Otworzyłem oczy. Światło mocno mnie raziło, ale starałem się to ignorować. Pikanie szpitalnej aparatury doprowadzało do szaleństwa, a wciąż otępiały umysł miał problem z kojarzeniem faktów. Co się stało? Dlaczego tutaj jestem?
-Musi pani zrozumieć, że...
W tym momencie lekarz przerwał, patrząc w szoku na moje zaspane oblicze. Ja dalej grzecznie siedziałem na szpitalnym łóżku, żądając jakichkolwiek wyjaśnień. I gdy tylko przeanalizowałem sprawę, a mój umysł się rozbudził, wszystko stało się jasne. Po moich policzkach poleciały łzy, gdy zorientowałem się, że już nigdy nie zobaczę tego demoinicznego chłopaka.
-Skarbie!
Matka podbiegła przytulając mnie mocno. Już nigdy nie zobaczę jego pięknej, choć przerażającej twarzy.
- Skarbie, już dobrze, jestem tu.
Nigdy nie usłyszę tego otumaniającego głosu.
- Nie płacz kochanie.
Nie usłyszę pięknego śmiechu.
- Ci ...
Nie zobaczę żadnego z tych jego firmowych uśmiechów.
- Zaraz tata będzie..
Wtuliłem się bardziej w kobietę, pozwalając się głaskać po plecach i kołysać moim ciałem. Cieszyłem się. Bardzo. W końcu tak dawno nie miałem z nią normalnego kontaktu. Ale jednocześnie poczułem, jak moje serce kruszy się, by następnie w kawałkach, z głuchym łoskotem obić się o żebra. Życie już nigdy nie będzie takie samo.
-Alexis ...
Uniosłem wzrok na mojego ojca. Wydawał się bardzo wzruszony. Objął naszą dwójkę ramionami i mocno ścisnął, śmiejąc się cicho. W jego oczach tańczyły iskierki szczęścia. Nie chciałem im psuć tej chwili. Uśmiech rozjaśnił mą twarz, a ja odpędziłem od siebie myśli o granatowookim nastolatku, który zdążył tak zawrócić mi w głowie.Do wieczora rozmawiałem z rodzicami i jeździłem na badania. Profilaktycznie jeszcze dziś miałem zostać tutaj na noc. Z opóźnieniem zauważyłem, że nie spytałem nawet, jak długo byłem nieprzytomny. Ciekawiło mnie, jak czas z tamtąd przekłada się na czas realny. Ani rodzicom ani lekarzowi nic nie mówiłem o Kai'u. Chciałem, aby jego postać była moim małym sekretem. Zresztą... stworzyłem postać która kazała się kochać, bo inaczej mnie nie wypuści. Błagam. Każdy myślący człowiek od razu posłałby mnie do psychiatry po bilet wstępu do domu wariatów. Nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzyłby mi w taką historię.
Chciałbym znowu go zobaczyć. Chciałbym, żeby nie był tylko wytworem mojej wyobraźni. Chciałbym,żeby był prawdziwy.Tęsknię, Kai.