Rozdział 3

4K 147 10
                                    

Po wyjściu z budynku musiała chwilę odetchnąć. Od momentu wejścia do gabinetu zdążyło się rozpadać. W tej sytuacji nawet deszcz mi nie przeszkadzał, a wręcz przeciwnie działał kojąco. Krople ładujące na mojej skórze chłodziły i łagodziły to, co czułam.

Z chwili zawieszenia obudził mnie dźwięk pioruna. Bez zastanawiania się pobiegłam do samochodu. Zrozumiała, że teraz muszę się skupić. Od czego zacząć poszukiwanie pieniędzy. Bank, na początku zobaczę, co powiedzą mi w banku. Jakie mam szansę na dostanie pożyczki o takiej kwocie.

Jak pomyślała tak i zrobiłam. W pierwszej kolejności wyszukałam wszystkie banki w mieście, a potem pojechała do jednego z nich.

Spędziłam tam 2 godziny i jedyne co mi powiedzieli to, to, że nie mogą dać mi tak dużej kwoty. Już po pierwszym banku jestem zmęczona, ale nie mogę się poddać. Muszę zorganizować te pieniądze, choćby nie wiem co.

Po wejściu do auta wystukuje w nawigację kolejny adres banku i jadę.
Może ten okaże się łaskawsze i pożyczy mi tę kwotę.

Po kolejnej godzinach zmarnowanych, na powtarzaniu, że muszę zdobyć te pieniądze, choćby nie wiem co i liczę na to, że ten bank mi to umożliwi. Jedyne co usłyszałam to definitywne odmówienie pożyczki. Choć oferowała mój cały majątek pod zastaw kredytu i tak nic to nie zmieniało. Kobieta, z którą rozmawiałam, stwierdziła, że nie jest w stanie pożyczyć mi 100 tysięcy, a o 500 tysiącach nie ma nawet mowy. Stwierdziła też, że żaden bank nie da mi takiego kredytu i nie mam na co liczyć.

Wściekła wybiegłam z budynku. To tylko sen, koszmar, myślała. Ktoś musi mi pożyczyć te zasrane pieniądze, to jest niemożliwe. Nie mogę pozwolić, aby taka szansa się zmarnowała.

Ponownie zaczęłam myśleć, jak zdobyć kasę. Skoro bank odpada to, kto może mi pomóc. Jedną osobę, która znam, jest mój szef, ale on nie ma takiej kwoty, jego żona traci wszystkie zarobione pieniądza na drogie przyjemności. Jest jeszcze moja przyjaciółka Sam, może jej rodzice będą w stanie coś zdziałać. Nie myśląc długo, pisze do niej, prosząc o spotkanie.

Oliwia:
Hej muszę się z tobą pilnie spotkać, masz dzisiaj czas?

Nie muszę długo czekać na odpowiedź.

Sam:
Cześć, tak jasne. Coś się stało?

Oliwia:
Opowiem ci wszystko na miejscu. Jesteś jeszcze w pracy? Mogę przyjść?

Sam pracowała jako kelnerka w kawiarni niedaleko miejsca, w którym właśnie jestem.

Sam:
Tak, wpadaj, już ci parzę kawę.

Po przeczytaniu wkładam telefon do torebki i biegnę w stronę lokalu. Nie mam czasu do stracenia, walka toczy się o to, czy mój brat znowu zacznie chodzić. Zdyszana wbiegam do kawiarni i od razu widzę dziewczynę stojącą za ladą. Jest to niska, blondynka z długimi włosami, czyli moja przyjaciółka Sam. Podchodzę do niej i siadam na wysokim krześle barowym.

- No cześć, opowiadaj, co się stało. O kurde... nie żeby coś, ale wyglądasz strasznie - stwierdza moja przyjaciółka, patrząc się w a mnie jak na obłąkaną.

- I tak też się czuje, ale nie ważne nie mam teraz czasu się nad tym rozwodzić - mówię szybko i dość głośno, aby dziewczyna zrozumiała powagę sytuacji. - Sprawa wygląda tak, mam duży problem. Pamiętasz, jak opowiadała ci o moim bracie i tym, że jest nadziej, że ponownie stanie na nogi, dzięki terapii w Anglii? - pytam, aby upewnić się, czy Sam kojarzy to, co jej jakiś czas temu opowiadałam.

- Tak oczywiście. Proszę kawa dla ciebie - podsuwa pod moje ręce filiżanek z ciepłym płynem. - I co został, zakwalifikował ?

- No właśnie tak. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że jest potrzebne 500 tysięcy dolarów, dzięki którym rozpocznie się leczenie. Przychodzę do ciebie, aby zapytać się właśnie czy ty lub twoi rodzice nie byliby w stanie pożyczyć mi tych pieniędzy. Oddam co do złotówki, ale naprawdę muszę zdobyć te pieniądze. To jest szansa, której nie mogę zmarnować - opowiadają o wszystkim, zaczynam płakać z bezsilności, przestaje wierzyć, że to się uda.

To tylko rok Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz