-Rozdział 8-

2.9K 141 42
                                    

Następnych kilka dni minęło mi spokojnie. Alex zaczął siadać z nami na stołówce, co wcale nie spotkało się ze sprzeciwem moich przyjaciół, wręcz przeciwnie, nawet ucieszyli się, że do naszego grona dołączyła nowa osoba. Ku mojemu zdziwieniu szatyn świetnie odnalazł się wśród nas. Z początku był odrobinę nieśmiały, jak na niego przystało, ale już po kilku minutach się rozkręcił i teraz z naszego stolika codziennie dobiegały głośnie śmiechy.

Aż do pewnego momentu.

— Oho. Idzie Pan Wsmaruję Ci Miód We Włosy — odezwał się Simon, odwracając głowę do tyłu. Wszyscy automatycznie spojrzeliśmy w tamtą stronę.

Zdradziecki Logan jak zwykle wyglądał dobrze. Kroczył po stołówce z uniesioną głową, przyklejonym do ust popisowym uśmieszkiem i dłońmi wsadzonymi w kieszenie swoich czarnych dżinsów. Pewność siebie biła od niego na kilometr, a ja zauważyłam, że przestało mi się to podobać. Nie patrzyłam już z uwielbieniem na jego pozostawione w nieładzie włosy, jak gdyby nie czesał ich od kilku dni, i umięśniony tors, na który nałożył zdecydowanie zbyt obcisłą zieloną koszulkę. Fuj.

Patrzyłam zmieszana, jak wymija swój stolik dla „tych popularnych" i zmierza w naszą stronę.

— Niech tylko tu podejdzie. Już ja mu powiem, co o nim myślę — mamrotała pod nosem wkurzona Rebecca, ściskając w dłoni kartonik po soku pomarańczowym.

— Pogadaj z nim — szepnęła mi na ucho Lindsey.

Brunet powoli zbliżył się do naszego stolika, a następnie oparł się dłońmi o jego blat.

— Cześć — rzucił, a jego popisowy uśmiech zamienił się w totalną obojętność. — Możemy pogadać, Eileen? I proszę, Bec, ty nic nie mów. Nie mam zamiaru skrzywdzić twojej przyjaciółki.

— Ale ja mam zamiar skrzywdzić ciebie — odparła, a jej wzrok ciskał nożami w chłopaka. — Dlaczego nie możesz się odczepić? Mam ochotę rzucić w twoją stronę kilka ładnych epitetów, ale jesteśmy w miejscu publicznym, więc tego nie zrobię. Powiem tylko, że...

Wstałam od stołu. Wiedziałam, że muszę porozmawiać z tym natrętnym osobnikiem, inaczej nigdy się ode mnie nie odczepi.

— Bec, dziękuję, że mnie bronisz, ale dam sobie radę. Za chwilę wrócę — oznajmiłam i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia ze stołówki. Wszystkie oczy w pomieszczeniu były już zwrócone w naszym kierunku, więc nie miałam zamiaru dać tym hienom tego, czego oczekiwały. Ani myślałam zaspokoić ich ciekawość.

— Zamieniam się w słuch. — Przy szatniach skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam na bruneta wyczekująco.

— To nie ja wsmarowałem ci we włosy miód i to nie ja napisałem ten durny artykuł o tobie.

Przez moment wpatrywałam się w jego spokojną twarz, próbując wyczytać z niej jakiekolwiek oznaki tego, iż kłamał. Jednak na próżno.

— Więc kto? — spytałam.

— Ten miód to sprawka Westa, a artykułem zajęła się Cindy.

Okej, po Duncanie mogłam się tego spodziewać, ale po Cindy... Zaraz, kim u diabła, jest Cindy?!

— A Cindy to...?

— Dziewczyna, z którą cię zdradziłem. — Skrzywił się.

No tak. Kto inny mógłby pisać o mnie takie wyssane z palca bzdury jak nie ta wredna suka?

Tylko po co to zrobiła? Przecież i tak wygrała, pakując się mojemu facetowi do łóżka, dlaczego więc dodatkowo mnie ośmieszyła?

— Cindy chciała, żebyś myślała, że to ja. Zakochała się we mnie, więc pragnęła całkiem zniszczyć mnie w twoich oczach.

Pod osłoną nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz