,,Czasami nie chodzi o to, aby się zmieniło na lepsze. Najczęściej chodzi o to, aby zmieniło się cokolwiek." ~ Marek Hłasko
Victor, tak jak obiecał Yuuriemu, stał pod jego blokiem. Była punkt dwunasta, a młodego Japończyka jeszcze przy nim nie było. Platynowłosy bał się, że chłopak jednak się rozmyślił i nie zamierza w ogóle się pojawić. Nie chciał spędzać samotnego popołudnia, błąkając się po sklepie zoologicznym lub robiąc zakupy w supermarkecie. Na dworze, jak na Petersburg było bardzo ciepło, więc Victor musiał zrezygnować z płaszcza. Włożył na siebie białą koszulkę z krótkim rękawem i ciemnoniebieski jeansy. Na głowie miał kapelusz, a na nosie okulary, które całkiem dobrze maskowały jego tożsamość. Dodatkowo przydługie włosy, które powinien już dawno ściąć, lecz nigdy nie było na to czasu.
W chwili, kiedy Victor rozmyślał o swojej fryzurze, Yuuri wyszedł z mieszkania i zbiegł szybko po schodach na parter. Wyszedł na zewnątrz, gdzie od razu zwrócił uwagę na swojego dawnego trenera. Jego zdaniem tylko on potrafił się aż tak kiepsko zamaskować, a może po prostu Yuuri za dobrze go znał? O tym wolał dłużej nie myśleć. Podszedł do platynowłosego, który zachowywał się, jakoby w pierwszej chwili w ogóle nie zwrócił na niego uwagi. Dopiero po chwili się ocknął i zdał sobie sprawę, że czarnowłosy stoi obok.
– Cześć Yuuri, gotowy na przygodę życia? – zaczął Victor, żartując, gdyż chciał wyjść na śmiesznego.
– Cześć, jeśli to spotkanie jest z tobą, to nigdy nie będzie przygodą życia – odburknął Yuuri, choć zdawał sobie sprawę, że jest nieuprzejmy w stosunku do Victora. Uznał, że chłopak musi jeszcze trochę pocierpieć.
– Mogłeś tego nie mówić, teraz jest mi przykro – westchnął Rosjanin, spuszczając lekko głowę.
– Lepiej chodź – złapał go za rękę Japończyk – nie mam całego dnia, muszę jeszcze pojechać do rodziców.
– A wczoraj mówiłeś, że idziesz ze mną, bo nie chcesz odwiedzać rodziców – wypomniał mu Victor, zastanawiając się, dlaczego chłopak zmienił nagle zdanie.
– Mama mnie zaprosiła, dlatego muszę do nich pójść – wyjaśnił, nadal go ciągnąc. – Victor co ty robisz? – krzyknął, kiedy platynowłosy nagle się wyrwał.
– Nie wiem, gdzie ty mnie prowadzisz, ale samochód zaparkowałem po drugiej stronie – odpowiedział, wprawiając Yuuriego w osłupienie.
– Ale... jak ty? Nie mów mi, że prowadziłeś po alkoholu! – uniósł się.
– Dzisiaj nic przecież nie piłem! A ten samochód nie jest mój, tylko wypożyczyłem go na dzisiejszy dzień – wyjaśnił – muszę go zwrócić do osiemnastej – dodał po chwili.
Yuuri nie odezwał się już ani słowem. Poszedł za Victorem do jego wypożyczonego samochodu, którym okazał się szary SUV, który przypominał mu jego stare auto. Kiedy Rosjanin otworzył drzwi za pomocą przycisku, czarnowłosy zajął miejsce na fotelu pasażera. Victor dołączył do niego, umiejscawiając się na miejscu kierowcy. Zapiął pasy i polecił Yuuriemu zrobienie tego samego, gdyż jazda z odpiętymi pasami była karana mandatem. Odpalił silnik i ruszył z piskiem opon. Tym razem wybrał swój ukochany automat, aby nie musieć męczyć się z manualną zmianą biegów. Razem z Yuurim nie odzywali się do siebie. Żaden z nich nie wiedział, jak zacząć jakąkolwiek rozmowę, nadal czuli się lekko niezręcznie w swoim towarzystwie.
– Słyszałem, że pierwsza płyta Yurio ma premierę we wtorek – zaczął Victor, nie wiedząc, jak Japończyk zareaguje.
– Niestety – westchnął – znaczy się, będziemy mieli z Leną dużo pracy. Opowiadała mi, że podczas premiery twojej ostatniej płyty dwa lata temu, w sklepie były ogromne tłumy.
CZYTASZ
The Hope ☀️ |VICTUURI|
FanfictionWymagana jest znajomość pierwszej części - The Voice 🎤 |VICTUURI| *** Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia. Od finału programu The Voice minął rok. Yuuri zdążył pogodzić się z porażką, znalazł nową pracę i całkowicie zrezygnował z muzyki. Jego pas...