11

248 11 0
                                    

-Co do cholery! - wrzasnąłem. Wydaje mi się że byłem w jakimś kontenerze czy coś...
Po co to zrobiła? Nie znoszę niepewności. Z całej siły uderzyłem bokiem w jedną ze ścian. Lekko zaskrzypiała.
- może się z tego wydostanę - powiedziałem do siebie by dodać otuchy.
Pomyślałem o Larze. Co ona jescze mogła ukrywać? Nigdy przedtem jej nie widziałem, a w wieży bywałem często.
Spróbowałem kolejny raz. Zobaczyłem małe pęknięcie w rogu pojemnika. Byłem zły na nią że mnie tu wsadziła. Nie wiedziałem nawet o co dokładnie chodzi z tą całą "sprawą". Nie muszę być Panem wszech wiedzącym ale ktoś do mnie strzelił. Przydałyby się jakieś wyjaśnienia w takiej sytuacji.
Kolejne uderzenie. - Wow. To działa! - powiedziałem na głos.
Bycie w zamknięciu źle na mnie działa... Zaczyna mi odbijać...
W głowie kłębiło mi się tysiące pytań.
Kto do nas strzelał?
Co to ta cała "sprawa"?
Gdzie jestem?
Kim ONA jest?
Skąd znała Tonego?
Jak to możliwe że mieszkała w wieży skoro nigdy jej tam nie widziałem?
I wiele więcej...
Kolejne uderzenie. Dam radę.
Właśnie! Zapomniałem że istnieje takie coś jak telefon. Pospiesznie wybrałem numer do dziewczyny.
Odebrała już po pierwszym sygnale.
- Co chcesz!? Jestem chwilowo zajęta. - w tle było słychać odgłosy walki. Chwila czy ja właśnie usłyszałem Steva? Nie wierzę! Wszyscy Avengers walczą a ja siedzę zamknięty niewiadomo gdzie. - Pewnie udało ci się już wydostać... Nie przychodź tu. - skoro tak powiedziała no to wiadomo że przyjdę.
Ostatnie uderzenie. Ściana odpadła z wielkim hukiem. Chwila co?! Brooklin? Serio?! No nic przynajmniej blisko. Wystrzeliłem pajęczą sieć i ruszyłem przed siebie.
10 minut starczyło bym dotarł do siedziby. Nikogo tam nie było. Zdezorientowany zapytałem Jarvisa o co chodzi.
- Gdzie się wszyscy podziali? - nie spodziewałem się takiej odpowiedzi.
- Lamiore stworzyła drugą, równoległą rzeczywistość. To w niej odbywa się walka. Wszyscy są tutaj ale ich nie widzisz. - kto stworzył tą drugą rzeczywistość? Nie kojarzę.
- Lamiore?
- czyli panienka Lara - odpowiedziała sztuczna inteligencja.
Zaczyna się robić coraz ciekawiej - pomyślałem.
W tej chwili poczułem że ktoś pociągnął mnie za strój. Odczułem młodości więc raczej przeszedłem przez portal.
- Miałeś nie przychodzić! - usłyszałem znajomy głos.
- Lara! - krzyknąłem
- Cicho! - syknęła - Nikt nie wie kim jestem. Nie widzieli mnie bez maski.
- Okej... - wyglądała inaczej. Nie poznał bym jej. Szybko rozejrzałem się po pomieszczeniu. Wszystko wyglądało identycznie jak w realnym świecie tylko bardziej zdemolowane. Wtedy zobaczyłem czerwoną plamę na stroju dziewczyny. - O bosz... Ty krwawisz - przeraziłem się. Wyglądało to dość poważnie. - Co ci się stało?
- A co widzisz do okoła? - racja. Walka. Idiota ze mnie. - pomagałam Capitanowi z jednym kolesiem i nie zauważyłam napastnika z nożem od tyłu. Nie jest źle. Bywało gorzej. - musiałem mieć bezcenną minę bo zaczęła się śmiać. Ja tak wyglądając już bym umierał...
-jak już jesteś to chodź pomóż. - powiedziała. Wstałem i już chciałem ruszyć do najbliższego członka drużyny pomóc, lecz zauważyłem że Lara nie ma zamiaru się ruszyć zza barku.
- idziesz? - spytałem
- za moment. Daj mi chwilę. Trochę to mimo wszystko boli. - no jasne też jest człowiekiem. Muszę więcej używać mózgu.
Ruszyłem w stronę walki mimo że nie wiedziałem nawet z kim walczymy. To nie czas na pytania, po prostu zrobię swoje.

Peter Parker - my Eye [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz