Muszę z tobą o czymś porozmawiać. Spotkaj się ze mną o 16 przy fontannie w parku niedaleko twojego domu.
Taką wiadomość dostała [T.I] od Minho. Nie widziała o co może mu chodzić, jednak stwierdziła, że musi to być jakiś ważny powód. Szybko - jak na swoje możliwości doprowadziła się do ładu i zajęła się czytaniem książki, by jakoś zabić czas oczekiwania.
Gdy zostało jej dwadzieścia minut do szesnastej, jako, że była to już jesienna pora, założyła na siebie szary płaszcz do którego schowała klucze od mieszkania i skierowała się w stronę parku, a przynajmniej taką miała nadzieję, bo już nie raz Google Maps wywiało ją w zupełnie innym kierunku, niż planowała. Po około dwunastu minutach dotarła na miejsce, gdzie już z daleka widziała czyjeś sylwetki, siedzące na ławkach koło fontanny, dziewczyna żwawym krokiem podeszła bliżej, myśląc, że czeka tam już na nią Lee.
- Patrzcie, pojawiła się. - powiedział donośnym głosem Minho, a kilka innych głów spojrzało na idącą w ich stronę [T.N].
- Co takiego chciałeś mi powiedzieć? - spytała, gdy przestali się przytulać.
- W zasadzie, to chciałem ci oznajmić, że to wszystko to jeden wielki żart. Nigdy nie brałem twoich uczuć na poważnie, założyłem się z Woosungiem i Tae. Teraz, gdy już mieliśmy za sobą seks, bo to głównie o to chodziło, mogę w końcu ci to powiedzieć. Wszystkie moje urocze zachowania względem ciebie były fałszywe, choć powiem, że twarda sztuka z ciebie, że byłaś dziewicą tak długo, biorąc pod uwagę Jisun czy Yunę, które już po pierwszym dniu wskoczyły mi do łóżka. - zaśmiał się. - Teraz cała ta ekipa za mną wisi mi czterdzieści pięć I pół tysiąca wonów*, choć ja bym chętnie podbił stawkę. To jak, na ile się wycenisz? - spytał, a w oczach [T.I] zaczęły formować się łzy.
- Nie...to nie może tak być. A to wszystko co powtarzałeś mi zaledwie wczoraj? To też były puste słowa? Minho, wiem, że tak naprawdę myślisz inaczej...
- Chcesz się przekonać jak mało dla mnie znaczysz? Specjalnie ci to zaprezentuję. - uśmiechnął się. - Tylko nie tu, jeszcze mnie z tym zgłoszą na policję, choć przynajmniej mieliby ładny seans z takiego upokarzania ciebie...Powiedzmy, że to taki przedsmak. - powiedział, po czym spoliczkował ją, Ryujin, która była w "ekipie" bruneta wstała z ławki, po czym na oczach [T.I] pocałowała Minho, co ten ochoczo oddał.
- Nadal uważasz, że znaczysz dla mnie coś więcej niż ta mrówka która tu jest? - spytał, a następnie zdeptał zwierzę. - Radzę ci teraz uważać, żebyś nie skończyła jak ona. - dodał, po czym odwrócił się, ucinając ich wymianę zdań.
Gdy [T.N] wróciła cała we łzach do domu, usiadła tuż pod drzwiami wejściowymi i zaniosła się jeszcze większym płaczem, chcąc wyzbyć się wszystkich tych emocji, które zdążyły się w niej nagromadzić. Dziewczyna nadal nie mogąc się pozbierać po słowach Lee, w które starała się za wszelką cenę nie wierzyć, stwierdziła, że nic gorszego jej się już nie stanie, dlatego też, przetarła swoje oczy, by odzyskać ostrość i dokładnie widzieć świat, po czym wstała i skierowała się do apteczki z lekami, które znajdowały się w jej kuchni. Wyjęła spory koszyczek z lekami w poszukiwaniu tego najodpowiedniejszego, którego nie będzie kojarzyć ani z nazwy ani z zastosowania.
W końcu udało jej się znaleźć ową rzecz. Tabletki, które zapakowane były w zwykły żółty kartonik, nigdzie nie było nazwy leku, a tym bardziej instrukcji, dzięki której wiedziałaby jaka dawka jest dozwolona, by nie przedawkować. Wyjęła jeden listek z pudełeczka, chwyciła butelkę z wodą i w pierwszej partii poszło siedem tabletek, natomiast w drugiej turze było ich już dziesięć. [T.I] usiadła na zimnych kafelkach w swojej kuchni, po czym z pełnym spokojem, odtwarzając swoje ulubione piosenki, które posiadała na swoim telefonie, czekała, aż w końcu znów umrze.
---------
*45 500 won - ok 150 plnEpilog coraz bliżej
CZYTASZ
Suicide/Stray Kids[✓]
Fanfic[T.I] miała dość wszystkiego. Patologicznej rodziny, fałszywych przyjaciół, bezradności, długów w kredycie na mieszkanie, wyniszczającej jej depresji. Postanawia wybrać się do lasu, by raz na zawsze zakończyć swoje cierpienie. Jedyne co po sobie zos...