-10-

81 8 27
                                    

[Śmierć]

Latam nad głowami ludźmi i szukam wzrokiem tamtej dziewczyny. W domu jej nie ma. Nie wiem dlaczego to robię. Potrzebuję ją zobaczyć.

Znajduję się nad jakąś szkołą. Nagle z placu wychodzi ona. Podlatuje bliżej i przyglądam się jej. Spokojnym krokiem idzie w stronę centrum. Lecę za nią uważając, aby jej nie dotknąć. Poprawia włosy zakładając je za uszy. Zakłada słuchawki idzie dalej. Jestem tuż nad jej głową rozglądając się dookoła.

Nagle czuje mocne szarpnięcie do tyłu oraz mrowienie w okół karku. Muszę wracać. Spoglądam na nią ostatni raz i wywołuje portal. Znajdując się w domu biorę kopertę i zaczynam czytać.

[Narrator]

Ludzie są dziwni, bezduszni. Traktują innych jak śmieci. Tak samo ze zwierzętami. Biorą futrzaka jak zabawkę. Cieszą się na chwilę, zajmują. Jednak nagle staje się kłopotem. Potrzebuje uwagi. On nie jest na godzinę, kilka dnia, a na lata. W końcu podejmują decyzję. Najlepszym wyjściem jest oddanie komuś, bądź nawet podrzucenie do schroniska. Nie. To jest zbyt ciężkie. Wolą porzucić. Zostawić w lesie, na uboczu. Bez żadnych skrupułów odtrącić drugie istnienie. Nie przejmować się jego tęsknotą. Tym, że umrze. Zwierzęta długo sobie nie poradzą.

Tak jest i tym razem. Trzydziestoletnia kobieta jedzie samochodem trzymając psa na tylnym siedzeniu. Spogląda w lusterko. Podjeżdża do lasu. Bierze zwierzę, które cieszy się, iż idą na spacer. Jeszcze nie wie, że to jego ostatnie wyjście.

Przechodzą w głąb puszczy schodząc ze ścieżki. W końcu właścicielka zapina psa na smycz i przywiązuje do drzewa. Głaszcze go po łbie i odchodzi pomimo szczekania i skomlenia futrzaka. Po prostu zostawia go na pewną śmierć. Wybrała właśnie jedną z najgorszych możliwych opcji. Wie, że za takie postępowanie grozi sprawa w sądzie. Jednak kto jej to udowodni? Kto go znajdzie? Ludzie wolą oddać psa na męczarnie w głodzie, odwodnieniu. Umierają powoli. Mogą je znaleźć dzikie zwierzęta. Czasem podrzucane są nawet szczeniaki, czy kocięta. Nikt nic z tym nie robi. Właściciele są bezkarni w wielu przypadkach.

Nie raz udaje im się przeżyć. Znajdzie ich jakiś spacerowicz, leśniczy, czy też grzybiarz. Jak duże są na to szanse? Właśnie. Bardzo małe.

[Śmierć]

Przemierzam las w poszukiwaniu jakiegoś kundla. W końcu moim oczom rzuca się skulona kulka futra przywiązana do drzewa. Zwierzę całe się trzęsie i skomle. Dlaczego ludzie są tak bezduszni?

Kucam tuż przy młodym psie. Najczęściej umierają niechciane młode lub staruszki. Przed tym sierściuchem jest jeszcze wiele lat życia. No tak. Już nie.

Do czworonoga zbliża się lis, a może wilk. Szczerze to nie wiem. Rozglądam się. Może akurat ktoś przyjdzie? W pobliżu nie ma nikogo. Nagle słyszę głośne szczekanie, a następnie bolesne skomlenie. Psa zaatakowało bliżej nie określone przeze mnie stworzenie.

Już po chwili jest po wszystkim. Dzikie zwierzę zadowolone zaczyna rozszarpywać zakrwawione ciało psa. Gorszym jest umieranie z wycieńczenia, czy poprzez zagryzienie? Łapię duszę i spoglądam na ten obrazek. Żeby żyć trzeba zabić. Ktoś umiera, abyś ty mógł przetrwać. Tak o to wygląda łańcuch pokarmowy. Jednak gdzie jest sprawiedliwość?

Teleportuje się do sortowni. Wrzucam duszę do spadu, iż pracownicy mają przerwę. Następnie  wracam do swojej świątyni. Wychodzę do ogrodu i siadam na huśtawce. Kołyszę się w przód i tył spoglądając w niebo.

_________

515


Samotny taniec śmierciWhere stories live. Discover now