6

498 22 70
                                    

-Kamila, wszystko dobrze?- zapytał Artur

-Tak, wszystko okey-nie patrzyłam się w oczy Szalupy lecz Kuby. Widziałam w jego oczach smutek,żal i...złość. Patrzył zabójczym wzrokiem na Artura, a Artur na Kubę. Tylko ja nie wiedziałam o co chodzi.

-Co ty tu Artur robisz?- zapytał Kuba z tym spojrzeniem,którego nigdy jeszcze nie widziałam. Ono było przepełnione złością i wszystkim z nią związane.

-Przyszedłem po Kamilę. A ty to niby co robisz? Na twoim miejscu przyłożył bym się lepiej do treningów,bo trener jeszcze cię nie weźmie na Igrzyska.-nie mogłam uwierzyć. Z opowieści chłopaków, Piotrka,Tomka Fornala i innych to Kuba i Artur najlepsi przyjaciele. Nie rozumiem co się teraz z nimi dzieje.

-Może lepiej chodźmy na trening.-stanełam między nimi,bo bałam się,że dojdzie do rękoczynów.

-Masz rację Kamila-chwycił mą dłoń i wyszliśmy z szatni na boisko.

-Co ty tam z nim robiłaś?-niespodziewałam się takiego pytania z e strony Artura. Dziwne...

-Jak to co? Rozmawiałam

-Tylko?

-Tak,tylko. Artur nie rozumiem cię,możesz mi powiedzieć o co chodzi?!

Nie odpowiedział mi tylko dołączył do reszty a mnie zostawił samą. Dalej się zastanawiałam co tak naprawdę się stało pomiędzy dwójką najlepszych przyjaciół. Z moich zamyśleń wyrwał mnie głos Kuby.

-To możesz teraz ze mną pobiegasz?-i to jest Kuba jakiego zapamiętałam z meczu! Wesoły,uśmiechnięty i pełen życia. Aż miło na sercu mi się zrobiło gdy się do mnie uśmiechnął.

-Oczywiście!

-Twój chłopak jakiś taki nie za bardzo przykłada  do treningów. Zrób coś z tym.

-Kuba,nie wiem skąd to wziąłeś,ale to nie mój chłopak.

-Serio?

-Serio serio,poznałam go dzisiaj rano. A mogę się ciebie o coś spytać?

-Zawsze i wszędzie,o każdej porze dnia i nocy.

-Wooow,jaki poeta,ale nazwisko mówi samo za siebie. Kochanowski...ładnie

-Dziękuję,może kiedyś też będziesz nazywać się pani Kochanowska-coo...o czym my kurwa gadamy?? Ale czy to oznacza,że mu się podobam?-to jak brzmi to pytanie?

-Yyy...co się stało pomiędzy tobą a Arturem?

-Kochanowski! Nie ociągaj się! Masz być w formie! Do roboty!-usłyszelismy głos trenera. Nie dowiem się chyba niczego. Rano Nadia przerwała moją rozmowę z Szalupą a teraz trener z Kochanem,pięknie!

-Przepraszam panią,obowiązki wzywają!

Zostałam sama. Nie chciało mi się dłużej ćwiczyć,więc usiadłam na trybunach.

Po chwili przysiadł się do mnie Bartek Bednorz.

-Hej...ponownie

-Heh,hej

-Jak tam trening ?

-A dobrze,a tobie jak mija?

-Myślę,że dobrze. Mam ochotę na Igrzyska.

-A wy ciągle o Igrzyska i igrzyska. O co w tym chodzi?!

-Kibicem to ty nie jesteś-zaśmiał się a ja z nim.

-No nie,do tej pory siatkówkę omijałam szerokim łukiem.

-Wow,co za zmiana.

-A wiem wiem.

-Trening już się kończy,może masz ochotę na letni spacer?

-Z tobą?-ten mecz zmienia moje życie o 180° stopni.

-No chyba nie z Leonem

Siatkarze są niesamowitymi ludźmi! Naprawdę... Myślałam,że są ludzmi,którzy gadają ile mają kasy i ciągle się kłócą a tu proszę...są jak jedna wielka rodzina,która się kocha bez granic i zrobi dla siebie wszystko.

-Chętnie.

Od kłótni z Arturem nie rozmawiam,unikamy siebie. Kuba ciągle podchodził do naszej grupki,czyli do mnie,Piotrka,Bartka i Karola. Znaczy nie podchodził ,po prostu to była nasz grupka. Wszyscy razem żartowaliśmy ,śpiewaliśmy no wszystko prawie. Podchodził do nas Tomek a nie Kuba,ale mniejsza z tym.

Wyszłam z Bartkiem z hali i ruszyliśmy w stronę parku.

-Pokochałaś siatkówkę?- zapytał Bednorz. Zaśmiałam się tylko,ale odpowiedziałam.

-Pokochać nie pokochałam,ale polubiłam.

-A mnie pokochałaś? -rozlegl się za nami jakiś głos.

W świetle księżyca nie mogła dostrzec twarzy,ale zauważyłam,że ta postać się do mnie niebezpiecznie blisko zbliża...

Zaraziłeś mnie miłością~K.KochanowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz