03/01/2015

46 5 0
                                    

-przed przeczytaniem pragnę tutaj wspomnieć, że to czasy liceum-

03/01/2015

   Saihara cicho westchnął, otrzepując swoje buty z resztek śniegu, jaki przyczepił się do nich jeszcze na dworze. Poprawił swoją czapkę, po czym ruszył lekko nieśmiałym krokiem w stronę swojej klasy. Do końca tej męczarni zostały jeszcze pięć miesięcy, a później dwumiesięczna laba... Na ostatniej godzinie tak mu się nudziło, że obliczył ile dni wolnych spędza w domu każdego roku szkolnego. I udało mu się. Wyszło mu sto siedemdziesiąt osiem. W jednym momencie, jakiś niski uczeń podbiegł do niego i schował się tuż za jego plecami. Przez ułamek sekundy zauważył, że postać ta była strasznie blada, a na głowie miała fioletowe, roztrzepane włosy. Jako dodatek do mundurka szkolnego - nosił chustę ze wzorem szachownicy. Obok bruneta przeszli dość zdenerwowani licealiści, zapewne szukając tego za Shuichi'm. Na szczęście lub może nie, nie zauważyli go i poszli dalej. Z czego pamiętał, ten młodzieniaszek nazywał się Kokichi Ōma, ten cały herszt prowadzący, podobno, organizację liczącą ponad dziesięć tysięcy członków... Nie znał go zbyt bardzo, ale słyszał o nim niezłe plotki. Cóż, w plotki się nie wierzy. Fioletowowłosy klepnął tylko go w ramię, uśmiechnął się złośliwie do niego i wbiegł w tłum. Tyle go widział. Zastanawiając się, co tym razem ten gamoń zmalował, ruszył dalej. Drzwi od klubu muzycznego otworzyły się z hukiem, a z niego wypadła zdenerwowana blondynka. Jej intensywnie fioletowe oczy mogły wyrazić prawdopodobnie więcej słów niż same pudełko rafaello. Stanęła gdzieś z boku, opierając się o jasną ścianę głównego korytarza. Czyżby znowu opiekun kółka muzycznego okrzyczał Kaede Akamatsu, za złą dobraną nutę? Który to już raz? Sto sześćdziesiąty od samego początku roku szkolnego? Sam nie wiedział. Dziewczyna po krótkim czasie ochłonęła, a na jej twarz ponownie powrócił szczery uśmiech. Podeszła do swojej znajomej z włosami spiętymi w dwie kitki oraz dużą zieloną chustką.

   Spoglądnął na zegarek znajdujący się na jego prawym nadgarstku. Godzina wskazywała siódmą czterdzieści dziewięć. 

- Przepraszam, która godzina? - odezwał się ktoś stojący za nim.

   Lekko przestraszony Saihara, odwrócił się. Odetchnął z ulgą, że to był jego zielonowłosy znajomy z klasy. Już myślał, że to Ci szukający Kokichi'ego. "Hej ty, tak, ty! Saihara Shuichi! Zostałeś właśnie skazany na niezłe manto za chowanie największego złoczyńcy w szkole!" Już jak sobie to nawet wyobrażał to przechodziły go ciarki. Szczerze mówiąc, nie chciał mieć jeszcze żadnego limo pod okiem. Spoglądnął w jego oliwkowe oczy i otrząsnął się.

- Siódma pięćdziesiąt jeden. - odpowiedział, uśmiechając się przepraszająco za to, że chłopak musiał zwlekać z jego odpowiedzią.

   Amami odwzajemnił uśmiech, odwrócił się i zniknął w jednej chwili z oczu bruneta. Razem z nim był wyrzucony poza nawias grup klasy, ale nie rozmawiali ze sobą zbyt bardzo. Zazwyczaj Shuichi siedział z nosem w książkach od matmy, a on wpatrywał się w przestrzeń za oknem. Nie zważając, szedł dalej. W jednym momencie, ktoś postanowił kopnąć sobie tak normalnie śmietnik. Oczywiście, ten ktoś musiał być co najmniej ułomny, lub chory, bo kto w biały dzień decyduje się zagrać w piłkę nożną ŚMIETNIKIEM na korytarzu? W każdym razie, ten jakże przepiękny przedmiot uderzył w naszego głównego bohatera. Saihara upadł na kogoś. Już po samym pisku stwierdził, że to jakaś dziewczyna. "Saihara, no i co zrobiłeś? To pewnie jakaś dziewczyna szkolnego sportowca, mającego bicki większe niż swoja głowa... I co zrobiłeś, Saihara? Szukasz guza?" Wymyślając najgorsze scenariusze w głowie, szybko się podniósł i spojrzał na dziewczynę. Wokół nich leżały porozrzucane mangi, oraz kilka pustych puszek po paru napojach. Podniosła szybko swoje okulary, po czym wsunęła je na swój nos. Przejechała dłonią po niebieskich włosach, mamrocząc coś pod nosem i zaczęła zbierać swoje książeczki. Czy to była ta Tsumugi Shirogane, tworząca najlepsze cosplay'e w mieście? Chyba... Chyba ktoś mu pokazywał jej zdjęcie, ale nigdy wcześniej nie widział jej w szkole. Chwycił puszkę obok niego, gdy jego dłoń dotknęła czyjąś. Była to zdecydowanie wyższa od niego kobieta o krótkiej srebrzystej czuprynie i mundurku szkoły. Z czego pamiętał, to Kirumi. Pomagała zawsze mu sprzątać klasę. W międzyczasie zjawił się cały sprawca tego wydarzenia, czyli chłopak, który najwyraźniej się zaczytał w książce o kosmosie. Nie patrzy gdzie idzie, tylko do kilkunastu dni czyta tą swoją encyklopedię o kosmosie. Nasz kochany Momota poślizgnął się o resztki jakiejś kartkówki (Saihara domyślił się, że to jakiś słaby i olewający naukę licealista ją podarł i wyrzucił) i wyrzucając grubą książkę w powietrze, runął na ziemię. Cała trójka spojrzała na niego dziwnie, a ten tylko się szeroko uśmiechnął. Shirogane nieśmiało ulotniła się, a Shuichi pomógł szybko Tojo posprzątać bałagan zrobiony przez Kaito.

Efekt Motyla || Danganronpa V3Where stories live. Discover now