4

536 23 7
                                    

Miałam szczęście,że spotkałam Artura. Naprawdę,go polubiłam.
Jest wyśmienity na boisku a jako towarzysz jeszcze lepszy!

Miałam czas. Zajęcia o 8 a my byliśmy pod uczelnią o 7:45 .

-Artur...-zaczełam gdy siedzieliśmy w samochodzie.

-Tak?

-Dziękuję,gdyby nie ty to bym się spóźniła jakieś pół godziny! Jeszcze raz dziękuję.-na koniec szczerze się uśmiechnęłam.

-Kamilo...nie masz za co dziękować,naprawdę.- jego dziewczyna ma szczęście,bo ją ma,prawda?

-Jak będziesz czegoś potrzebował czy coś to możesz przyjechać do naszego bloku,tam gdzie byliśmy,mieszkanie nr 15 jakby co.-pusciłam mu oczko,ale on najwidoczniej miał już zaplanowany jakiś plan,bo widziałam błysk w kogo oku. Nie mogłam się powstrzymać,bo zrobił jeszcze taką przezabawną minę...musiałam się lekko uśmiechnąć,inaczej zeszłabym na zawał!

-Dobrze się składa. Kiedy kończysz zajęcia?

-O 15. A co?

-Przyjadę po ciebie. Zabiorę cię w takie jedno fajne miejsce.Okey?

Zastanawiałam się co odpoqiedzieć,ale nie codziennie siatkarz zaprasza mnie na spotkanie,a z resztą naprawdę go polubiłam...nawet bardzo.

-Taka randka?-zaśmiałam się

-Powiedzmy-odpowiedział. Ah te jego poczucie humoru...zaśmialiśmy się jeszcze i mówił dalej-randka to może nie,ale spotkanie towarzyskie.

-Dobra,zgadzam się.-popatrzyłam na telefon i niestety musiało dojść do tego czego nie chciałam-Artur,ja muszę iść już na zajęcia. Miło było spotkać. Do zobaczenia!

-Ciebie również! Do zobaczenia!- musiał już trochę krzyczeć,bym to usłyszała,bo byłam już spory kawałeczek od niego.


Zajęcia jak zajęcia,nic się nie działo. Zostały mi tylko jedne zajęcia z chemii. Nie lubiłam chemii,ale musiałam być. Oceny mam dobre,ale nienawidzę tego przedmiotu.

Mieliśmy przerwę obiadową,nagle podszedł do mnie mój przyjaciel.

-Witaj mała dziewico!-nienawidzę jak tak do mnie mówi,ale to prawda,mam prawie 20 lat a jeszcze tego nie robiłam. Chociaż ja się z tego powodu cieszę.

-Witaj,wyrwałeś już kogoś?

-Nie,ale za kilka dni Daniel będzie mój-puścil oczko. Grzesiu jest gejem. Mogę mu śmiało mówić o wszystkim. Czasami wszyscy we trójkę robimy sobie wieczorki filmowe.

-Dobra,muszę iść. Zajęcia mam w 32,więc muszę się pośpieszyć. Pa Grogre!-tak mówiliśmy z Nadią na Grześka,bo...w sumie to nie pamiętam.

-Pa!

Ostatnie minuty!

10
...
9
...
8
...
7
...
6
...
5
...
4
...
3
...
2
...
1!
Dzwonek! Nie mogłam się doczekać spotkania z Arturem!
Czułam się jak na Nowym Roku.

Wychodzę (a raczej pędzę) z budynku.
Wyglądam srebrnego auta Szalupy,ale nigdzie go nie ma.No cóż...poczekam w końcu jest jest siatkarzem i pewnie coś mu wypadło.

Zerkam na zegarek 15:25. Nie będę robiła z siebie kretynki. Zaczęłam już iść w stronę domu.
Na uszy założyłam słuchawki i drogo powrotna zeszła mi bardzo szybko.

Wchodzę na klatkę schodową i nie dowierzam...

Artur Szalpuk stoi pod moimi drzwiami z bukietem czerwonych róż! Niesamowite,prawda?

-Strasznie cię przepraszam,musiałem coś załatwić. Mam nadzieję,że wybaczysz.-zrobił minę smutnego pieska. Nie mogłam mu się oprzeć.

Wzięłam od niego bukiet,poczym weszłam do mieszkania i włożyłam go w wodę. Zamykalam mieszkanie.

-Artur,gdzie jedziemy?-zapytalam gdy byliśmy w samochodzie.

-Na trening

Coooo??? O nie! Nie ma mowy!

Zaraziłeś mnie miłością~K.KochanowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz