Uwiecznieni na płótnie

119 6 1
                                    

Życiem Godryka, Helgi, Roweny i Salazara stał się Hogwart, a już w szczególności, jego uczniowie. Czwórka założycieli dbała o swoich podopiecznych, obdarzając ich troską i miłością. Mogę śmiało przyznać, że młodzi czarodzieje szybko uznali Hogwart za swój drugi dom. Uwielbiali lekcje ze swoimi opiekunami, a jeszcze bardziej lubili przechadzki z nimi po Hogwarcie. Czwórka przyjaciół nie chciała tylko przekazywać swoim uczniom wiedzy czarodziejskiej. Chcieli pokazać czym jest przyjaźń i dobro, odwaga i męstwo. Często opowiadali młodym czarodziejom o swoich przygodach; o tym jak udało im się przegonić Morganę z kraju króla Artura, o tym, jak ścigali czarnoksiężników jako członkowie Stowarzyszenia Białej Łasicy, jak zwalczyli sętkę dementorów, pędzących ku nim w pewnej kanadyjskiej wiosce...

Ale to nie dokonania czworga nauczycieli zrobiło na młodych czarodziejach największe wrażenie. Nigdy nie spodziewali się, że tak wielcy magowie będą traktować ich jak młodsze rodzeństwo, jak bliskiego przyjaciela, o którego troszczą się całym sercem. Można powiedzieć, że uczniowie zaczęli traktować ich jak dobre wujostwo, oczywiście odnosząc się do nich z tym samym szacunkiem i dystansem, co na początku. Pewnie tak samo jak oni tęsknilibyście za Hogwartem, podczas wakacji, a co dopiero po napisaniu OWUTEMów! Najstarsi uczniowie uczęszczający do Hogwartu napisali te pierwsze, historyczne egzaminy kończące siódmy rok nauki w szkole magii niedługo po narodzinach córki Roweny, Heleny.

Można powiedzieć, że Helena stała się najjaśniejszym promykiem słońca w murach Hogwartu. Córka Roweny i Kiriana pałała radością i entuzjazmem, coraz częściej można ją było zobaczyć biegającą po zamku i uganiającą się za wymalowanymi postaciami na obrazach z diadedem matki na głowie.

- Och, nareszcie jesteś, Godryku! - krzyknęła Helga, wstając z małego taboretu. - Mogę zerknąć na niego okiem? - zapytała, patrząc w stronę pochwy przy boku Gryffindora.

- Nie, nie możesz - odpowiedział jej Godryk, wyjmując broń z futerału. - I jak? - dodał, przyglądając się z fascynacją ostrzu swojego miecza.

- Jest niesamowity - wyjąkała Rowena. - Czy to nie rubiny?

- Ależ tak, zobaczcie. - Podał ostrożnie miecz Salazarowi. - Ragnuk Pierwszy, ten goblin, wygrawerował moje imię, widzicie? - Wskazał na złote litery układające się w ozdobny napis: Godryk Gryffindor.

- Wspaniały. Czyste srebro - mówił Salazar, przejeżdżając palcem po ostrzu miecza.

- Jest naprawdę cudowny, ale może zaczynajmy - powiedziała Rowena, prostując się na stołku. - Pan Molière nie będzie chyba tyle czekał, aż w końcu przestaniemy zachwycać się nad twoim mieczem, Godryku i zdecydujemy się usiąść, żeby...

- Aliż nie, mademoiselle, ja tu poczekać... Mi się nigdzi nie szpeszy... - bełkotał pan Molière.

- No, nie ma potrzeby się spieszyć - powiedział Godryk, chowając miecz z powrotem do pochwy. - Roweno, to jest ten twój diadem, co... obdarza mądrością, każdego, kto go nosi? - zapytał, zwracając się w stronę Ravenclaw.

- Tak, to ten sam. - Ściągnęła z głowy diadem. - Dlaczego pytasz? Przecież nic się w jego wyglądzie nie zmieniło - dodała, podnosząc brwi i patrząc na Gryffindora.

- Nie? Widzę jakiś napis, o tutaj. - Wskazał na srebrne litery. - Rozum jest największym skarbem człowieka...

Tajemnice historiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz