- (T/I), przygotuj się-powiedział do mnie Sans.
Usłyszałam że korytarzem ktoś idzie i otwiera wszystkie drzwi, to naruszenie prywatności i włamanie!
Wkurzona wyszłam z pokoju a Sans zdziwiony poszedł, a raczej pobiegł (Wowie! To on umie biegać? XD).
- Nie wiesz że włamanie i naruszenie prywatności to przestę- - Kiedy zobaczyłam kto tam stoi zamarłam. Był to wysoki szkielet ubrany w kolory czarny i czerwony. Wyglądał dość strasznie...
Nieznajomy spojrzał na mnie z powagą.
- CZŁOWIEKU, GDZIE JEST MÓJ BRAT? - (pomyślałam że Papyrus'y będę pisała wielkimi literami żeby łatwiej było odróżnić) Brat? Moja twarz wyrażała zdziwienie.
- (T/I), to jest Edgy - powiedział Sans. Edgy, dobrze wiedzieć.
- Brat? - patrzyłam na zmiane na Edgy'ego (co ma wysokie ego 😏 dop. aut. ) i Sansa.
- TAK, RED'A. TEGO ŚMIERDZĄCEGO LENIA SZUKAM - powiedział wysoki szkielet.
- Jest w-
- Tu jestem szefie - Przerwał mi Red wychodząc z salonu.
- MUSIMY POROZMAWIAĆ NA OSOBNOŚCI (moich kości XD dop. aut. ). CZŁOWIEKU, WSKAŻ MI JAKIŚ WOLNY POKÓJ - zwrócił się do mnie.
- Tam - pokazałam palcem na jakiś schowek na miotły, jest dość duży jak na schowek więc powinni sobie poradzić. Spojrzałam na Red'a. Wyglądał jakby szedł na ścięcie. Obaj poszli do schowka i zamknęli go.
- OH , SORKI (makaronki. dop. aut.), POWINIENEM POWIEDZIEĆ ŻE NIE PRZYJECHAŁEM SAM - Zobaczyłam Honey'a schodzącego ze schodów. Miał w ustach papierosa. O! Nie w tym domu mój drogi!
- Wybacz, w tym domu nie można palić - powiedziałam.
- Dobra, to już ostatni i tak go kończę - Jak nic palił dalej, a ja Przewróciłam oczami.
- PRZEPRASZAM? - usłyszałam że ktoś wchodzi drzwiami, które i tak były otwarte, bo Edgy ich nie zamknął. Zobaczyłam tam kolejnego wysokiego Szkieleta. Miał czerwony szalik i wielki uśmiech na twarzy - OH, WITAJ CZŁOWIEKU. JESTEM PAPYRUS - powiedział wystawiając do mnie wesoło dłoń. Była o wiele większa od mojej. Też się uśmiechnęłam i potrząsnęłam jego ręką.
- Hej brachu - kiedy puściłam dłoń Szkieleta, zza mnie wyszedł Sans i przytulił Papyrusa.
- WITAJ BRACIE! - też go uścisnął.
- Ja pójdę na górę jakby ktoś mnie szukał - powiedziałam niezręcznie i ruszyłan na schody.
Usłyszałam też że schowek się otworzył i dwa szkielety z niego wyszły. Teraz wszyscy stali w gronie (kiedy to pisałam autokorekta Przerobiła to na 'grobie' XD dop. aut.).
- Czekaj dzieciaku - odwróciłam się - zapomniałaś się przedstawić - pokazał na trójkę wysokich szkieletów.
- Ah, no tak. Przepraszam - rzekłam.
- TEN CZŁOWIEK CHYBA NIE MA MANIER - powiedział Edgy. No ty chyba sobie jaja robisz! Włamujesz mi się do domu, naruszasz moją przestrzeń osobistą, ale to ja nie mam manier?! Kiedy już chciałam mu zwrócić uwagę, Sans pokazał mi żebym tego kategorycznie nie Robiła. Westchnęłam.
- Jestem (T/I). Miło mi was wszystkich spotkać - uśmiechnęłam się do nich.
- MI CIEBIE TEŻ CZŁOWIEKU! - Powiedział Papyrus.
- RÓWNIEŻ - powiedział Honey.
Natomiast Edgy milczał.
- NAWZAJEM - powiedział (Edgy oczywiście) i ruszył do innego pokoju.
Uśmiechnęłam się z satysfakcją i ruszyłam na górę. Weszłam do pokoju i znalazłam tam Errora czytającego książkę którą mu dałam. Wyglądał na skupionego, chyba nawet nie zauważył że weszłam. Co mnie jeszcze bardziej zdziwiło, miał na sobie okrągłe, czerwone okulary.
Kiedy tylko zdał sobie sprawę że weszłam do pokoju zdjął okulary i schował je pod koc.
- Nic nie widziałaś - powiedział lekko wkurzony.
- Jasne - uśmiechnęłam się. Ile satysfakcji!
- Więc - zaczął - Co się działo? - A, no tak, kazałam mu na siebie poczekać gdy Blue krzyknął.
- Do Blue zadzwonił Lust, więc krzyczał (Jak to brzmi, Jezu XD dop. aut.). I Papyrus'y przyjechały - Na ostatnie zdanie lekko się wzdrygnął, jednak miał tą samą minę - Red, Sans i Blue, mają braci. Dream i Nightmare mają siebie nawzajem... ty nie masz żadnego rodzeństwa? - zapytałam z czystej ciekawości.
- Nic ci do tego - powiedział wkurzony - ale jak musisz wiedzieć, to tak, nie mam - wrócił do czytania. Chyba (czujecie ten sarkazm? 😏 dop. aut.) go wkurzyłam. Spróbowałam zmienić temat.
- Na jakim momencie w książce jesteś? - zapytałam siadając na krześle.
- Kiedy wchodzą do tego domu w tej grze (nie wiem XD dop. aut.) - powiedział dalej czytając. Zaraz będzie niezły zwrot akcji, przygotuj się Eruś. Czekaj, czy ja właśnie nazwałam go Eruś? Zaśmiałam się pod nosem.
- Z czego się śmiejesz? - Spojrzał na mnie.
- Z niczego, nieważne hehe - wyglądał jakby miał trudność z czytaniem, ciągle wracał wzrokiem na poprzednie wyrazy, mrużył oczy i wgl.
- Jak chcesz możesz założyć okulary, mi to nie przeszkadza - powiedziałam uśmiechnięta. Wyciągnął okulary i je nałożył. Zarumienił się lekko na żółto. Pewnie ze wstydu (ta, na pewno. dop. aut.). Wstałam z krzesła i zaczęłam pakować organizery. Po kolei, koszulki, spodnie, sukienki/spódnice i buty spakowane. Została bielizna. Nie chcę by Error patrzył jak pakuję bieliznę. To będzie conajmniej zawstydzające. No trudno - Nie patrz się tu teraz, dobra?
- Uh-huh - usłyszałam za sobą. Dobra. Zaczęłam wyjmować i pakować bieliznę. Kiedy skończyłam spojrzałam na niego. Był nieźle żółty, zaraz, on nie... on nie popatrzył, prawda?
Nieważne narazie. Spakowałam organizery w walizkę i postanowiłam ją wynieść na dół. Walizka była dość duża, a to tylko ubranie. Obok jest jeszcze mniejsza walizka z butami. Wzięłam wszystko i zeszłam na dół odłożyć je do salonu, zwykle tak robię by nie zajmować miejsca w moim pokoju. W salonie na kanapie siedział Blue, Papyrus i Dream. Wyglądali na zadowolonych że się widzął. Z boku przy stole siedział lekko wkurzony Nightmare. Siedział sam. może podejdę? Wydaje się nawet lekko smutny. Podszedłam.
- Coś cię trapi? - spytałam siadając na krześle obok.
- Co cię to interesuje? - spytał lekko zirytowany.
- Wydajesz się smutny, więc próbuje cię pocieszyć - uśmiechnęłam się.
- Ja? Nie jestem smutny. Skąd ten pomysł? - powiedział patrząc na stół.
- Co by cie rozweseliło? Jakieś jedzenie może? - Myślałam głośno.
- Nie uda ci się - powiedział.
- Mam pomysł - wyjęłam telefon i wybrałam najsłodsze zdjęcie jakie mogłam znaleźć na całym instagramie (możesz wybrać jakie). Pokazałam mu.
- I? - podniósł brew.
- Słodkie, prawda? - zapytałam niewinnie.
- Może i co? - Dalej nie wyglądał na ruszonego.
- Jest tak samo słodkie jak osoba która na to patrzy - uśmiechnęłam się, a on się zarumienił na niebiesko, ale.....
UŚMIECHNĄŁ SIĘ! - wygrałam.
- N-nieważne - zniknął. Właśnie, od dłuższego czasu nie brudził niczego. lepiej dla mnie.
Odwróciłam się, okazało się że chłopcy patrzyli na mnie wesoło.
- DOBRA ROBOTA CZŁOWIEKU! - powiedział Papyrus.
- Świetnie Ci poszło! - rzekł Blue.
- Należy Ci się nagroda! - dodał Dream.
Jak miło... Czekaj, nagrodę?
- Jaką nagrodę? Nie potrzebuje nagrody - powiedziałam odrazu.
- Nie wiele osobom się udaje go rozweselić. Nawet ja ledwo co umiem. Zasługujesz na jakiś miły sen - zapomniałam że włada snami.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się.
- O! O! A ja i Papy ci coś ugotujemy! - Wtrącił się Blue. Proszę nie.
- Dam wam książkę kucharską. Tam jest dużo różnych przepisów, może nauczycie się czegoś nowego gotować - powiedziałam niezręcznie.
- A ja też mogę Ci dać jakąś nagrodę, kiciu? - zapytał Red wchodząc do pokoju, po czym puścił do mnie oczko. Podszedł do mnie blisko. Nagle zadzwonił telefon. Okazało się że jego. Dzięki Bogu! Wyjął telefon. Spojrzałam w niego i dzwonił ktoś o nazwie "nie odbierać pod żadnym pozorem" - Czego ty chcesz? - powiedział cicho do telefonu.1119 słów. Jakie to długie, o jeny. Takie dłuższe trochę. Przepraszam że jest tyle dopisek moich śmieszków ale nie mogę się powstrzymać XD Jak myślicie, kto to dzwoni do Red'a? 😏
CZYTASZ
sanses x reader
Fanfictionmoja pierwsza opowieść x reader! Jest duża szansa że będę tego robiła więcej, ale na razie jest jedna. możecie proponować kogo w x reader chcecie zobaczyć! dzisiaj są to sansy x reader! ^-^