19

273 16 7
                                    

Cały świat stał się taki jak dawniej! Kuba,on...wybudził się! On znowu żyje! To...to jest niesamowite! Powinnam się teraz cieszyć,ale w pewnym stopniu cały czas chodzi mi po głowie zdanie lekarza "ten chłopak musi panią kochać" . Może mnie jednak kocha? O czym ja do cholery myślę!

-Kamila. Kamila! -przerwał mi zamyślenia Artur.

-Tak,mów dalej...-zaczełam.

-I tak mnie nie słuchasz-powiedzial całkiem zrezygnowany

-Nie prawda! Słucham!-próbowałam się bronić,ale nie za bardzo mi to wychodziło.

-Tak? To o czym mówiłem...-zaśmiał się

-Dobra dobra. Nie słuchałam- podniosłam ręce do góry w celu poddania się.

-Wyjdziemy się przejść? Już ta sala to same mnie wkurza.-naburmuszył się jak małe dziecko na co tylko prychnełam śmiechem.

-Tak,już idziemy.-wstałam z łóżka a Artur złapał mnie pod rękę i tak mijaliśmy korytarze.

-Kamila...ja nie wiem co mam powiedzieć-zaczął nie pewnie

-Powiedz proto z mostu. Tak jakby miałeś za chwilę nacisnąć spust i wygrać zawody,albo jeszcze lepiej,że rozgrywana jest do ciebie akcja na ostatni punkt,a ten punkt decyduje,czy zostajecie mistrzami.-zaśmiał się a ja wtuliłam się w jego tors a on mnie objął ramieniem-To co,mówisz czy nie?-zaśmieliśmy się

-Muszę podziękować Kubie.

-Coco?? -stanełam przed nim i patrzyłam w brązowe tęczówki

-Ślepa Kamila. Chodzi o to,że gdy piszecie ze sobą ,gadacie czy się spotykacie jesteście szczęśliwi agdy przychodzi pora rozstania nie umiecie się pożegnać. Odkąd się spotykacie Kuba chodzi szczęśliwy,cały czas się uśmiecha od ucha do ucha. Ty za to,zmieniłaś swoje zachowanie. W jakim sensie? W takim,że z pesymistki stałaś się optymistką, chodzi też uśmiechnięta,polubiłaś sport a zwłaszcza siatkówkę,której nienawidziałaś. Przypadek?-zaśmiał się po czym ujrzałam rząd jego białych zębów.

-Nie rozumiem Artur...

-Kamila, z ciebie to naprawdę osioł! Bez urazy oczywiście.-szturchnął mnie łokciem w brzuch i zaśmiliśmy się w tym samym czasie.- Widzę przecież jak patrzysz na Kubę. Widzę jak Kuba patrzy na ciebie. Widzę jakie jest między wami uczucie.

-Myślałam,że swatką jest Karolcio i Liter a tu proszę... Arturek też swatką!

-Tylko nikomu nie mów. Zwłaszcza im. Będą zazdrośni,że kogoś schwatałem a oni nie.Czyli wiemy już jedno. Kochasz Kubę.

-Artur...

-Tak? Coś przynieść? Może włoskie miłości?  Czy od razu obrączki złote?

-Pierwsze ty Arturku ożeń się z tą Olą.- siatkarz się wtedy posmutniał i stracił ze mną kontakt wzrokowy.-Ej,co jest?

-Oj Kamila...

-Nie ojtam  tylko gadaj!-stanełam przed nim i zarzuciłam mu ręce na szyję.

-Ja...-wypuścił powietrze z ust- Zerwałem z Olą!

-Co?!-nie ukrywałam szoku,bo gdy się spotykaliśmy wyglądali na szczęśliwą parę,ba,na bardzo szczęśliwą parę!

-Tak jak słyszysz.-usiadł na jednym z krzeseł na korytarzu a ja zajęłam miejsce obok niego

-Ale,byliście tak szczęśliwi...

-Ona...ona mnie zdradzała a ja...ja się chyba na nowo zakochałem...-spojrzał na mnie jak zareaguje

-Woow...

-Wiem ci sobie myślisz,ale to prawda

-Nie o to chodzi Artur. Ja się cieszę,że ty jesteś szczęśliwy!-uśmiechnełam się tak szeroko jak umiałam i chwyciłam jego dłoń.

-Kocham cię Kamilo!-wstał i chwycił mnie kręcąc nas wokół własnej osi śmiejąc się przytyk jakbyśmy jedli cukierki pudrowe,kółeczka oczywiście.

-Artur...ja cię  też kocham. -otworzyłam usta by dokończyć,ale przerwał mi siatkarz.

-Wiem wiem. Tylko ty kochasz Kubę a mnie jako przyjaciela.-odstawił mnie z powrotem na ziemię i uśmiechnął się jak to on miał w zanadrzu,czyli czarujące,ale do uśmiechu Kuby jeszcze trochę mu brakowało.

-Właśnie!

-Panno Kamilo! Panie Arturze!  -odwróliśmy się a naszym oczom ukazała się pielęgniarka.-Pan Kochanowski się wybudził! I chcę z panią porozmawiać! Prawdziwy cud!






Kuba...chce ze mną rozmawiać? Dlaczego nie z Szalupą? Ugh,teraz nie ma to znaczenia!

Zaraziłeś mnie miłością~K.KochanowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz