XI[정인]

324 18 3
                                    

       Obydwie dziewczyny wysiadły z taksówki. Chciały się napić, a wiadomo, że wtedy nie mogłyby pojechać samochodem starszej. 

- Pamiętaj tylko, że to impreza na którą nie miałaś wstępu ze względu na to, że będzie tam też Jeongin, ale wiesz...to impreza jej siostry, więc musiał się poddać. - powiedziała przed wejściem, a młodsza tylko przytaknęła. - Unnie, a gdzie prezent? - zapytała, a Solji spojrzała przerażona na [T.I]. - To ty miałaś pilnować prezentu. Kurwa mać, to była najlepsza wódka jaką kiedykolwiek widziałam, a teraz jest w taksówce, która nam spierdoliła, agh, dobra, robimy tak, dajemy prezent od ciebie i mówimy, że razem go kupowałyśmy. Może to wino jej się spodoba, chociaż Chaerin wolałaby wódkę. - mruknęła i chwyciła jedną stronę torby w której było umieszczone czerwone, pół wytrawne włoskie wino.

       - Chaerin! Kochana! Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! - krzyknęła Solji i rzuciła się na już lekko pijaną solenizantkę. 

- Wszystkiego najlepszego Unnie. - odpowiedziała młodsza i uścisnęła starszą od siebie. 

- Nah, nie wstydź się tak! Masz się tutaj dobrze bawić, w końcu inaczej bym nawet nie kwestionowała tego czy cię zaprosić! - odpowiedziała Yang. - Gdzieś zgubiłam Inniego, ale jestem pewna, że niedługo się znajdzie i tylko wyszedł na chwilę na papierosa. Chociaż przy barku powinien się kręcić jeszcze Taehyun. - mrugnęła do [T.I] porozumiewawczo. Chyba większość osób z którymi dziewczyna wyszła gdzieś choć raz, wie jak bardzo dziewczyna adoruje Taehyuna, który chodził do klasy z Chaerin oraz Solji. I na nic było tłumaczenie, że jest od niej starszy o przeszło sześć lat. Młodsza z [T.N] pożegnała rozmawiające ze sobą przyjaciółki i udała się w stronę barku, mając nadzieję na zobaczenie swojego obiektu westchnień. 

Licealistka rozglądała się wszędzie szukając tej jedynej osoby, jednak on, jakby rozpłynął się w powietrzu. 

        Kilka drinków i tańców później zmęczona i podpita [T.I] usiadła ponownie przy barku, jednak tym razem nic nie zmówiła.

- Poproszę dwa razy mojito. - odezwał się głos koło niej, jednak nie zwróciła na to uwagi, było tu zbyt wiele osób, by interesować się kimś, kto zamówił dwa koktajle alkoholowe. Jej uwaga spoczęła na owym osobniku dopiero gdy jeden z trunków znalazł się obok niej. 

- Długo się nie widzieliśmy, prawda? - zapytał, prawie krzycząc przez ogłuszającą muzykę. 

- Znowu paliłeś? Czuć od ciebie. I od kiedy ty ze mną rozmawiasz? - zapytała zdziwiona licealistka, gdy to Jeongin odezwał się do niej pierwszy. 

- Niech cię nie interesuje to czy palę czy nie, a poza tym, już nie mogę do ciebie zagadać? To nasz ostatni wspólny rok, może warto by się było pogodzić, co ty na to? - zapytał, po czym upił łyk ze swojej szklanki. 

- Aż tak cię wzięło...wiesz, skoro chcesz, nie będę ci bronić. Chciałam już dawno z tobą porozmawiać tak normalnie bez sprzeczek i wyzwisk. - odpowiedziała, jednak nadal nie tknęła swojego napoju. 

- Nie pijesz?

- Na razie nie, ale możemy zatańczyć, ten kawałek jest całkiem spoko. - odparła i pociągnęła wyższego na parkiet, choć za dużo wolnego miejsca tam nie było. Yang podszedł bliżej [T.I] i chwycił ją za rękę. 

- Chodź na chwilę. - powiedział i pociągnął ją do wyjścia z klubu.

- Chciałeś coś, więc czemu tu tak stoimy? - zapytała niecierpliwiąc się. Jeongin tylko zaciągnął się i podszedł do [T.N] po czym bez żadnych pytań wpił się w jej usta, wpuszczając papierosowy dym do jej płuc. Doskonale wiedział co robi i był z tego niezmiernie zadowolony. Jego mała zemsta pomału zaczynała działać, ponieważ Yang wszystko zaplanował i zrobił to praktycznie przed Solji, która jednak dostrzegła to i wiedziała, że coś się święci, jednak gdy chciała jakoś na to zareagować, tamta dwójka zniknęła już z jej pola widzenia. 

        - Innie, chcesz się czegoś napić? - zapytała licealistka, a Jeongin przytaknął energicznie. 

- W takim razie dwa razy gin z tonikiem. - powiedział, po czym wyjął odpowiednią kwotę.

- Innie, pójdę na chwilę do toalety, a ty przypilnuj drinków, okej? - poprosiła, a Yang delikatnie przytaknął, a następnie poprosił mężczyznę za barem, by otworzył małą buteleczkę po prawej stronie i wlał całą zawartość do jednego z napojów. Oczywiście barman wiedział co to jest, jednak, obawiając się, że straci pracę, nie mógł nie wykonać polecenia Jeongina, ponieważ gdyby nie bogaci rodzice nastolatka, ten klub nigdy by nie powstał. Czerwonowłosy przesunął do siebie ten zwykły trunek, natomiast dla [T.I] przyszykowany był specjalny.

Gdy dziewczyna wróciła i usiadła obok wyższego Koreańczyka, ten podsunął jej napój. 

- Dość dziwnie pachnie...jakby coś było nie tak. - powiedziała i jeszcze raz dla pewności powąchała napój. - Tak, tu definitywnie jest coś nie tak, co tam dolałeś?

- Nic specjalnego, jedynie dwieście pięćdziesiąt mililitrów alkoholu etylowego, dzięki któremu odegram się twojej siostrze i moje kłopoty z tobą również się skończą. To jak, grzecznie wypijesz całą zawartość czy może wolisz stracić jedyną osobę która cię kocha, czyli swoją siostrę, wszystkich przyjaciół i crusha też? Dla mnie nie problem jest wymordować ich wszystkich, a moi rodzice i tak to zatuszują, to co, jak będzie? 

- Jesteś nie poważny, tu na pewno są kamery, jeszcze dowiem się kto chciał mnie zabić. Ludzie też to widzieli, jestem tego pewna, nie zrobisz tego. 

- O jejku, akurat jest to klub z pieniędzy moich rodziców, mogę sobie tu robić co chcę, a co za tym idzie, nie ma tu kamer czy ludzi, którzy by widzieli całą tą akcję. Powiem im, że zemdlałaś, zabiorę cię stąd, a twoje truchło po prostu wrzucę do rzeki. No chyba, że zamiast jednego ciała, twojego ma w rzece Han wylądować ich o wiele więcej. - odpowiedział dziecięcym tonem i podsunął kieliszek bliżej dziewczyny. 

"Raz kozie śmierć." pomyślała i wypiła większość za jednym razem. "Właściwie ty żyjesz już któryś raz" odezwał się w jej głowie głos Felixa, a licealistka dopiła truciznę i oparła się o ramię Jeongina. 

- Wynieś mnie już, nie chcę żeby patrzeli się jak umieram, wolę to zrobić w samotności. - powiedziała tak cicho, że Yang ledwo ją zrozumiał, jednak wyniósł ją z lokalu, tłumacząc wszystkim, że urwał jej się film i przenocuje ją u siebie w akademiku, bo jest dość blisko, jednak zamiast tego, poszedł z nią nad mało zaludnione miejsce przy rzece Han i gdy upewnił się już, że wszystko zadziałało zgodnie z planem, a jej serce już nie bije, wrzucił ją bez większych emocji do rzeki, po czym otrzepał dłonie z niewidzialnego kurzu. 

- Dobrze sobie z nią poradziłeś Innie. - powiedział sam do siebie, po czym odszedł w stronę swojego akademika.

Suicide/Stray Kids[✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz