10

382 21 20
                                    

Byłam już w domu. Wzięłam szybki  i odprężający prysznic.

Jak to mogło się stać,że podobam się Kubie? Znam go dopiero te parę godzin! Nie przepadałam za nim jako...jako...po prostu nie lubiłam go. Jako siatkarz jest genialny,fenomenalny,świetny i wszystko w jednym! Kto by kiedykolwiek się spodziewał,że mogę się spodobać mistrzowi świata? Wyobraźcie sobie tylko...nie nienawidzicie siatkówki,wasza najlepszą przyjaciółka zabiera was na mecz,zaczynacie lubić ten sport. Kilka dni potem poznajesz Szalupę,aj...przyzwyczaiłam się już,sorry. Spotykasz Artura Szalpuka,potem on zabiera Ciebie na trening reprezentacji. Poznajesz cały skład reprezentacji a potem dowiadujesz się,że podobasz się najprzystojniejszemu siatkarzowi Polski i zarazem mistrzu świata! Niesamowite,prawda?
Oczywiście zdaję sobie sprawę,że Artur mógł mnie okłamać,ale po co by to robił? Ma przecież dziewczynę. Nie ukrywam,że jak mi powiedział o tym,że ma dziewczynę zrobiło mi się przykro. Nie wiem czemu... Początkowo on był dla mnie najprzystojniejszy,może dlatego,ale mniejsza z tym! Muszę żyć chwilą!
I tak zrobię! Będę żyć tu i teraz!

Tak się wyciągnęłam w to wszystko,że z mojego niby krótkiego prysznicu zrobił się dwudziesto pięcio minutowy. Nie mam szans bym zdążyła na zajęcia. Nie muszę się więc już śpieszyć.

Ubrałam się w białą bluzkę z falowanymi krótkimi rękawkami i do tego założyłam czarną falowaną spódniczkę przed kolano. Makijaż...cóż, nie lubię robić mocnego makijażu,wolę być naturalna,ale tak czy siak i tak nałożyłam tusz do rzęs,pomalowałam brwi i pomalowałam usta matowym błyszczykiem o bordowym kolorze.

Nadia wyszła z domu jakieś pół godziny temu,więc zostało mi tylko jedno wyjście...

-Halo? -zapytałam nie pewnie,bo znając jego (krótko,ale znając) może być teraz wszędzie i robić wszystko!

-O,Kamila! Czego dusza pragnienie?-usłyszałam radosny głos Artura,uwielbiam go takiego.

-Dusza pragnie,by podwieźć ją pod uczelnię,da się radę załatwić?

-Kamila,Kamila...-mogłam sądzić iż przybiera teraz postać zamyślonego nad odpowiedzią,przynajmniej nie widziałam jego twarzy,tak to bym płakała ze śmiechu.-Pewnie,że da się radę! O której mam po ciebie przyjechać?

-Za jakieś piętnaście minut,dasz radę?

-Pewnie,że dam! Dla mnie nie ma rzeczy nie możliwych!

-A Artur! Powiedz temu Bartkowi,który teraz obok ciebie siedzi,że i tak ma ode mnie za przeproszeniem w pierdol.

-Jaki Bartek?-udawał głupiego,ale nie ze mną te numery Artur,nie ze mną...

-Pomyślmy,ten,który zapewne nie pojedzie na Igrzyska...

-Hej! Tego mi życzysz?! Myślałem,że się kolegujemy!-usłyszałam teraz głos Bartka. Wyrwał Szalupie telefon,bo było słychać jak krzyczy:"Ty debilu Bednorzu! Nie żyjesz! Ja cię zabiję i Kamila. Oddaj telefon!". Cali chłopcy...jak dzieci!

-Bartek...jeżeli pomożesz mi w pewnym planie to może może ci wybaczę...

-O co chodzi?-zapytał głosikiem takim,które dziecko może wydobyć przynajmniej tak myślałam.

-Potem ci opowiem. Pa!

- Narazie mała!

Gdy Artur przyjechał  nie był sam...byli z nim Karol,Bartek i Tomek.
Nie ma sensu opowiadać co było w czasie drogi,bo dużo tego jest. Bartek śpiewał piosenką Mendesa,ale coś mu nie pykło. Cały czas ryliśmy się z niego. Najśmieszniejsze jest jednak to,że on o niczym nie wiedział. Miał założone słuchawki na uszy.

Weszłam do uczelni i kierowałam się do sali,gdzie były moje lekcje.

-Przepraszam panie profesorze za spóźnienie.-zaczełam.  Ten profesor jest mega wyluzowany,więc pewni puści mnie wolno.

-Nic nie szkodzi Grahel! Akurat zdążyłaś! Wybieramy miejsca waszy praktyk,a raczej losujemy. Proszę,wybierz.

Posłusznie wykonałam polecenie nauczyciela.

-I co? Jaki masz klub?-dopytywał profesor

Przełknęłam głośno ślinę,bo wiedziałam kto tam gra.

-PGE Skra Bełchatów...


To kurwa pięknie...

Zaraziłeś mnie miłością~K.KochanowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz