Legendarne początki Hogwartu

109 8 2
                                    

  - Słyszeliście? Skrzaty domowe powiedziały, że chcą wykorzystać moje i babki przepisy! - krzyczała Helga, biegnąc za trójką przyjaciół. 

  - Pewnie chcą tym otruć bahanki, które zagnieździły się nam na Wieży Północnej - powiedziała Rowena, patrząc przed siebie i uśmiechając się pod nosem, na co Helga tylko prychnęła.

  Czwórka przyjaciół przechadzała się po całym zamku, który teraz stał się ich własnością. Byli dumni z tego, że udało im się stworzyć tutaj coś tak niesamowitego.

  - Pomyśleć, że z takich ruin potrafiliśmy zbudować to wspaniałe miejsce - powiedział Godryk, patrząc przez okno na błonia i Zakazany Las. - Nie mogę się doczekać, kiedy sprowadzimy tu pierwszych uczniów - dodał, odwracając się do przyjaciół.

  - Och, nie tak szybko, Godryku. Jeszcze tyle jest do roboty... - oświadczyła Rowena rzeczowym tonem.

  - Myślę, że powinniśmy przyjmować samych inteligentych, mądrych i pracowitych uczniów. Tylko tacy nas nie zawiodą i tylko ci, będą mogli dostąpić takiego zaszczytu i uczyć się w naszej szkole - mówiła Rowena, patrząc na swoich towarzyszy.

  - Niestety, ale nie zgodzę się z tobą, Roweno - odparła Helga. - Musimy dać każdemu szansę, nie wolno nam nikogo skreślać na wstępie! Uważam, że powinniśny przyjmować do naszej szkoły każdego, kto tego pragnie - powiedziała, odrzucając do tyłu swoje (takie jak za młodych lat) rude włosy.

  - Co to to nie! - krzyknął Salazar. - Powinniśmy przyjmować samych młodych czarodziejów czystej krwi! Tylko tych, którzy pochodzą ze starych, szlachetnych rodów czarodziejskich!

  - Nie, Salazarze. Każdy, kto chce się tu uczyć, zastanie nas z otwartymi ramionami, wszystko jedno czy jest to czarodziej czystej krwi czy półkrwi, albo... nawet mugol! Tak! - Rudowłosa wstała ze swojego krzesła i zaczęła chodzić po komnacie.

  - Mugol? Chcesz go PRZEROBIĆ na mugolaka, dobrze rozumiem? - powiedział Salazar, krzyżując ręce na piersiach i odwracając wzrok w stronę okna, za którym jarzyły się teraz czerwone promienie zachodzącego Słońca. 

  - A tak! - krzyknęła Helga i odwróciła się w stronę Slytherina. - A jeżeli tobie się to nie podoba, to... - zaczęła, wskazując w niego palcem.

  - Dobrze, już dobrze! - krzyknął Salazar, podnosząc teatralnie ręce do góry. - Niech ci będzie, jak wolisz - burknął z nutą goryczy w głosie.

  - Dziękuję. - Popatrzyła na niego wyzywająco i usiadła na swoim miejscu. - A wy? Chyba nie macie nic przeciwko czarodziejom półkrwi i mugolom? - Zwróciła się w stronę Roweny i Godryka.

  - Nie, skądże! - odparł szybko Godryk. - Słuchajcie, długo o tym rozmawialiśmy. Nikt z nas nie ustępuje, nadal mamy inne wymogi co do naszych uczniów - zaczął, przerywając ciszę wypełniającą okrągłą komnatę. - Wczoraj w nocy, pomyślałem sobie, że... że możemy stworzyć coś na wzór oddziałów, drużyn - wypalił, rozglądając się niepewnie po twarzach swoich przyjaciół. Widząc pytające spojrzenia towarzyszy ciągnął dalej: - Możemy stworzyć pewne grupki. Coś na wzór domów. Będą cztery domy, każdy z nas będzie opiekunem jednego z nich. Każdy z tych domów odznaczać się będzie tymi szczególnymi cechami, których wyczekujemy... Na przykład, moi podopieczni będą odważni, prawi i sprawiedliwi, podopieczni Roweny...

Tajemnice historiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz