,,Nie jesteśmy zbyt młodzi ani zbyt starzy, by odkrywać sens życia i cieszyć się miłością." ~ Eleanor Roosevelt
Dzień pracy w sklepie muzycznym dłużył się niemiłosiernie. Yuuri w końcu zrozumiał, co miała na myśli Lena, mówiąc, że tempo kasowania klientów będzie morderczym tempem. Wszystkie płyty Jurija, których było około trzystu, rozeszły się jak świeże bułeczki w ciągu dwóch godzin. Niestety stało się tak, jak czarnowłosy myślał, płyt zabrakło i nie każdy mógł zakupić wymarzony produkt. Irytujące stały się ciągłe pytania klientów, czy aby jakimś cudem nie mają jeszcze jednego egzemplarza. Aby tego uniknąć, Lena przywiesiła na drzwiach karteczkę, aby powiadomić wszystkich zainteresowanych, że płyty Jurija zostały wyprzedane, co poskutkowało, bo ludzie przestali się o to pytać.
Była dopiero jedenasta, a pracownicy sklepu byli tak zmęczeni, że jedynym, o czym marzyli, był powrót do domu. Yuuri stał przy kasie i spoglądał kątem oka na dwójkę klientów, oglądających winyle. Lena w tym czasie wyszła na przerwę, aby zapalić papierosa. Japończyk cicho westchnął, gdyż miał ochotę napić się kawy, lecz nie mógł wyjść na zaplecze, gdyż musiał pilnować stojące przy półkach kobiety. Vladimir nie zamierzał zatrudniać ochroniarza, przez co pilnowaniem porządku w sklepie musieli zajmować się pracownicy.
– Przepraszam, gdzie znajdę gitary? – zapytała jedna z klientek, stojąca w lewym kącie pomieszczenia.
– Na piętrze, po prawej stronie – odpowiedział, spoglądając w jej stronę. Lekko się zdenerwował, gdyż przerwa Leny przedłużała się, a on nie miał zielonego pojęcia na temat gitar. Miał nadzieję, że kobieta nie będzie potrzebowała pomocy.
– Dziękuję – odparła, kierując się w stronę schodów prowadzących na piętro.
Korzystając z okazji, że żaden z klientów nie potrzebował jak na razie jego pomocy, wyciągnął telefon i ukradkiem go odblokował. Dostał wiadomość od swojej najlepszej przyjaciółki, Yuuko, której przeprowadzka była bliższa niż dalsza. Życzyła mu powodzenia w pracy oraz wysłała zdjęcia biletów lotniczych, informując go jednocześnie, że razem z mężem i córkami opuszcza Sankt Petersburg za jedenaście dni. Yuuri poczuł lekkie ukłucie w sercu, gdyż zarówno Yuuko, jak i Phichit byli jego najlepszy przyjaciółmi na świecie, których nie zamieniłby na żadnych innych. To oni pomagali mu stanąć na nogi, kiedy był w rozsypce, to oni wspierali go na każdym kroku.
– Yuuri, już wróciłam, jeśli chcesz wyjść na przerwę to śmiało – powiedziała Lena, podchodząc do lady, gdzie znajdowały się kasy. – Yuuri, stało się coś?
– Nie, wszystko jest w porządku. Może wyjdę się przewietrzyć, duszno tutaj – odparł, wymijając ją. Wyszedł z budynku, rozglądając się dookoła, czy na pewno nikt go nie podgląda. Gdy upewnił się, że jest sam, poszedł przed siebie.
Szedł, nie zwracając uwagi na nic. W tamtym momencie chciał przez chwilę pobyć sam, aby pomyśleć o wszystkim. Wcześniej wiedział, że jego przyjaciółka planowała wyprowadzkę, ale kiedy dotarło do niego, że zamierza to zrobić w niedalekim czasie, momentalnie posmutniał. Idąc, prosto, nawet nie zwrócił uwagi, że na kogoś wpadł. Szybko się odsunął, gdyż zrobiło mu się głupio.
– Yuuri, ja rozumiem, że coś cię do mnie przyciąga, ale nie musisz od razu na mnie wpadać – odparł Victor, wprawiając tym Yuuriego w zdziwienie.
– Victor, co ty tu robisz? – zapytał czarnowłosy, odsuwając się i spoglądając na twarz Victora. Od razu zwrócił uwagę na długość jego włosów. – Zmieniłeś fryzurę?
– Tak jakoś wyszło, spontaniczna decyzja – odpowiedział, odwracając wzrok, aby nie zwracać na siebie aż takiej uwagi.
– Jeśli myślisz, że nie patrząc na mnie, nie zauważę, że coś piłeś to się grubo mylisz Nikiforov! – krzyknął Yuuri, przez co twarz platynowłosego przypominała kolorem dojrzałego pomidora.
CZYTASZ
The Hope ☀️ |VICTUURI|
FanfictionWymagana jest znajomość pierwszej części - The Voice 🎤 |VICTUURI| *** Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia. Od finału programu The Voice minął rok. Yuuri zdążył pogodzić się z porażką, znalazł nową pracę i całkowicie zrezygnował z muzyki. Jego pas...