Rozdział I

1.6K 182 36
                                    

Harry raz jeszcze westchnął cierpiętniczo zastanawiając się, co ma teraz począć? 

Dzisiaj, w dzień oficjalnego zakończenia przez niego szkoły średniej, jego wujostwo, równie oficjalnie, wyrzuciło go z domu. Nie interesowało ich, że chciałby iść jeszcze na studia, znaleźć lepszą pracę, utrzymać się na poziomie wyższym niż wiązanie ledwo końca z końcem. Teraz nie miał dachu nad głową, ani szansy na normalną przyszłość. W kieszeni rozciągniętej, workowatej bluzy udało mu się przemycić kilka banknotów, które jego kuzyn czasem nieopatrznie zostawiał w ubraniach wrzucanych do prania. Nie było tego jednak aż tak dużo. Ledwie, by dostać się do Londynu i kupić coś do zjedzenia.

– Przyszłość – prychnął z pogardą. Stracił ją w dniu, gdy zginęli jego rodzice. Później smutna kobieta z opieki społecznej zaprowadziła go na pogotowie rodzinne, skąd odebrało go niezadowolone wujostwo. Jedynym momentem, kiedy ich twarze rozjaśnił jakikolwiek uśmiech, był ten, w którym dowiedzieli się, że cały dom oraz konto bankowe zostało przekazane Harry'emu, a więc jako prawni opiekunowie mogą nim zarządzać. Dla chłopca już po kilku dniach jasnym stało się, że więcej nie zobaczy ani domu, ani choćby funta z pieniędzy rodziców.

Na początku zakwaterowano go w komórce pod schodami, nie chcąc, by jego gruby kuzyn Dudley odwodnił się z powodu płaczu, jaki wywołała informacja, że musi oddać Harry'emu swój mniejszy pokój. Do właściwej sypialni, tej w której miał mieszkać pierwotnie, przeniósł się dopiero, gdy miał jedenaście lat – również za sprawą kuzyna, któremu nieopatrznie wymknęło się w szkole, że „świr śpi pod schodami, bo sypialnie są dla normalnych ludzi". Zaniepokoiło to wychowawcę, który wezwał Harry'ego na rozmowę i zapowiedział się z wizytą u państwa Dursley. Chłopiec nie pisnął ani słowa, a w nagrodę ciotka wyprosiła u swojego męża, by przenieść go do zagraconej, najmniejszej sypialni – choćby tylko dla świętego spokoju.

Teraz jednak musiał pogodzić się z losem i jak najszybciej znaleźć miejsce, gdzie mógłby chociaż przenocować. Najbardziej prawdopodobne stało się schronisko dla bezdomnych. Bez pieniędzy nie mógł przecież liczyć na nic innego, a na pewno nie zamierzał spać na jakiejś ławce w parku. Nie, kiedy deszcz lał się z nieba strugami. Na szczęście pora była na tyle wczesna, by mógł liczyć na dostanie się do Londynu przed nadejściem wieczora.

Naciągnął mocniej kaptur i kiwnął uprzejmie głową mijanemu listonoszowi. Mężczyzna zatrzymał się gwałtownie, a potem odwrócił w stronę chłopaka.

– Ty jesteś Harry Potter, prawda? Siostrzeniec pani Dursley? – zapytał, a kiedy otrzymał potwierdzające skinienie głową podszedł szybko i schował chłopaka pod rozłożystym parasolem.

– Jest list do ciebie – poinformował mężczyzna. Harry patrzył osłupiały na kopertę, którą ten próbował mu podać. Kiedy ostatni raz otrzymał list, miał zaledwie cztery lata i napisali do niego wujek Lunatyk i Łapa, którzy akurat znajdowali się w jakiejś zagranicznej trasie koncertowej.

Teraz jednak piękne, wykaligrafowane litery zdawały się z niego drwić układając się w jego imię i nazwisko. Drżącą ręką zabrał kopertę i jeszcze raz kiwnął listonoszowi głową. Mężczyzna jednak już się odwrócił i podchodził do skrzynki pocztowej jednego z domów.

Harry chwilę jeszcze stał jak osłupiały starając się przetworzyć w głowie wszystkie informacje. Dopiero po czasie zorientował się, że krople deszczu spadają prosto na papier mocząc go doszczętnie i prawdopodobnie rujnując całą treść listu. Z cichym przekleństwem schował kopertę do kieszeni i pognał w stronę przystanku autobusowego.

Jego plan był prosty — dostać się na dworzec kolejowy w pobliskim mieście, a potem pociągiem do Londynu.

Kiedy tylko dostrzegł autobus, puścił się biegiem machając ręką. W ostatniej chwili zdążył wsiąść, dziękując kierowcy i prosząc o bilet. Mężczyzna chwilę jeszcze mu się przyglądał, jakby rozważał, czy aby nie powinien wyprosić go z pojazdu, a potem odebrał należność i wręczył mu papierek.

Akordy WspomnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz