-Rozdział 12-

2.8K 143 26
                                    

— Już cała szkoła gada o tym, że po Eileen Morgan przyjechał wczoraj jakiś tajemniczy przystojniak. Logan aż kipi ze złości, gdy ktoś o tym mówi. — Po słowach Alexa przed oczami stanął mi Logan, z którym umówiłam się na randkę, a nie ten, który zdradził mnie na jednej z imprez. Jednak zdawałam sobie sprawę, że szatynowi chodziło o tego drugiego.

Dlaczego, do diabła, musieli mieć takie same imiona?!

— Niby skąd wiesz? — spytałam, wchodząc do klasy.

— Sam widziałem. Kiedy jakaś dziewczyna spytała go, czy wie, z kim się teraz umawiasz, prawie na nią nawrzeszczał. Jakimś cudem się powstrzymał, ale i tak zrobił się czerwony jak burak. Jestem pewien, że ten idiota jest o ciebie zazdrosny.

Prychnęłam.

— On? Zazdrosny? Przypominam ci, że to właśnie o n mnie zdradził.

— Ja to wiem. — Zajął miejsce w ławce przy oknie, a ja usiadłam przed nim. — Ale kto wie, co siedzi mu w głowie? Przecież sama mówiłaś, że chciał do ciebie wrócić.

— No bo taka jest prawda. Ale kilka dni później obściskiwał się z jakąś laską na środku stołówki.

— To stara taktyka. Pewnie chciał, żebyś zobaczyła, ile straciłaś, i zapragnęła do niego wrócić.

— Niedoczekanie. — Położyłam na ławce podręcznik od matematyki, zeszyt i piórnik. — W życiu bym do niego nie wróciła. A już na pewno nie po czymś takim.

Do klasy weszła Lindsey, a zaraz za nią nauczycielka.

— Dzień dobry, klaso.

— Dzień dobry — odpowiedzieliśmy chórem.

— Prawie się spóźniłam — szepnęła zdruzgotana blondynka, gdy usiadła w ławce obok mnie.

Lindsey i spóźnienie? Niewiarygodne.

— Cóż to się stało, panno Punktualna? Dzwoniłam do ciebie rano.

— Wiem. Nie mam pojęcia dlaczego, ale mój budzik nie zadzwonił. Jestem pewna, że to sprawka Nicka.

— Przestań. Niby czemu twój brat miałby to robić?

— Bo lubi mnie denerwować.

— Ale chyba nie aż tak.

— Proszę o ciszę — odezwała się pani profesor, patrząc w dziennik.

— Zdziwiłabyś się — szepnęła.

Po lekcji matematyki razem z Lindsey udałyśmy się w stronę szafek. Tam czekała już na nas Bec.

— Moje dziewczynki! — Uśmiechnęła się i wzięła nas w objęcia. — Jak żyjecie?

— Podobnie jak wczoraj. — Niebieskooka wzruszyła ramionami. — Przynajmniej ja, bo życie Eileen uległo przecież ogromnej zmianie.

— Jakiej tam zmianie? To tylko randka. — Założyłam ręce na piersi.

— Mhm, jasne. To dlatego wczoraj podczas rozmowy przez kamerkę szczerzyłaś się jak głupia?

— Nie szczerzyłam się... Ugh, nieważne. Myślcie sobie, co chcecie. Ale okej, może macie trochę racji. Nie wiem, kiedy do tego doszło, ale naprawdę zapragnęłam iść z nim na tę randkę. Gdy dowiedziałam się, że to mnie od początku chciał na nią zaprosić...

— Poczułaś się, jakbyś była w niebie? — podsunęła Bec.

— Coś w tym stylu.

Wrzuciłam do szafki podręcznik od matematyki, a wyjęłam ten od hiszpańskiego i spakowałam go do torby.

Pod osłoną nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz