Wszystkie jego domysły piorun jasny strzelił.
To właśnie w głowie miał Harry Potter, wychodząc z feralnej lekcji eliksirów. Jak ostatni głupek miał nadzieję, że Malfoy będzie taki jak tej ostatniej nocy.
Boleśnie przekonał się, że się mylił. Malfoy wciąż był swoją wredną wersją, a jego jedynym celem było uprzykrzanie mu życia.
Jak celem prawie wszystkich naokoło.
— Stary, to było niesamowite! Widziałeś tą wściekłość na twarzy Snape'a? — Nie słuchał już dalszej paplaniny Rona. Nie chciał więcej psuć zajęć eliksirów, w zasadzie nigdy tego nie chciał. Co mógł poradzić na to, że pod tym stalowym spojrzeniem profesora wszystko mylił?
— Taaa, Ron, ubaw po pachy — mruknął, by rudzielec dał mu spokój. Owszem, wciąż uważał Rona za swojego przyjaciela i bez niego czułby się dziwnie, ale były momenty kiedy nie mógł znieść Weasleya.
Chciałby się spotkać z Draco.
Przystanął, zaskoczony tą myślą. Skąd się wzięła i dlaczego akurat w tym momencie? Przypomniał mu się obraz oczu. Oczu Malfoya, które patrzyły na niego z czymś w rodzaju... Współczucia?
Tak, zdecydowanie znów chciałaby się spotkać z Draco.
— Muszę gdzieś pójść, Ron — oznajmił. — Postaram się wrócić na kolację. Na razie!
Przeczucie kazało mu iść w stronę Wieży Astronomicznej. Mijał uczniów, a na jego ustach ponownie zagościł lekki uśmiech.
•-•
Robimy kolejne podejście
CZYTASZ
Gwiazdy//Drarry
FanficBo Harry potrzebował Draco, a Draco Harry'ego, chociaż żaden z nich nie zdawał sobie z tego sprawy. Czyli krótka historia o tym, jak nienawiść przerodziła się w miłość Okładkę wykonała @Awarko, polecam całym serduszkiem jej profil