14🐝

522 40 16
                                    

POV Rye

Wysłuchałem całej historii blondynka i mogę stwierdzić jedno. On za dużo przeszedł. Za dużo wycierpiał. Ile bym dał aby zapomniał o tych wszystkich złych chwilach i aby się nie obwiniał. To nie jego wina, że się bał. To nie jego wina że tamten psychol zgwałcił i zabił jego kuzyna. Do tego ten sam koleś zrobił krzywdę Andy'emu. Obiecuję że go znajdę i się zemszczę. Zemszczę się za to że fovvsik musiał cierpieć. Przez tyle lat był sam z tym problemem. Doceniam to, że powiedział akurat mi. To wiele dla mnie znaczy. Bardzo wiele.

Nasz pocałunek, był najlepszym w całym moim życiu. Nasze usta idealnie pasujące do siebie, ocierające się i tworzące skomplikowany taniec. Mógłbym wspominać to godzinami.

Co czuje do Andy'ego? Nie wiem, to mój przyjaciel, brat, ale... czy brata się całuje?

- muszę cię gdzieś zabrać, bo musimy się odstresować.- powiedziałem a chłopak uśmiechnął się na moje słowa.

- gdzie mnie zabierzesz?- zapytał rozpromieniony. Wesołe iskierki w jego oczach tworzyły energiczny taniec. Przynajmniej odciągnąłem go od smutku.

- wesołe miasteczko, co ty na to?- zaproponowałem. Zrobię wszystko byleby światełka nie zniknęły z jego błękitnych oczków.

- to w którym byliśmy w urodziny Jack'a?- uniósł prawą brew do góry.

- tak, innego nie znam.- podrapałem się nerwowo po głowie.

- super, tym razem wygrasz mi tamtego białego misia.- klasnął w dłonie. Zaśmiałem się na jego czyn. Czasami zastanawiam się czy na pewno blondyn ma 18 lat, bo zachowuje się na 16. Wygląda też na 16.

- lubisz pluszaki co?- potarmosiłem go po włosach na co słodko prychnął.

- bardzo, nie widziałeś jeszcze mojego pokoju.- powiedział.- teraz chodźmy się ogarnąć bo w takim stanie nigdzie nie pojedziemy.- wskazał na swoją twarz.

Faktycznie nadal byliśmy cali zapłakani.

- masz rację.- pokiwałem energicznie głową.

Przemyliśmy twarz zimną wodą, przy okazji ochlapując całą łazienkę. Śmiechu nie było końca i skończyliśmy mokrzy (bez skojarzeń- aut.) od stóp do głów.

- no i jak ja teraz pojadę do wesołego miasteczka?- zapytałem kiedy wyszliśmy z łazienki. Woda skapywała z mojej bluzy na podłogę tworząc mokrą plamę. Co jak co, ale nie chcę zmoczyć tapicerki w moim samochodzie.

- chodź może coś ci znajdę.- zaśmiał się ciągnąć za rękę do jego pokoju.

- przecież twoje ciuchy będą na mnie zdecydowanie za małe, nie ma mowy że się w nie wcisnę.- pokiwałem głową na boki.

- nie pierdol, tylko zakładaj.- rzucił we mnie jasno niebieską bluzą.- lubię za duże bluzy ale zamawiając tą, ostro przesadziłem.

Zaciągnąłem z siebie przemoczone ubranie odsłaniając swój umięśniony brzuch. Czułem na sobie wzrok blondyna, co dawało mi cholerną satysfakcję. Wziąłem suchą bluzę do ręki i założyłem. O dziwo była na mnie dobra.

- dzięki.- Uśmiechnąłem się poprawiając rękawy.

- nie ma za co możesz ją sobie wziąć.- wyciągnął z szafy pomarańczową bluzkę z długim rękawem.- idę się przebrać.- wskazał na drzwi łazienki.

- nigdzie się stąd nie ruszam.- odparłem zanim chłopak zniknął za drzwiami.

Teraz miałem chwilę aby rozglądnąć się po jego pokoju. Niby normalny pokój nastolatka, ale jedno bo wyróżniało- pluszaki. Mnóstwo pluszaków. Od misiów, po jakieś zwierzątka. Były wszędzie, na podłodze, na biurku, na szafce, wszędzie, oprócz łóżka. Tam leżał tylko jeden.

Awwww

Obok poduszki leżał Pikachu. Ten sam, który wygrałem w wesołym miasteczku.

- możemy jechać.- powiedział Andy wchodząc do pokoju.- co się tak szczerzysz? Jednorożca zobaczyłeś i mnie nie zawołałeś?

- nie, nie ważne jedzmy już.- wstałem i podszedłem do drzwi. Wyszliśmy z domu uprzednio go zakluczając. Wsiedliśmy do mojego czarnego BMW i pojechaliśmy na miejsce.

***

- teraz gdzie?- zapytałem. Byliśmy już na rollercoasterze, samochodzikach, diabelskim młynie i różnych innych atrakcjach.

- nie wiem, wybierz coś.- odpowiedział Andy ściskając białego misia.

- może tam.- wskazałem na wielki dom strachów.

Chłopak przez chwilę nie odpowiadał, ale ostatecznie się zgodził.

Dom był w formie wielkiego zamku, po którym jeździło się w specjalnym dwuosobowym wagoniku. Z zewnątrz wyglądał dość strasznie, ciekawe co będzie w środku.

- co ja robię ze swoim życiem?- zapytał Andy siedząc już w wagoniku.

- ja też się zastanawiam.- zaśmiałem się.

Usłyszeliśmy gwizdek, oznaczający wyjazd wagoniku. Przez cały czas Andy niepewnie przytulał się do mojej ręki. Nie było aż tak strasznie, jak mogłoby się wydawać, jednak chłopak chyba serio się wystraszył.

- właśnie sobie przypomniałem dlaczego tak bardzo nie lubię horrorów. Nigdy więcej Rye, nigdy.- powiedział wychodząc.

- spokojnie księżniczko.- zachichotałem.

Zaraz co? Księżniczko?

To wyszło z moich ust przypadkiem. Sam nie wiem jak to się stało.

- idziemy na watę cukrową?- zmienił temat, będąc czerwonym na twarzy. Ładnie mu w rumieńcach

- chętnie, ja stawiam.- pokiwałem głową i ruszyliśmy w kierunku słodkości.

^^^^^

Przepraszam, że taki krótki, ale nie miałam za bardzo czasu aby to napisać.

Następny postaram się napisać dłuższy💕

Zapomnij o konsekwencjach //Randy&Harvlyn&Mack//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz