# 11 ~ The End~

576 29 8
                                    


- Tak - odpowiedziałam pewna siebie.

- Musisz się więc przebrać, w tej piżamie od razu Cię rozpoznają. - odparł i obszedł łóżko dookoła. Schylił się i wyciągnął spodniego plecak, z którego wyciągnął biały kitel, koszulkę, spodnie i trampki.

- Mam wyjść ? - spytał podając mi rzeczy.

- Wystarczy jak się obrócisz. - nie odpowiadając obrócił się, a ja zaczęłam się przebierać.

- I jak wyglądam ? - spytałam, kończąc się ubierać.

- Jak prawdziwa doktor. - odparł i założył torbę na plecy. - Jesteś tego pewna, że dasz radę ? - odpowiedziałam mu kiwnięciem głowy na tak. Podeszłam do drzwi i chciałam je otworzyć, lecz mnie zatrzymał.

- Na korytarzu często przechodzą strażnicy i personel. Wyjdę pierwszy i odwrócę ich uwagę. - powiedział i podał mi kartę z badaniami, która wisiała na łóżku. - Gdy wyjdziesz z pokoju, pójdź w prawo, w kierunku schodów i wejdź na dach. - powiedział

- A co będzie z tobą ? - spytałam.

- Wejdę na dach drugimi schodami. -

- Ok, a co później zrobimy ? -

- Oto nie musisz się martwić. - odpowiedział i otworzył drzwi. Następnie dyskretnie wychylił przez nie głowę i sprawdził korytarz. Wyszedł z pokoju i zostawił lekko otwarte drzwi. Po niedługim czasie usłyszałam alarm i biegnących ludzi. Gdy kroki ucichły wyjrzałam na korytarz i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Tak jak poradził mi Peter pokierowałam się w stronę schodów. Do klatki schodowej przeszłam praktycznie niezauważona przez zamieszanie, które wywołał Peter.

Weszłam na dach strasznie zdyszana, dość sporo było tych pięter do przejścia, a mój stan zdrowia przy tym nie pomagał. Podeszłam na skraj dachu i spojrzałam w dół. Budynek był wysoki, lecz inne wieżowce go przewyższały, przez co nie mogłam rozpoznać okolicy. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi, spojrzałam w ich stronę i zobaczyłam Peter'a ryglującego drzwi. Podeszłam do niego i przytuliłam go.

- Udało Ci się. -

- Wątpiłaś we mnie ? - spytał.

- Nie, tylko się martwiłam. A to co innego. - odpowiedziałam i posłałam mu uśmiech. - Jesteśmy na dachu i co teraz ? - spytałam.

- Zaraz będą tu posiłki. - odpowiedział i delikatnie odwzajemnił uścisk. Chwilę później usłyszeliśmy szum silnika i na drugim końcu dachu wyłonił się Quinjet T.A.R.C.Z.Y.. Idąc w jego stronę do zaryglowanych drzwi zaczęli dobijać się żołnierze. Samolot zaczął być ostrzeliwany, a my zaczęliśmy biec jak najszybciej, niestety zostawałam w tyle, ponieważ coraz gorzej się czułam. Peter wbiegł na rampę pierwszy i obrócił się w moją stronę. Wyciągnął do mnie rękę.

- Jeszcze trochę ! Dasz radę. - krzyknął w moją stronę i uśmiechnął się, choć jego oczy mówiły co innego. Widziałam w nich strach, przerażenie. Wskakując na rampę usłyszałam kolejne strzały i poczułam ból w brzuchu. Zachwiałam się i wpadłam w ramiona Peter'a. Ktoś krzyknął, że można odlatywać i rampa za nami podnosiła się.

- Patrz na mnie ! Nie zamykaj oczu ! - mówił do mnie, lecz ból był o wiele silniejszy.


~~~ Perspektywa Peter'a ~~~

Biegnąc nie zauważyłem, że Elza nie nadąża. Wbiegłem pierwszy na rampę i spojrzałem w jej stronę. Za nią z klatki schodowej wybiegło wielu żołnierzy, którzy celowali w naszym kierunku.

- Jeszcze trochę ! Dasz radę ! - krzyknąłem, wyciągając do niej rękę. Starałem nie pokazywać po sobie, że jej coś zagraża, więc posłałem do niej uśmiech. Niestety w ostatniej chwili, gdy skoczyła do samolotu została postrzelona. Byłem przerażony. Trzymając ją w ramionach, upadliśmy na podłogę. Rampa zamykała się, i poczułem jak samolot odlatuje z tego potwornego miejsca. Próbowałem zatamować krwawienie, lecz szybko traciła krew, ponieważ  została trafiona w brzuch.

- Patrz na mnie ! Nie zamykaj oczu ! - mówiłem do niej.

Spojrzała na mnie i drugą dłonią dotknęła mojej twarzy. - Od dawna chciałam Ci to powiedzieć. Ja ... - wzięła większy wdech. - ... kocham Cię. - uśmiechnęła się i zamknęła oczy.

- Też Cię kocham. - powiedziałem z łzami w oczach i przytuliłem ją.



~~~ Miesiąc później ~~~

Usłyszałem, że ktoś otwiera drzwi i wchodzi do pomieszczenia, mimo, że jestem już bezpieczny musiałem sprawdzić kto to. Przecierając oczy, wyprostowałem się na niezbyt już wygodnym fotelu. 

- Hej młody - przywitał się pan Stark. - dlaczego dalej tu siedzisz ? Nikt się przecież tutaj nie włamie.  - powiedział zamykając drzwi.

- Wiem. - odpowiedziałem nawet na niego nie patrząc.

- Wyszedłeś z tond chociaż raz ?- 

- Tak. - skłamałem.

- Hmmm - ,,kamery mówią co innego" pomyślał. - Nie możesz się tak zadręczać, to nie twoja wina. - powiedział podchodząc.

- Właśnie, że moja ! Gdyby nie... - krzyknąłem, ale od razu się opamiętałem. 

- Nie mogłeś tego przewidzieć. - powiedział spokojnym głosem.

- Właśnie, że mogłem. - powiedziałem pod nosem i złapałem delikatnie za bladą dłoń, leżącą bezwładnie na łóżku. Była lodowata, jakby uszło z niej życie. Gdyby nie aparatura dookoła, straciłby nadzieję, że jeszcze kiedyś zobaczy jej śliczne oczy.

Stark widząc, że nie nie dam się na nic przekonać, podszedł do drzwi i otworzył je.

- Trzymaj się młody - powiedział patrząc jeszcze raz na zmarnowanego Peter'a i chude ciało Elzy -  i ty też mała. - wyszedł na korytarz.

- I co ? - spytał zmartwiony Steve. 

- Cały czas to samo. - odpowiedział mu - Nie da się go przekonać. -

- Nie ma się czemu dziwić. Najpierw ją porwali, on ją znalazł i gdyby nie ten wybuch... Zastanawia mnie tylko, skąd mieli taką technologię, że potrafili zrobić twoją projekcję i co chcieli z nimi zrobić. -

- Też się nad tym zastanawiam. - powiedział Tony, idąc w kierunku laboratorium. 


~~~ Wracając do Peter'a ~~~

Stark ma rację, ale boje się zostawić ją samą.  Nie chcę przeżywać znowu tego samego, nie chcę kolejny raz ją stracić. Czując, że zmęczenie znowu daje we znaki, położyłem głowę na łóżku Elzy i zasnąłem. 

Nie wiem ile spałem, ponieważ straciłem rachubę czasu i dalej czułem zmęczenie. Po chwili poczułem, że ktoś głaszcze mnie po głowie. Podniosłem ją i nie mogłem uwierzyć w to co widzę. 

- Czy to jest sen? - spytałem ze łzami w oczach. Dłoń z włosów powędrowała na mój policzek i mogłem poczuć jej przyjemny, już prawie zapomniany, ciepły dotyk.

- Nie, mój pajączku. -


~~~~ The End ~~~~

Spider-WomanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz