magnez na szkielety

601 32 21
                                    

Zobaczyłam w drzwiach Reda. Był zdecydowanie zdenerwowany i najwyraźniej zirytowany.
- Mogę Ci w czymś pomóc? - zapytałam. Mój głos był trochę zachrypnięty, więc albo najprościej za dużo mówię, albo dym od papierosa Honey'a źle na mnie wpłynął.
- To twój dom, nie? - zapytał, mam nadzieję, że retorycznie. Nie, wiesz? To nie jest mój dom!
No oczywiście że to mój dom, a czyj?
- No tak, i co? - zapytałam unosząc do góry jedną brew.
- Wygoń stąd Lusta, proszę cię - powiedział błagalnie. Chociaż, czekaj moment. Czy on mnie właśnie o coś poprosił? To coś nowego!
- Co ja mogę? To wy jesteście szkieletami z nadnaturalnymi mocami, a ja jestem człowiekiem, niestety bez mocy - powiedziałam jakby zdziwiona, że poprosił o to mnie.
- Nie rozumiesz. Ty to robisz delikatnie i jakoś ci zwykle wychodzi. Ja gdybym spróbował to zrobić na spokojnie, nie miałbym już kuzyna. Reszty też nie spytam, bo wyjdę na słabeusza - rzekł, patrząc w ziemię. Wstydził się. Było to widać po niewielkim czerwonym rumieńcu na polikach.
- A skąd wiesz, że teraz ja cię nie uznam za słabeusza? - zapytałam dumna ze swego pytania. Poczułam się jakby.. silna.
- Bo cię znam - mruknął, bardziej pewny siebie. Jego rumieniec zniknął, a on sam na mnie spojrzał i podszedł. Wyglądało to trochę groźnie. Lekko się przestraszyłam, ale oczywiście tego nie okazywałam.
Stanął, kiedy jego twarz była przed moją, gdzieś w odległości 10 centymetrów.
- Ładnie proszę - powiedział, z głośne pełnym mroku.
- No dobra, dobra! - Powiedziałam i próbując się wycofać, upadłam na biurko. Zapomniałam, że tam stało. Odrazu oczywiście wstałam i się odwróciłam. Oczywiście, upadając naklikałam wiele przypadkowych liter. Trzeba teraz to wszystko pousuwać.
- Będę czekał na rozwój wydarzeń - rzekł, po czym wyszedł z pokoju. Można było usłyszeć jakby, lekkie rozbawienie w jego głosie. Co go tak śmieszyło?
Po chwili na szczęście ogarnęłam cały tekst i odetchnęłam głęboko.
Nagle usłyszałam jak ktoś się właśnie teleportował na moje łóżko. Kto znowu?
- Podobno mnie wolałaś~ - powiedział wesoło.. Lust. No oczywiście. Pewnie Redowi się nie chciało czekać i odrazu go do mnie zawołał.
- Chyba można tak powiedzieć - mruknęłam i się odwróciłam, opierając się na biurku. - Słuchaj, robisz ogromne zamieszanie w moim domu, więc z całym szacunkiem, według mnie powinieneś wyjść z mojej posiadłości - powiedziałam poważnie i najbardziej stanowczo jak potrafiłam.
- Chcesz się mnie pozbyć? Łamiesz me serce - powiedział, udając smutek. Szkielety w ogóle mają serce? - Spdawiasz mi przykrość, wiesz? - rzekł i nagle teleportował się tuż przede mną, na co ja nawet lekko podskoczyłam. Chyba się do tego nie przyzwyczaję. - To nie miłe z twojej strony - powiedział poważniej i przyłożył swoje czoło do mojego - To teraz ja sprawię, że nie będziesz chciała bym cie opuścił, aż do rana~ - uśmiechnął się, a w jego oczach pojawiły się serduszka. - Mój mały szkieleci magnesiku~
O zgrozo, pomocy! Czerwony alarm! Szkielet chce mnie zgwałcić!

453 słowa
Wybaczcie, że mnie tak długo nie było, już jestem, wróciłam i jestem zwarta i gotowa do pisania. Chciałam wam wielce podziękować na tyle wyświetleń i głosów, to jest niesamowiteeee *^*
Kocham was miśki, do zobaczenia w następnym rozdziale ❤️

sanses x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz