Draco Malfoy jęknął boleśnie. Po jaką cholerę on został na tej Wieży? Po jaka cholerę on się w ogóle pchał na tę Wieżę, zamiast leżeć w ciepłym łóżku? Teraz kręgosłup bolał go niemiłosiernie i pewnie miał podkrążone oczy i bladą cerę.
Wygląd kompletnie niegodny Malfoya.
Teraz potrzebował miękkiego materaca i całego oddziału medyków oraz innych udogodnień niedostępnych dla zwykłego człowieka. A zamiast tego, siedział na eliksirach i musiał użerać się w bandą zidiociałych Gryfonów, na których czele był oczywiście Harry-Nic-Nie-Umiem-Potter.
Jego wzrok mimowolnie powędrował jednak go Bliznowatemu, jakby wczorajsza noc coś zmieniła. Parsknął cicho, patrząc na tą marną imitacje eliksiru, który próbował on uwarzyć.
Doprawdy, jakim cudem Potter zaliczał kolejne klasy?
Niewielki wybuch już po chwili wprowadził w klasie zamęt. Snape, z wyrazem mordu w oczach zbliżał się do winowajcy, a Potter, bo któżby inny, jak wryty stał przed resztkami swojego kociołka i zapewne próbował dojść do tego, co zrobił źle.
— Gratulacje, Potter — powiedział z przekąsem, zaczynając bić brawo. To samo zrobiła reszta Ślizgonów, dodatkowo zaczynając się śmiać.
— Zamknij się, Malfoy — warknął Harry.
— Minus 20 punktów dla Gryffindoru, panie Potter — wtrącił się Snape. — Za kolejny imponujący pokaż twojej głupoty.
Harry zacisnął zęby, żeby nie odpowiedzieć czegoś nieuprzejmego, oczywiście w Snape'a mniemaniu, i nie pogorszyć swojej sytuacji
Za to Malfoy szeroko się uśmiechnął.
Jednak gdzieś w głębi jego serca czaił się niezrozumiały i nieznany dotąd lęk o Harry'ego-Cholernego-Pottera
•-•
It's me again, próbując wykminic prolog drugiej części wpsz, powstał trzeci rozdział Gwiazd
CZYTASZ
Gwiazdy//Drarry
FanfictionBo Harry potrzebował Draco, a Draco Harry'ego, chociaż żaden z nich nie zdawał sobie z tego sprawy. Czyli krótka historia o tym, jak nienawiść przerodziła się w miłość Okładkę wykonała @Awarko, polecam całym serduszkiem jej profil