matka chciała by, żebyś została tutaj, z nami wszystkimi. Chris to naprawdę wspaniały wojownik a twoja matka używa mocy tak płynnie i gładko. Nauczy cię rzeczy o których nie masz pojęcia! Na pewno będzie ci tu lepiej niż na Midgardzie. Ja i twoja matka chcemy jedynie twojego szczęścia. Wszystkiego się nauczysz w Asgardzie i będziesz wspaniałą księżniczką zimy.
- Księżniczką? - spytałam z zmarszczonymi brwiami dalej krążąc po sali.
- Tak. Twoja matka tak jakby, rządzi śniegiem więc jest królową zimy, a ty jesteś jej córką.
- Nie możesz mnie tu trzymać na siłę! Ja mam dom gdzie indziej Odynie! - nie no tracę swoja cierpliwość! Nie obchodzi mnie, że to Król czy inne gówno.
- Gdzie? Koło tego całego Tonego Starka, który skrzywdził twoją matkę? - nie, koło Świętego Mikołaja! Tak, koło tego egoistycznego dupka! Mojego taty!
- On się zmienił - wysyczałam wkurzona - To on jest moim tatą, to on mnie "stworzył" a nie jakiś Chris! A myśl, że nigdy go już nie zobaczę... - odziedziczyłam geny po nim i po mamie więc to on mnie "stworzył" rozumiecie? On jest moją rodziną! Nic do tego Chrisa nie mam, niech już będzie z moją matką i żyli długo i szczęśliwie, ale ja nie chcę uczestniczyć w tej rodzinie.
- Och, jeżeli jest to dla ciebie takie ważne, to w twoje urodziny będą mogli przyjść - jezus człowieku ja nawet nie pamiętam, który dzisiaj!
- Am... A który dzisiaj jest Odynie?
- 21 Czerwca.
- CO?! JUŻ?! - wow, jutro moje urodziny! Jas ma urodziny za cztery dni, a ja mam je jutro! Oczywiście razem je obchodzimy, ale coś czuję, że będą dwie imprezy.
- No tak... W każdym razie będą mogli tu przyjść. Wszyscy.
- A ja nie mogę iść do nich?
- Nie! Twoja noga już nigdy nie stanie na Midgardzie! - no chyba cię coś boli pierniku.
- Pff... Jeszcze zobaczymy Odynie - z takimi słowami skierowałam się do wyjścia. Jezus ja chcę do domu! Po co w ogóle ja tu przyszłam?! Teraz już nigdy nie zobaczę Avengers'ów przez najbliższy rok! Jutro i papa Avengers, widzimy się za rok! Nie, tak nie może być! To jest w brew mojej woli! Kiedy tak szłam bez celu po pałacu, nagle na kogoś wpadłam.
- Ugh wybacz ślicznotko... Chyba to przeznaczenie - zaśmiał się, a ja już skojarzyłam, z kim teraz będę rozmawiać.
- Przepraszam... Nie patrzyłam gdzie idę.
- Nic się nie stało! Czy będziesz tak miła i dasz się zaciągnąć do ogrodów? - wystawił swoją dużą dłoń, a ja ją nieśmiało przyjęłam szepcząc.
- Będzie mi miło..
Nie, nie będzie, ale mnie przerażasz.
Gavin ułożył swoją rękę na brzuchu wystawiając ramie, które przyjęłam i zaczęliśmy się kierować w stronę dużych złotych drzwi. W końcu znaleźliśmy się na dworze przez co od razu wzięłam głęboki wdech. Tego mi było trzeba.
- Kiedy, pierwszy raz się spotkaliśmy jakoś dziwnie mi było zapytać o twoje imię więc...? - spojrzał na mnie z wyczekiwaniem.
- Viveka.
- Ach Viveka... Bardzo ładne! - no wiem, przecież moje.
- A ty jak mniemam jesteś Gavin?
- Tak, skąd wiesz?
CZYTASZ
Niewidzialna Miłość | VIVER | ✅
FanfictionTo będzie książka o dziewczynie, która posiada moce, ale o tym więcej się dowiecie trochę później. To będzie książka o dziewczynie zauroczonej ślicznymi, brązowymi oczami. To będzie książka o Vivece Tik. Pewnego dnia gdy bohaterka spotyka avengers...