21. She won to lose

1.2K 72 13
                                    

Słońce znikało gdzieś w koronach drzew, lecz nadal mocno świeciło w oczy. Zielonooka siedziała na skraju polany z nogami podkulonymi pod brodę, obejmując je szczelnie rękoma. Czarne chmury zbierały się nad jej głową, co niechybnie zapowiadało nadejście burzy. Jej dobrze wysłużony płaszcz powiewał delikatnie na wietrze, ale ten wiatr był dla niej przyjemny, orzeźwiający. Zamknęła na chwilę oczy, żeby rozkoszować się delikatnym powiewem, który uderzał jej w twarz wraz z ostatnimi promieniami słońca. Czuła się spokojna, jakby wszystko na moment ucichło i zniknęło w mgle, która ze względu na pogodę, miała pojawić się jutrzejszego ranka. Gdy otworzyła oczy, on stał już na wprost niej z zaplecionymi za plecami rękoma. Uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę, poklepując miejsce na ziemi obok siebie, sugerując mu tym, żeby usiadł. Mężczyzna skinął głową i spoczął obok blondynki, siedzieli przez chwilę w ciszy.

-Dobrze jest czasem tak posiedzieć i popodziwiać świat dookoła.- Dziewczyna westchnęła przeciągle, opierając głowę na kolanach.
-Widok cieszy oczy.- Odparł spokojnie cyrulik, spoglądając kątem oka na blondynkę.

-Co zatruwa twoje myśli?- Dziewczyna początkowo opierała się pokusie odwrócenia na niego wzroku, ale ostatecznie ich spojrzenia się spotkały.
-Znowu jesteśmy w komplecie.- Powiedziała z lekkim uśmiechem. -Teraz już wszystko powinno się ułożyć. Mamy nawet nasz prowizoryczny kolejny krok w odnalezieniu Ciri, ale...- Ucięła w połowie, jakby szukając odpowiednich słów.

-Ale?- Dopytał czarnooki z wyraźnym zmartwieniem.
-...ale czuje niepokój. Coś się wydarzy, coś złego.- Dokończyła w końcu, patrząc na niego wzrokiem pełnym lęku. W tym momencie, kiedy w końcu wszystko zaczęło się układać, ona miała przeczucie. Przeczucie, które nigdy jej nie myliło. Regis położył delikatnie swoją dłoń na jej, zdecydowanie mniejszej i zacisnął na niej swoje długie palce, nie przerywając nawet na chwilę kontaktu wzrokowego.

-Eliar, ile się już znamy?- Spytał, podnosząc do góry lewą brew. Dziewczyna wypuściła gwałtownie powietrze przez usta.
-Długo.- Odparła wymijająco, nie mając bladego pojęcia, ile dokładnie lat minęło od ich pierwszego spotkania.
-Dokładnie i stąd wiem, że za każdym razem, kiedy tak mówisz to się rozdzielamy. Nie pozwolę na to, dlatego możesz czuć się spokojna. Jak już zdążyłaś to zauważyć, jesteśmy w komplecie, więc nawet jeśli coś miałoby się zdarzyć to zmierzymy się z tym wszyscy razem.- Zielonooka pomimo szczerych chęci nie mogła się jednak pozbyć tego przedziwnego uczucia lęku, które spoczęło na jej karku. Ale i tak uśmiechnęła się wdzięcznie do przyjaciela, ponieważ wiedziała, że mówi to ze szczerych chęci i w razie wypadku stanie u jej boku, na dobre i złe. I jak miała tu go nie kochać?

-Dziękuję.- Wyszeptała, spuszczając wzrok na swoje przetarte kamasze. -Żałuje, że dopiero teraz się odnaleźliśmy i to jeszcze w takich okolicznościach.- Dodała i chociaż na niego nie patrzyła, to oczami wyobraźni widziała, jak uśmiecha się pod nosem w swój charakterystyczny sposób.
-Myślę, że okoliczności nam sprzyjają, a czas nie grali roli. Nie w naszym przypadku.- Eliar zaśmiała się delikatnie. Miał rację, czas w ich przypadku był walutą przechodnią.

-Jeszcze jakieś dwieście lat temu nie pomyślałabym, że to w ogóle możliwe. Uwierzyłbyś, że jeszcze kiedyś usiądziemy we dwoje tak po prostu i będziemy rozmawiać o bzdurach?
-Nie.- Odpowiedział po chwili namysłu. -Nigdy bym w to nie uwierzył.- Ponownie nastała chwila ciszy, której żadne z nich nie miało ochoty przerywać, lecz ktoś ostatecznie musiał to zrobić i tą osobą był Regis. -Odpowiesz mi w końcu, o kim rozmawiałaś z Jaskrem?- Dziewczyna powoli odwróciła wzrok ku mężczyźnie, który wlepiał w nią intensywne spojrzenie swoich czarnych błyszczących oczu.

-Och, Regis...- Mruknęła, parskając przy tym lekko z niedowierzaniem. -Zawsze lubiłeś wszystko wiedzieć.- Zielonooka westchnęła, ale mimo wszystko uśmiechnęła się do przyjaciela radośnie. Niespiesznie podniosła wolną dłoń i położyła ją na policzku mężczyzny, po czym kulistymi ruchami zaczęła gładzić kciukiem jego przydługi zarost. Przezwyciężyła swój wewnętrzny strach. Ostrożnie zbliżyła swoją twarz do twarzy Emiela i złożyła na jego ustach delikatny pocałunek.

Zefir || WiedźminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz