- f o u r -

721 58 4
                                    

Wszystkie jego domysły piorun jasny strzelił.

To właśnie w głowie miał Harry Potter, wychodząc z feralnej lekcji eliksirów. Jak ostatni głupek miał nadzieję, że Malfoy będzie taki jak tej ostatniej nocy.

Boleśnie przekonał się, że się mylił. Malfoy wciąż był swoją wredną wersją, a jego jedynym celem było uprzykrzanie mu życia.

Jak celem prawie wszystkich naokoło.

— Stary, to było niesamowite! Widziałeś tą wściekłość na twarzy Snape'a? — Nie słuchał już dalszej paplaniny Rona. Nie chciał więcej psuć zajęć eliksirów, w zasadzie nigdy tego nie chciał. Co mógł poradzić na to, że pod tym stalowym spojrzeniem profesora wszystko mylił?

— Taaa, Ron, ubaw po pachy — mruknął, by rudzielec dał mu spokój. Owszem, wciąż uważał Rona za swojego przyjaciela i bez niego czułby się dziwnie, ale były momenty kiedy nie mógł znieść Weasleya.

Chciałby się spotkać z Draco.

Przystanął, zaskoczony tą myślą. Skąd się wzięła i dlaczego akurat w tym momencie? Przypomniał mu się obraz oczu. Oczu Malfoya, które patrzyły na niego z czymś w rodzaju... Współczucia?

Tak, zdecydowanie znów chciałaby się spotkać z Draco.

— Muszę gdzieś pójść, Ron — oznajmił. — Postaram się wrócić na kolację. Na razie!

Przeczucie kazało mu iść w stronę Wieży Astronomicznej. Mijał uczniów, a na jego ustach ponownie zagościł lekki uśmiech.

•-•
Robimy kolejne podejście

Gwiazdy//Drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz