- I jak? Zostajesz?
- Za każdym razem jak umrę, to będziesz mnie namawiał? - zapytała.
- W zasadzie, takie jest moje zdanie. Nakłanianie cię do zostania. Choć widzę, że z tobą będzie ciężko. - ostatnie zdanie wypowiedział cicho, żeby dziewczyna go nie usłyszała.
- W takim razie...jeszcze się ze mną pomęczysz, poza tym, może trafi mi się teraz lepsze życie? Po raz kolejny wybieram powrót. - zadecydowała, a zrezygnowany Felix tylko westchnął.
- Co znowu?
- Nic, po prostu...czemu chcesz próbować? To daremne, każde twoje życie skończy się tragicznie, nie będziesz żyć do osiemdziesiątki. Nie wiem na co ty liczysz.
- Felix, moje pierwsze życie było złe, tamte było piekłem, wierzę, że teraz będzie tylko lepiej. - uśmiechnęła się do niego, a ten niepewnie odwzajemnił gest I pstryknął palcami, by po chwili zniknąć, pozostawiając [T.N] samą, w nowym pokoju.
- No, w końcu wstałaś. Jest szósta dwadzieścia, śpiesz się, za czterdzieści minut musisz być w pracy. - do jej pokoju zawitała mniejsza I wyglądająca na młodszą od niej osoba.
- C-co?
- Znowu zapomniałaś? Weź ty jakieś tabletki na pamięć. Ta restauracja na starym rynku. - dziewczyna wywróciła oczami I trzasnęła drzwiami. Starsza natychmiastowo oprzytomniała. Musiała się streszczać, zostało jej jakieś osiem minut, a ona nie była ubrana. Szybko pobiegła do szafy, przy okazji potykając się o leżące na podłodze skarpetki.
- Ubranie do pracy leży na krześle! - usłyszała damski głos, prawdopodobnie jej tymczasowej matki. Spojrzała w tamto miejsce, faktycznie, wszystko tam leżało. Chwyciła je I w pośpiechu, nie patrząc czy ma je na odpowiedniej stronie, pobiegła do łazienki, a raczej pomieszczenia, które mogłoby się jej wydawać łazienką. Na jej szczęście, udało jej się trafić. Przemyła twarz I myjąc zęby, starała się zrobić makijaż, który ostatecznie sobie odpuściła.
- [T.I], może cię podwiozę? Na tramwaj już nie zdążysz. - powiedziała kobieta, a [T.N] energicznie przytaknęła, zakładając pośpiesznie buty.
- Może coś zjesz?
- Nie, w pracy coś tam ukradnę. Czekam przy samochodzie. - odpowiedziała I wyszła z domu, nie trudząc się, by założyć bluzę na siebie.
- [T.I], ostatnio sporo myślałam nad tym koncertem co tak chciałaś iść tego...Jisonga? Jakoś tak on się nazywał. Wiem, że masz już odłożone pieniądze I bardzo chciałaś go zobaczyć, jesteś pełnoletnia I skoro tak...dołożę trochę I kupisz sobie bilet VVIP, wiem, że bardzo chciałaś go spotkać. - kobieta uśmiechnęła się, nadal nie odwracając głowy od drogi.
- No proszę, masz pięć minut. Miłego dnia w pracy. - pomachała jej, a młodsza szybko wbiegła do restauracji.
- [T.I], znowu nic nie jadłaś? - zapytała jedna z kelnerek, Lena, gdy spojrzała na to, jak młodsza patrzy się na jedzenie.
- Dobrze wiesz, że moja moc spania nie pozwala mi na śniadanie w domu.
- A jakieś kupne? Rozumiem, że Żegrze to zadupie totalne, ale bez przesady. Nie mów mi, że nadal zbierasz na koncert tego Azjaty. - podała jej kanapkę, którą zrobiła przed wyjściem. Odkąd tylko [T.I] dowiedziała się o Worl Tour u Jisunga, zaczęła oszczędzać pieniądze I robiła to na dosłownie wszystkim, przez co już wszyscy kelnerzy choć raz dawali jej część swojego śniadania, by I ona nie pracowała na czczo, a przynajmniej tak jej się wydawało, bo nie mogła znaleźć innego, sensownego wytłumaczenia
- Obiecuję, to ostatni raz, mama dołożyła się I od jutra będę mogła normalnie jeść w domu. - odpowiedziała I wróciła do swojej pracy.
- Szybko [T.I], za pięć minut rusza sprzedaż! - ta wiadomość dodała jej sił I szybko usadowiła się na kanapie, wpatrując się w ekran laptopa, co jakiś czas odświeżając stronę. W końcu zobaczyła to co chciała. Szybko kliknęła w opcję VVIP I wybrała ilość biletów. Tylko jeden, tylko ona z całej rodziny będzie mogła wejść I osobiście przywitać się z Jisungiem. Otworzyła kolejną kartkę, logując się na stronę banku. W tym momencie starsza kobieta przejęła urządzenie, z racji, że to ona dysponowała większą kwotą.
- Mamo dalej, pośpiesz się. - powtarzała [T.I], mimo że do anulowania zakupu biletu zostało jeszcze osiem minut.
- Okej, zapłacone. - odpowiedziała dumnie kobieta, a młodsza uściskała ją mocno. W tamtym momencie nie liczyło się nic innego, nawet klient, któremu przeszkadzało, że ma włosy związane w wysoką kitkę.
- I na co się tak cieszysz, dobrze wiesz, że umrzesz. - na jej łóżku siedział Felix, spoglądając na nią pustym wzrokiem.
- Psujesz wszystko, chociaż udawaj szczęśliwego.
- I co z tego będę miał?
- Pójdziesz ze mną na koncert? - odpowiedziała mu pytaniem na pytanie.
- I tak bym musiał. Po prostu...mam złe przeczucia co do tego wydarzenia.
CZYTASZ
Suicide/Stray Kids[✓]
Fiksi Penggemar[T.I] miała dość wszystkiego. Patologicznej rodziny, fałszywych przyjaciół, bezradności, długów w kredycie na mieszkanie, wyniszczającej jej depresji. Postanawia wybrać się do lasu, by raz na zawsze zakończyć swoje cierpienie. Jedyne co po sobie zos...