Jeżeli tylko przeczytaliście poprzedni rozdział mojej historii, to pewnie zastanawia Was postawa Slytherina wobec Gryffindora. W końcu Salazar i Godryk poważnie się posprzeczali na temat selekcji przyjmowanych uczniów do Hogwartu. Nie musi to jednak oznaczać, że jeden nie pomógłby drugiemu, gdyby było to konieczne, zwłaszcza jeśli w grę wchodzi odwieczny wróg i Slytherina, i Gryffindora. Czasem nastają po prostu takie czasy, gdzie trzeba się jednoczyć, a nie rozdzielać.
Jak pewnie wiecie, Salazar ogłosił, że opuszcza Hogwart. Nigdy nie traktował niemagów z szacunkiem; w jego domu nie gościł ani jeden mugolak, z chłodem odnosił się do uczniów mugolskiego pochodzenia będących pod opieką Gryffindora, Hufflepuff czy Ravenclaw. Po dłuższym czasie stwierdził, że nie może mieszkać i żyć w miejscu tak przepełnionym mugolakami. Uważał, że Hogwart stał się brudny od szlamowatej krwi, uczących się w nim młodych czarodziejów. Slytherin nie opuścił jednak szkoły. Opuścił przyjaciół. Uciekł do miejsca, które stworzył podczas budowy tego zamku, a o jego istnieniu wiedział tylko on i do którego dostać się mógł tylko Salazar, i jego potomkowie. Jeżeli jest to istotne, a aspekt ten Was interesuje, to dodam, że i Slytherin znalazł miłość swojego życia, a raczej kobietę, która mogłaby dać mu dziecko, by to, po jego śmierci pielęgnowało dar wężoustości i troszczyło się o to, co zamieszkiwało podziemia Hogwartu, gdzie miejsce miała kryjówka Slytherina.
Salazar musiał włożyć naprawdę sporo pracy w to, żeby jego przyjaciele nie zorientowali się, że próbuje wybudować ogromną komnatę w podziemiach Hogwartu. Pracował wyłącznie w nocy, kiedy Godryk, Helga i Rowena uciekali do odległych krain snów. Dla Salazara było to bez znaczenia, praca w dzień czy w nocy; o każdej porze doby w kryjówce Slytherina było ciemno, jeżeli nie zapaliło się kilkunastu pochodni.
Muszę przyznać, że komnata, w której zamierzał ukrywać się Salazar była naprawdę sporych rozmiarów, nie wliczając w to wszystkich korytarzy i tuneli. Tylko po co, u licha, Salazarowi potrzebna była aż tak rozległa kryjówka?
Myślę, że w rozwiązaniu zagadki, pomóc nam może to, jak Slytherin zdecydował się nazwać swój schron, a jak się później okaże, nie tylko jego.
Komnata Tajemnic, bo tak Salazar postanowił nazwać swoją kryjówkę, pełna była sekretów i zawiłości, o których istnieniu wiedział tylko Slytherin.
Kryjówka, którą wybudował Salazar w żadnym stopniu nie powstała z myślą o nim. Kiedyś jego nastawienie do mugoli i mugolaków było całkiem inne, niż teraz. Czarodziej chciał w ten sposób pomóc swojej przyjaciółce z młodości, z którą przeżył tyle wspaniałych, ale i trudnych chwil. Titania zawsze pozostała w sercu Slytherina, mimo tego, co zrobiła. Salazar uważał, że i ona nie miała łatwego życia, więc tym bardziej miała prawo do pomyłki.
Titania mieszkając w Walii, zaatakowana została przez wilkołaka, który chcąc nie chcąc, zaraził ją likantropią. Dla Tamintoss była to ogromna trauma, bała się komukolwiek przyznać, że jest tym, kim jest. O jej wilkołactwie wiedzieli tylko państwo Tamintossowie, którzy chcieli dać córce tyle miłości i dobra, jakby to miało pomóc żyć jej ze swoją przypadłością. Po jakimś czasie, przyjaciele Titanii, Godryk, Helga, Rowena i Salazar, zaczęli się domyślać, że ich przyjaciółka może być wilkołakiem. Wreszcie zauważyli, jak w nocy wymyka się poza mury Hogwartu, by ucieć w daleki las i przeżyć kolejną, cieżką noc pod postacią niebezpiecznego wilka.
Po krótce, Titania chciała odejść od przyjaciół, kiedy pewnej nocy, buszowała jako wilk po Zakazanym Lesie i wdarła się na błonia, chcąc dostać się do zamku. Bała się, że będzie mogła wyrządzić krzywdę swoim przyjaciołom, dlatego chcąc, żeby ci się od niej odcięli i kazali jej odejść, deportowała się z ciężkim sercem podczas jednej z misji, by zniechęcić do siebie Godryka, Helgę, Rowenę i Salazara, co dało upragnione skutki.
Przez rok żyła na odludziu, mieszkając blisko lasu, by w czasie pełni udać się do niego i spędzić tam całą noc i nie narazić nikogo na ryzyko. Po pewnym czasie stwierdziła, że życie jako wilkołak jest dla niej zbyt trudne, ponad jej siły... Chciała żyć, ale jako nie ONA, pragnęła urodzić się jako ktoś inny... Postanowiła, że uda się do swojego przyjaciela Salazara, by prosić go o radę i o pomoc.
- Salazarze, proszę cię... Ja już dłużej naprawdę nie mogę, to wilkołactwo mnie przerasta! - Łkała siedząc ze Slytherinem na dalekim pustkowiu otoczonym przez łąki, pola i lasy. - Ja chciałabym żyć, to naprawdę cudowny dar - odezwała się po chwili, patrząc na jesienne, zachodzące słońce. - Ale zaczynam się siebie bać, nie chcę być tym, kim jestem... Nie chcę być wilkołakiem - mówiła, kiwając głową.
- Titanio, słuchaj, jesteś dla mnie ważną osobą, znam cię od kołyski! Musisz wiedzieć, że gdybym mógł, to pomógłbym ci teraz, zaraz! Ale to nie jest takie proste... - oświadczył, rzucając czarownicy ukradkowe, nerwowe spojrzenia, jakby miała się za chwilę na niego skoczyć i zacząć go gryźć. - Coś wymyślimy, w końcu na wszystko istnieje jakiś sposób. - Uśmiechnął się niepewnie, z wielkim zaangażowaniem przyglądając się swoim paznokciom.
★
- Gotowa? - zapytał Slytherin.
- Gotowa - odpowiedziała mu rozradowana Titania.
- No, to nie będzie bolało - odparł wyciągając swoją różdżkę i celując nią w Titanię. Zamknął oczy i zaczął szeptać jakąś długą, niezrozumiałą dla Tamintoss formułkę. Wreszcie czarownica poczuła, że jej stopy odrywają się od ziemi, a ona sama wznosi się w górę, ku wysokiemu sklepieniu Komnaty Tajemnic. Jej ciało wydłużyło się, członki zatopiły się w długim, łuskowatym cielsku, a sama Titania opadła ciężko na zimną posadzkę w podziemiach Hogwartu.
- Titanio, urosłaś. - Slytherin wyszczerzył sztucznie zęby, zamykając oczy i przemawiając do Titanii w mowie węży:
- Titanio, jesteś bazyliszkiem, tak jak to wcześniej uzgodniliśmy... Zapadniesz teraz w długowieczny sen, a kiedyś mój potomek odezwie się do ciebie, a ty będziesz mogła mi się odwdzięczyć. Dobrego snu, Titanio Tamintoss, nie zapominaj, kim byłaś.
CZYTASZ
Tajemnice historii
FanfictionHistoria Hogwartu strzeże wiele tajemnic. Niewiele nam wiadomo o założycielach tej fantastycznej szkoły magii. Mnie jednak udało się odnaleźć pewne źródła, dzięki którym chciałabym przybliżyć Wam życie tych wybitnych czarodziejów. Jesteście ciekawi...